Żadne z opisanych tutaj wydarzeń nie zdarzyło się naprawdę.
To jedynie fikcja literacka.

Strony

poniedziałek, 21 września 2015

40. Vous avez un cul épais



- Dobra to jak robimy?- spytał pierwszy Jarosz.
- No nie wiem, kapitanie co robimy?- zwrócił się do Możdżiego Dziku.
- Hmm… Skoro aplikacja pokazuje, że Piotrek jest gdzieś w tym hotelu to zacznijmy go szukać, od samego początku. Niech kilku z nas pójdzie na parter i zacznie przeszukiwania od jedynki, do końca, a inni na kolejnych piętrach. A pozostali nich rozejrzą się gdzieś w okolicy. Piotrek jest duży nie można go nie zobaczyć- Marcin przeleciał nas wzrokiem i od razu wiedzieliśmy co zrobić.
*chwilowa perspektywa Ziomka
Zapukałem lekko do drzwi, ale nie usłyszałem żadnej odpowiedzi. Złodziej nigdy nie odpowiada na pukanie. Policzyłem po cichu do trzech i wkroczyłem stanowczym krokiem do pokoju. Wszędzie były porozrzucane rzeczy, a w pokoju nikogo nie widziałem. Usłyszałem że ktoś jest w łazience. Szybko przywarłem do ściany plecami i spojrzałem w stronę drzwi, nasłuchując się bardziej. Ktoś się mył. Rozejrzałem się ponownie po całym pokoju i ponownie zwróciłem się w stronę drzwi łazienkowych. Przecież nie wejdę bez żadnej broni! Ponownie się odwróciłem i chwyciłem lampkę nocną. Złapałem za klamkę i wbiegłem do pomieszczenia krzycząc „Oddawaj nam Piotrka złodziejko!” ale ujrzałem tam tylko przestraszoną kobietę pod prysznicem, która na mój widok zaczęła krzyczeć i powiedziała coś po francusku, ale kompletnie jej nie rozumiałem.  Zakryłem szybko oczy, wybłąkałem przeprosiny, chodź i tak mnie nie zrozumiała i wybiegłem szybko z pokoju. Wziąłem do ręki telefon i wszedłem na konwersacje utworzoną specjalnie dla odnalezienia Piotrka o nazwie „Śmierdzące gołąbki pani Elżbiety” po czym wysłałem wiadomość o treści: „W 1. na pewno go nie ma!!” po czym poszedłem do kolejnego pokoju, pukając.

*chwilowa perspektywa Julki
Weszłam do kolejnego już pokoju, towarzyszył mi Zbyszek. Jak dotąd każdy z lokatorów mówił po angielsku, jednak tak nie było w tym przypadku. Kiedy spytaliśmy się kobiety czy nie widziała Piotrka, uprzednio dokładnie go opisując, ta spojrzała na nas z dziwnym wyrazem twarzy, po czym mową ciała pokazała, że nie wie o co nam chodzi.
- Czekaj ja mówię trochę po francusku- zwrócił się do mnie.- Uczyłem się w technikum.
- Też się trochę uczyłam, jesteś pewny że chcesz…- nie dokończyłam ponieważ ten odezwał się do kobiety.
- Vous avez un cul épais- powiedział uśmiechając się szeroko, a kobieta walnęła go w policzek i powiedziała coś po francusku.
- Właśnie jej powiedziałeś, że ma grubą dupę- spojrzałam na Zbyszka, który masował bolący policzek.
- Ja wysiadam teraz ty- popchnął mnie w stronę kobiety, która patrzyła gniewnie na Zbyszka. Wydukałam przeprosiny i zadałam jej pytanie, które od kilku godzin non stop nas nurtowało. Ta uśmiechnęła się do mnie i odpowiedziała, że nigdzie go nie widziała i powiadomi nas kiedy tylko gdzieś go gdzieś zauważy.

*chwilowa perspektywa Kubiaka
(do tego polecam włączyć sobie podkład muzyczny ;)) 
 Wychyliłem głowę zza ściany, po czym szybko się schowałem. Wyskoczyłem i od razu przywarłem do ściany, a ręce miałem złożone w kształt pistoletu. Następnie machnąłem ręką na znak Możdżonowi, że droga wolna i może wyjść. Ten przyszedł i spojrzał na mnie jak na idiotę. Z ugiętymi kolanami przeszedłem kilka kroków, po czym uklęknąłem i zrobiłem przewrót w przód. Chcąc płynnie wstać zachwiałem się w wyniku czego z powrotem wylądowałem na podłodze. Leżąc na brzuchu zacząłem się czołgać. Kiedy znalazłem się naprzeciwko wskazanych przez Marcina drzwiach, przeturlałem się pod same drzwi. Na moje nieszczęście zacząłem się tak turlać, że nie zdążyłem wyhamować i walnąłem z całej siły w drzwi, a po korytarzu rozległ się głośny huk. Kapitan wybuchł śmiechem, podczas gdy poczułem, że nie mam już oparcia i zleciałem na czyjeś nogi. Kiedy spojrzałem w górę ujrzałem tam dość mocno wkurwionego mężczyznę. Jednak to nie było najgorsze. Owy pan miał ręcznik przepasany wokół bioder. I nic poza tym. Wpatrywałem się w niego kilkanaście sekund, kiedy ten w końcu się odezwał.
- Będziesz tak leżał i się na mnie gapił, czy może kiedyś wstaniesz?- dopiero wtedy oprzytomniałem i podniosłem się szybko nadal oszołomiony widokiem który miałem przed oczami. Podbiegłem do Marcina, załapałem go za ramię i schowałem się za nim, patrząc tylko jednym okiem.  
- Przepraszamy bardzo, naprawdę nie chcieliśmy panu przeszkadzać.- wymamrotał Marcin.- Jesteśmy tutaj ponieważ szukamy kolegi. Nie widział go pan może?- pokazał mężczyźnie zdjęcie.
- Hmm…- złapał się za brodę.- Myślałem że nie będę mógł wam pomóc, ale tak. Widziałem go. Stał przy recepcji owinięty kocami w towarzystwie jakiejś dziewczyny- kocami?
- Mógłby pan opisać jej wygląd to naprawdę ważne- domagał się Marcin, podczas gdy ja nawet nie mogłem na niego spojrzeć.
- Nie przyglądałem się za bardzo. Była niską blondynką, nie mogę więcej o niej powiedzieć.
- Dziękujemy panu bardzo, nawet pan nie wie, jak bardzo pan nam teraz pomógł!- Marcin podszedł do niego i przytulił z całej siły, a ten stał jak wryty w ziemię.- Jeśli pan by go jeszcze zobaczył, niech pan nam o tym powie! Pokój 73!- Marcin podskoczył niczym sarenka i pobiegł dalej korytarzem, a ja za nim. Za chwile mój telefon zawibrował, przeczytałem wiadomość na grupie od Marcina. „Facet z pokoju 36 widział Pita w hotelu” a za chwilę kolejna „A Dziku widział pana z pokoju 36 w całej okazałości XD”. Pobiegłem za nim szybciej.
- To miało zostać między nami szmaciarzu! 


***
Witam tych, którzy zostali po tej długiej przerwie. Planowałam dodać rozdział na początku roku, ale zaczęłam szkołę od samego początku bardzo intensywnie, a potem przeszkodziła mi w tym choroba, dlatego jakoś nie było na to czasu.
Mimo tego, że w 100% jest to tylko i wyłącznie moja wina, głęboko zastanawiam się nad tym czy nie zawiesić, albo zakończyć bloga. Zaczął się rok szkolny, kończę w tym roku szkołę, więc staram się uzyskać jak najwyższą średnią. Oczywiście czasu na pisanie tez jest niewiele, ale jeśli tylko byście tego chcieli, znalazłabym na to chwilkę. Proszę o wygłaszanie swoich opinii na ten temat w komentarzach ;)
Zachęcam każdego czytelnika, o pozostawienie po Sobie pamiątki, w postaci komentarza ;)
Dziękuje Wam za ponad 50tyś. wyświetleń <3! 
Pozdrawiam i życzę miłego czytania ;)

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

39. Gdzie jest dziecko?



***perspektywa Julki
- Ale jak to porwali Piotrka?!- krzyczała na mnie Paulina.- Dobrze rozumiem że ja i Piotrek się kłócimy, ale to nie powód żeby mi go kurwa zabierać!
- Spokojnie, znajdzie się- powiedział Zbyszek, który wyłonił się za mną.
- Chłopaki!- przybiegł do nas zdyszany Ziomek, po czym spojrzał na Paulinę.- Iiii… dziewczyna. Chodźcie szybko Bartek o czymś sobie przypomniał!- wymieniliśmy się spojrzeniami, po czym pobiegliśmy za Łukaszem, który był już grubo 6 metrów przed nami.

*** perspektywa Piotrka
- Możesz mi powiedzieć chociaż jedną dość istotną rzecz?- spojrzałem na nią z dołu, a ta posłała mi szeroki uśmiech.
- Tak Piotruś, słucham cię.
- Dlaczego, do cholery jasnej, tak bardzo jest mi zimno w nogę?!- oburzyłem się na nowo próbując wstać, ale to znów zakończyło się niepowodzeniem.
- Widzisz Piotrusiu, nie wiedziałam że jesteś aż tak duży. Wynajmując ten samochód, miałam niemal pewność, że się zmieścisz. Kombinowałam w każdy możliwy sposób, ale nijak mi się nie mieściłeś. A jak już znalazłam pozycję do twojego ustawienia, przeszkadzała twoja lewa noga.- mówiła do mnie jakbym był dzieckiem, albo jakimś niedorozwiniętym umysłowo chłopakiem.
- I co ty jej zrobiłaś?! Ona potrzebuje czułości!- miałem ochotę pogłaskać nogę, ale mały samochód znów mi to uniemożliwiał.
- Spokojnie, ona żyje. Spójrz, jak sobie wesoło dynda- uśmiechnęła się do mnie, a ja dopiero odkryłem źródło zimna. MOJA NOGA BYŁA ZA OKNEM!

*** perspektywa Julki
Wpadliśmy do pokoju jak oparzeni, a wszyscy skupili na nas wzrok. Widać było, że Bartkowi przypomniała się jakaś ważna informacja, ponieważ nikt nie siedział od niego dalej niż o kilka metrów.
- Jesteście! Siadajcie, może herbatki?- spojrzeliśmy na dłonie chłopaków i dopiero zauważyłam, że każdy z nich trzymał w ręku kubek herbaty.
- Barteeek!- zmierzył go wzrokiem Zbyszek.
- Jeju przepraszam, kawki?
- Bartek, do celu- tym razem odezwałam się ja.
- A no tak! Szukając razem z chłopakami aplikacji szpiegowskich, które za zadanie miały odnalezienie pewnego człowieka w naszej reprezentacji jakim jest pan Piotr Nowakowski, natknęliśmy się na mnóstwo bardzo pomocnych w tej sprawie aplikacji, przynajmniej tak nam się na początku wydawało. Po dokładnych oględzinach, po godzinach przy tym spędzonych, stwierdziliśmy że większość z nich jest po prostu bezużyteczna. Większość z nich nie spełniała swojej roli, inne zaś były bardzo drogie. Tak swoją drogą, również bezużyteczne. Poświęciłem ponad 15 zł, tylko po to, aby dowiedzieć się że jeśli chcę zlokalizować telefon przyjaciela najpierw muszę zapłacić kolejną kwotę. Po jej wpłaceniu, dostałem informację, że jeśli chcę zlokalizować telefon, muszę najpierw się z nim powiązać, co było po prostu głupie. Po co mam znajdować telefon, skoro najpierw musze się z nim powiązać. To rozwiązanie było bardzo nietrafne co do rozwiązania mojego, a przepraszam was najserdeczniej, naszego problemu jakim jest znalezienie Piotra.- skończył przemawiać, a każdy z nas patrzył na niego wyczekująco.
-…
-…
- Bartek, czy to wszystko co masz nam do powiedzenia?- spytałam znudzona.
- Ach, wybaczcie najdrożsi. Chciałem tylko powiedzieć, że szukając aplikacji do zlokalizowania telefonu naszego przyjaciela, który jest z nami w reprezentacji Pana…
- Bartek!- po pokoju rozszedł się głos każdego z nas.
- No dobrze już no! Przypomniało mi się że kiedyś razem z Piotrkiem znaleźliśmy bekową aplikację i postanowiliśmy sobie ją zainstalować.
- No i co to ma do rzeczy?- spytał Igła, patrząc z zaciekawieniem na Bartka.
- No to, że ona może nam bardzo pomóc w śledztwie!
- Ej, ej, ej dobra spokój!- wstał Możdżonek.- Jedyne śledztwo, równie beznadziejne jak osoba które je prowadzi, to śledztwo Jarosza. To są po prostu poszukiwania i tego się trzymajmy. Jak już znajdziemy Piotrka potem trzeba będzie znaleźć jego mózg. Jak nazywała się ta aplikacja?- zwrócił się teraz do Bartka.
- Gdzie jest dziecko? Chyba coś takiego zaraz sprawdzę dokładniej.-wyjął telefon z kieszeni i zaczął coś w nim przeglądać.- Tak! Gdzie jest dziecko. Mogę teraz namierzyć jego telefon.
- No to na co czekasz?! Namierzaj!- wszyscy zebrali się wokół Bartka.
- Ale to chyba nie działa- odezwał się po kilku minutach zawiedziony Bartek.
- Czemu? O co chodzi?- spytał Zatorski.
- Według tej aplikacji, Piotrek jest gdzieś w tym hotelu. Ale to jest raczej nieprawdopodobne!- wymieniliśmy spojrzenia.
- Skoro aplikacja mówi, że Piotrek jest gdzieś w tym hotelu, to może zacznijmy go szukać- spojrzałam w stronę Zbyszka, a ten westchnął ciężko, jakby już wiedział co nas czeka.


***
Hej wszystkim! Jeszcze jest poniedziałek, więc dodaję! Zostało ostatnie 3 tygodnie wakacji, a pogoda jest masakryczna, nic nie można zrobić bo za gorąco. 
Mam nadzieję, że rozdział się spodoba :)
Pozdrawiam i udanych ostatnich 3 tygodni wakacji!

wtorek, 21 lipca 2015

38.pomoczy! nei weiem gfie jeaystym ebfui



***perspektywa Julki
-Gdzie jest Piotrek? Napisałem do niego kilka minut temu, ale nie odpisuje- usłyszałam Bartka, który właśnie usiadł obok Pauliny. Ja sama bardziej zastanawiałam się gdzie jest Zbyszek.
- Chyba siedzi gdzieś na początku, obraził się chyba za ten balkon- zaśmiałam się sama do siebie i zauważyłam, że Zbyszek siada obok, uśmiechając się do mnie. Na mojej twarzy pojawił się jednak największy uśmiech kiedy zobaczyłam Winiarskiego z bumboxem, który usiadł przed nami. Nie zdążyliśmy nawet wyjechać, a można już było usłyszeć jakieś disco polo ze sprzętu Michała. Wszyscy od razu zaczęli tańczyć i śpiewać, i tak głównie minęła nam podróż do hotelu.
Kiedy już dojechaliśmy, powoli zaczęliśmy wstawać z miejsc. Podniosłam się, a Zbyszek pociągnął mnie za rękę i z powrotem upadłam na fotel.
-Poczekaj, zanim te bydło wyjdzie, to trochę minie- zaśmiał się, a ja rozłożyłam się na fotelu. Minęło dobre kilka minut zanim wyszliśmy z autokaru. W świetnych humorach udaliśmy się do środka. Po tym kiedy każdy z nas odebrał już klucze do swojego pokoju, wszyscy poszliśmy w stronę wind, ponieważ nikomu nie chciało się wchodzić po schodach. Kiedy znaleźliśmy się już na naszym piętrze, poszłam za Zbyszkiem, ponieważ to on miał klucz. Zatrzymał się przed pewnymi drzwiami, po czym spojrzał na numerek. Podeszłam do niego i wybuchłam śmiechem.
-Genialny numerek- zaśmiałam się, po czym weszłam do pokoju z numerem 69.
- Wziąłem nawet nie patrząc- rzucił klucz na szafkę przy drzwiach i wszedł dalej do pokoju. Od razu opadł na swoje łóżko. Spojrzałam na niego i zaśmiałam się. Drzwi od pokoju się otworzyły i od razu usłyszałam Igłę.
- A w pokoju o jakże wspaniałym numerze mieszka Zbyszek i Michał- wyłonił się zza ściany ze swoją kamerą.
- Krzysztof chyba dobrze wie, dlaczego ten numer jest tak wspaniały- Zbyszek przewrócił się na plecy.
- Och Zbyszku ty i te twoje zboczenie- Zbigniew wyszczerzył tylko zęby, a Igła podszedł jeszcze do okna, aby pokazać widok z naszego pokoju, potem jeszcze coś pogadał, ale nie zwracaliśmy na niego już uwagi, po czym wyszedł.
- Ale on potrafi wkurwiać- Zbyszek się podniósł po czym usiadł obok mnie.- Co jest?- położył mi rękę na kolenie i objął mnie w pasie. Położyłam mu głowę na ramieniu.
- Nic- poczułam jak się uśmiecha i całuje mnie w głowę, wstaje po czym łapie mnie za rękę, zmuszając abym poszła w jego ślady.
- Chodź wyciągniemy chłopaków i idziemy się przejść.
Zebraliśmy tych co byli najbardziej chętni na wycieczkę, czyli Dziku, Łukasz, Igła, Zator, Możdżon, Guma i Winiar. Każdy z nas wziął trochę kasy i udaliśmy się w nieznane. Obeszliśmy po drodze chyba wszystkie kawiarnie i sklepy, po czym ponownie wróciliśmy do hotelu. Będąc już w holu usłyszałam dźwięk telefonu. Rozejrzeliśmy się po sobie i dopiero wtedy zorientowałam się, że to mój telefon. Sięgnęłam do kieszeni. Kurek. Odebrałam.
- Gdzie jesteście?- usłyszałam niemal od razu.
- No już w hotelu, a co jest?- wszyscy patrzyli na mnie uważnie.
- Piotrka nie ma.
- Jak to nie ma?!- krzyknęłam, a chłopaki zebrali się wokół mnie dopytując się czego nie ma.
- No nie ma! Chodźcie do mojego pokoju wszystko wam wytłumaczę. 71! Szybko!- krzyknął.
- Ok, już idziemy- rozłączyłam się i spojrzałam na chłopaków.
- Co jest?- spytał pierwszy Winiar.
- Pokój 71, szybko- chłopaki rzucili się do biegu. Spojrzałam na nich zdezorientowana, po czym pobiegłam za nimi.
Weszliśmy do pokoju 71 i od razu zobaczyliśmy Kurka, który chodził w jedną i drugą stronę. Na nasz widok, podbiegł do nas.
- Boże jesteście! Siadajcie szybko!- rzucił, a my rozsiedliśmy się po całym pokoju. Sam zaczął grzebać coś w telefonie z trzęsącymi się dłońmi i podał mi telefon.
- Patrz co wysłał mi Piotrek! Trzeba mu pomóc!- spojrzałam na ekran a razem ze mną Zbyszek i Guma. Była to wiadomość od Piotrka „ pomoczy! nei weiem gfie jeaystym ebfui”
- Pomoczy?- zaśmiałam się, a Bartek zmierzył mnie wzrokiem.
- Ta laska musiała go porwać. Pytałem się chłopaków, nikt nie widział go w autobusie, a przecież na zbiórce jeszcze był! Razem z tą blondyną! Ona musiała go porwać!- wymieniliśmy spojrzenia z chłopakami. Normalnie bym to zignorowała, ale wszystko wskazywało na to, że on naprawdę został porwany. Nie było przecież go, jego walizek i tej dziewczyny.
- Musimy mu pomóc- odezwał się Dziku stając jak superbohater prężąc swoje muskuły.
- Ale jak?- spytałam, podczas gdy wszyscy wyglądali na dość przestraszonych.- Francja przecież jest duża, mogła go wywieść wszędzie, nie znajdziemy go-spojrzałam na Zbyszka. Każdego nas denerwował Piotrek, ale każdy też przejął się jego nagłym zniknięciem, albo porwaniem.
 - Ej dobra chłopaki, weźmy się w garść! – zaczął Możdżon, a wszyscy spojrzeli w jego stronę.- Kuraś, Zator i Winiar idźcie powiedzieć wszystkim, że Piotrka porwali, ale róbcie tak, żeby nie dowiedział się o tym Andrea, nie wiemy jak zareaguje, to tak dla bezpieczeństwa. Chyba są jakieś aplikacje, które namierzają telefon? Kurwa musimy go znaleźć!
- On nie może być daleko!- zawołał Zator i wszyscy wzięliśmy się do pracy.
***perspektywa Piotrka
Obudziłem się z bólem ud i głowy, a co najdziwniejsze strasznie zimno było mi w nogi. Złapałem się za głowę i odwróciłem w prawo. Zobaczyłem Jolę, która uśmiechała się do mnie szeroko, prowadziła samochód. Chciałem się podnieść, ale nie mogłem.
- O już wstałeś skarbie, soczku?- spytała mnie.
- Gdzie jestem?- byłem kompletnie zdezorientowany. Dodatkowo ten samochód był bardzo mały! A zimno przeszywało mnie teraz całkowicie.
- Oh Piotruś jedziemy do domu- pokazała rząd białych zębów.
- Do domu?- powtórzyłem. Ale jak to do domu?
- Tak, teraz będziemy żyć długo i szczęśliwie- przestraszyłem się.
- Ale… CO? Gdzie jest Paulina, gdzie są chłopaki?- zaśmiała się.
- Nie ma Pauliny, chłopaków też. Teraz jestem tylko ja- otworzyłem szeroko oczy, a ta wyprostowała się i uśmiechnęła. O kurwa. Chciałem wstać, ale mały samochód całkowicie mi to uniemożliwiał. Pierdolony Matiz. 


 ***
Witam! Rozdział pojawia się dopiero dziś, ale nie jest to moja wina. Ostatnie burze, zrobiły mi "coś" z internetem i nie miałam wgl dostępu, ale jestem ;3
Mam nadzieję, że się spodoba :) 
Jeśli ktoś chce się ze mną skontaktować, albo po prostu pogadać zapraszam na mojego twittera ;*
A tak btw z kim widzę się jutro w Warszawie na treningu Możdżiego? 
Pozdrawiam!

poniedziałek, 6 lipca 2015

37. Co myślisz o transwestytach?



Kiedy już w końcu wylądowaliśmy mogliśmy pójść odebrać swoje bagaże. Paulina gdzieś mi się zgubiła po drodze ale dołączył do mnie Kurek.
- Nadal …
- Tak – przerwał mi patrząc w swój telefon.
- Co tam masz?
- A nic – powiedział pokazując mi ekran. – Kłócę się z Piotrkiem, ogólnie to mam ochotę wywalić go z pokoju niech wie, że poczułem się jak śmieć i niech śpi na balkonie – parsknęłam śmiechem i wzięłam swoją walizkę. Udaliśmy się powoli do reszty naszej grupy, a kiedy w końcu wszyscy byli na miejscu, a Andrea sprawdził listę udaliśmy się na parking do autobusu.
- Ej! – usłyszałam tuż za sobą. Odwróciłam się zostawiając Kurka i zastałam Jarosza.
- Co jest? – spytałam zakładając na nos okulary przeciwsłoneczne.
- Co myślisz o transwestytach? – spytał, a mi dosłownie oczy wyszły na wierzch. Gdyby nie okulary musiałabym je zbierać z chodnika.
- Co? – prychnęłam. Skąd on bierze takie durne pytania. Nagle Kuba wyciągnął z tylnej kieszeni swoich dżinsów notes i długopis. Polizał końcówkę i przyłożył ją do kartki.
- Co o nich myślisz? – spytał ponownie unosząc jedną brew.
- Yyyy … Nie wiem … Niech se żyją – wzruszyłam ramionami nie pewna czy taka odpowiedź go zadowoli.
- Yhym .. – mruknął zapisując coś w dzienniku. Chciałam zajrzeć mu go tego notesu ale szybko go zasłonił – Zostaw to ściśle tajne! Sprawy państwowe! – dodał i szybko uciekł i zaczepił Andreę, Przypatrywałam się im. Andrea spojrzał na niego jak na wariata, a potem skrzyczał i kazał iść na koniec grupy. Próbował mu nawet wyrwać ten notes ale Jarosz zapierał się rękami i nogami aż w końcu uciekł. Usiadłam na krawężniku obok Igły i Winiara.
- Jarosz też zadawał ci takie głupie pytania na temat gejów i transwestytów? – spytał Winiar wiążąc sobie buty.
 -A nie mówi się geji? – zagadnął Igła.
- Polonista się znalazł – prychnął. – Więc?
- Tak pytał ale kompletnie nie wiem o co mu chodzi – zaśmiałam się.
- On chyba nadal myśli, że mamy w kadrze jakaś babę co się przebrała za chłopaka i myśli, że mogłaby się do nas wpasować – śmiał się Winiar, a ja zaczęłam przyglądać się swoim adidasom. Kurde jeszcze jakby wiedział ile z tego co powiedział okazało się prawdą. – Ja wyczuję kobietę na kilometr! No przecież każdy wie, że one co miesiąc mają napady obżarstwa i o wszystko nas obwiniają tylko dlatego, że coś im tam się ulewa – Igła zaczął się śmiać. Zaśmiałam się z nim ale to chyba nie było przekonujące.
- I jeszcze te ich „domyśl się” – dodał Krzysiek łapiąc się za brzuch. Serio, tak to wygląda z ich strony?
- Siema! – zawołał Zibi siadając koło mnie. – Jarosza powaliło? Spytał się mnie czy jestem gejem! Przecież to widać, że jestem całkowicie hetero! – mówił oburzony sięgając po butelkę coca coli.
- Stary skąd to masz? – spytał Winiar wyciągając łapczywie ręce po napój. – Daj łyka!
- Masz ale nie wychlaj mi wszystkiego! – powiedział mrużąc oczy i podając butelkę przyjmującemu.
- Spoko – powiedział i przyssał się do butelki.
- Ej no! – Bartman momentalnie rzucił się na Winiarskiego.
- Zibi! – krzyknęłam.
- No patrz pół butelki mi wydoił! – powiedział urażony pokazując mi na w pół pełną butelkę.
- Kupisz sobie nową – zaśmiałam się i wyrwałam mu colę z ręki po czym wypiłam do dna.
- Nienawidzę was! – powiedział zakładając ręce na piersi i siadając na krawężniku.

* perspektywa Piotra
Wyszedłem z samolotu razem z tą blondynką, której imienia nie pamiętałem. Przedstawiała mi się ale akurat wtedy zapatrzyłem się na bilbord na którym byłem, także nie pamiętam. Nadal jestem wściekły na Kurka za tą scenę zazdrości więc kłócimy się poprzez smsy. Dziewczyna podała mi swoją walizkę i spytała czy nie chcę czegoś do picia. Z chęcią się zgodziłem i podszedłem do reszty grupy. Zacząłem odpisywać na bardzo długi sms Bartosza, który groził mi, że wywali mnie na balkon.
- Piotruś! Przyniosłam ci soczek pomarańczowy! – zaszczebiotała blondynka. Spojrzałem na nią i uśmiechnąłem się. Lubię ten sok.
- Dzięki … - przekrzywiłem głowę i zmrużyłem oczy.
- Wiola. Mam na imię Wiola mówiłam ci pięć razy – zaśmiała się przytulając do mojego ramienia. Anastasi sprawdził listę i gdy upewnił się że wszyscy są, mnie sprawdził dwa razy, mogliśmy się udać na parking do autobusu. – Piotrek pomożesz mi z tymi bagażami? – spojrzałem na nią. Wyglądała na taką bezbronną.
- No ok. – odpowiedziałem niechętnie i schowałem telefon do kieszeni. Wziąłem swoje i jej walizki i udaliśmy się na zewnątrz. 


***
Witam ponownie! ;33 Pierwszy tydzień wakacji właśnie minął ;c Pomyślałam sobie, że fajnie by było, gdybym na okres wakacji zrobiła jakiegoś typy challenge dotyczące opowiadania, ale nie wiem w końcu xd 
Mam nadzieję, że się podobało ;) 
Nigdy czegoś takiego nie robiłam i nie wiem czy mogę, ale chciałabym się z Wami podzielić piosenką, którą po prostu uwielbiam, słucham jej non stop i uznałam, że fajnie by było żebyście mogli posłuchać tego, czego ja słucham :) 
I chciałam Wam jeszcze serdecznie podziękować za ponad 47 tyś. wyświetleń, jesteście niesamowici
Pozdrawiam!

poniedziałek, 22 czerwca 2015

36. Piotrek mówił, że to dobra loszka.



W końcu po pół godzinnej jeździe znaleźliśmy się na lotnisku. Okazało się że dziewczyna również leci do Francji na nasz mecz więc Nowakowski bardzo się z tego powodu ucieszył. Szedł ze swoją nową przyjaciółką z przodu podczas gdy my musieliśmy taszczyć swoje i jego walizki bo Wielki Pan Środkowy – Najlepszy na świecie środkowy nie mógł się zmęczyć.
Trochę kręciliśmy się po lotnisku zanim znaleźliśmy naszą drużynę. Już z daleka widziałam Jarosza biegnącego do nas i krzyczącego czy go znaleźliśmy oraz wkurwioną Paulinę.
- No i co?! Znaleźliście go?!
- Kogo? – warknął Kubiak siadając na walizce Pita. Sama rzuciłam jego torbę gdzieś w kąt kopiąc ją mocno przy okazji.
- No tego przebierańca – szepnął. Zibi zerknął na mnie odstawiając swoją walizkę.
- Nie – odpowiedział.
- A ten to kurwa co?! – usłyszeliśmy krzyk Pauliny, która stanęła koło nas razem z resztą chłopaków i trenerami.
- Znalazł sobie nową psiapsiółkę zapominając o mnie – Kurek zrobił naburmuszoną minę przytulając się do jakiejś koszulki.
- Czyja ta koszulka? – spytał Igła.
- Piotrka – zachlipał Kurek. – Ma mnie ewidentnie w czterech literach! No spójrzcie na niego! – machnął długimi łapami w kierunku środkowego – Tyle lat razem! Tyle nieprzespanych nocy! Wspólne piżama party na każdym zgrupowaniu, wspólne wypady na miasto, wakacje, planowanie naszej przyszłości! I co?! Ta laska jest ważniejsza ode mnie?!
- Khe – chrząknęła Paulina. Wszyscy się na nią spojrzeliśmy.
- Co?! Mam do niego jakieś cholerne prawo, prawda?!
- Wkurzyłeś się bardziej niż Paulina – zaśmiał się Winiar.
- Bo ja z nim się spotykam dłużej! – powiedział. – Nie no nie mogę! Idę tam! – powiedział zamachując się koszulką i przewieszając ją sobie przez ramię. Paulina tylko kiwnęła głową i poszła za Kurkiem.
- Co … - zaczęła ale Bartosz jej przerwał.
- Co ty sobie wyobrażasz?! – krzyknął na całe lotnisko. Nowakowski i blondynka spojrzeli przerażeni na wściekłego Kurka i Paulinę. – Po tylu latach razem zostawiasz mnie..
- Bartek …
- … Nas dla jakiejś blondynki?!
- Ale…
- Piotrek co to znaczy?
- Ooo! Nie powiedziałeś jej o nas?! – zakryłam sobie ręką usta żeby nie wybuchnąć śmiechem mimo wszystko sytuacja wyglądała komicznie kiedy to Kurek a nie Paulina rozbił mu scenę zazdrości.
- Piotrek wy jesteście razem?
- To nie tak jak myślisz! – powiedział szybko środkowy odwracając się do niej poczym szybko obrócił się do Kurka i swojej dziewczyny. – Wszystko wam wyjaśnię! To nie to na co wygląda..
- Chodź tu! – powiedział Kurek a środkowy posłusznie wykonał jego polecenie. – Pogadamy jak znajdziemy się w hotelu – dodał jeszcze i wrócił do nas. Ja już leżałam razem z Igła na podłodze pokładając się ze śmiechu niestety musieliśmy się ogarnąć gdyż nasz trójkącik już wrócił. Wściekły Kurek i Paulina, która ukrywała swój uśmieszek, usiedli po jednej stronie siedzisk a Nowakowski po drugiej. Bartosz morderczo wpatrywał się w kolegę za to Paula wyjęła krzyżówki i zaczęła rozwiązywać. Kiedy w końcu zaczęła się odprawa i rozsiedliśmy się na swoich miejscach w samolocie, mogłam założyć słuchawki i włączając cicho muzykę usnąć.
Obudziłam się, gdy poczułam, że ktoś szturchnął mnie w ramię. Otworzyłam zaspane oczy, zmrużyłam oczy i spojrzałam się w stronę działającej na mnie siły. Leniwie wyjęłam słuchawki i spojrzałam na Paulinę, która aż kipiała z wściekłości.
- A ty nie z Pitem?- spytałam wyłączając piosenkę, słuchawki rzucając luźno do plecaka.
- No zrobię coś temu kapciowi no!- założyła ręce na piersi i odbiła się od siedzenia.
- Kapciowi?- zaśmiałam się patrząc na jej minę.
- Tak! Siedzieliśmy razem, zasnęłam, budzę się a go nie ma! Zaglądam do tej bydlęcej, a on ewidentnie zarywa to tej pustej blondyny!
- Ty jesteś blondynką, tak tylko chciałabym ci przypomnieć.- zaczęłam się śmiać, a ona walnęła mnie w ramię.- I gdzie on jest teraz?
- No siedzi z nią- zasmuciła się, a mi zrobiło jej się nieco szkoda, dlatego przytuliłam ją do siebie. Położyła mi się na ramieniu i zasnęłyśmy.
- Patrz jakie jaja! Piotrek poszedł do tej blondyny, to Paulina szuka teraz pocieszenia u boku Michała- przebudziłam się, próbując nie zwracać na to najmniejszej uwagi.
- Szkoda mi Pauli. Piotrek podobno liże się z tamtą laską w łazience- otworzyłam oczy i spojrzałam w stronę dobiegających odgłosów. Dziku, Możdżi, Zati, Winiar i śpiący Zbyszek. Oni chyba sobie żartują.
- Skąd wiesz?- spytał chyba Zati, ale byłam zbyt śpiąca, żeby dokładnie odgadnąć ich ściszone głosy.
- Piotrek mówił, że to dobra loszka. A dobrze wiesz jaki jest Piotrek. Cicha woda brzegi rwie- spojrzałam w stronę Pauliny i dopiero zauważyłam, że już nie śpi. Miała zaszklone oczy.
- Boże Paulina przestań to nie prawda- próbowałam ją pocieszyć, ale pokręciła głową i posłała mi wymuszony uśmiech.
- To palant- spuściła wzrok.- Jak zwykle naiwna- zaśmiała się, ale wiedziałam że wcale nie było jej do śmiechu. Wtedy przypomniałam sobie, że Paulina nie miała szczęścia do związków. Spojrzałam przez okienko. Zbliżaliśmy się do lądowania. Westchnęłam głośno, nienawidzę tego uczucia. 


 ***
Witam z kolejnym rozdziałem ;3 pod koniec nieco poważniej niż zwykle xd Już w czwartek zakończenie roku szkolnego! Macie jakieś plany na wakacje?
Z góry przepraszam Kate Kurek , za krótki rozdział, następny specjalnie dla Ciebie będzie dłuższy ;3
Mam nadzieję, że się spodoba ;) 
Pozdrawiam!

poniedziałek, 8 czerwca 2015

35. Mogłeś nie pić tyle soku to by ci się teraz szczać nie chciało!



W doskonałych humorach weszliśmy na salę, spóźnieni kilka minut, ale zauważyliśmy tam tylko Dzika, Kurasia i Nowakowskiego, nigdzie nawet nie było trenera. Podeszliśmy do nich, a na pytanie „Gdzie jest reszta?” wzruszyli tylko ramionami. Mimo niskiej frekwencji uznaliśmy, że rozpoczniemy trening normalnie. Na początku przebiegliśmy dwadzieścia kółek wokół boiska, potem zaczęliśmy się rozgrzewać, kończąc na doskonaleniu przyjęcia, rozegrania i ataku. Mimo „ciężkiej” pracy dobrze się bawiliśmy. Nagle rozległ się dźwięk telefonu Kubiaka.
- Zabierasz telefon na trening?- spytałam zdziwiona, a ten odpowiedział na to śmiechem.
-Halo?- rozpoczął rozmowę, a my zebraliśmy się wokół niego.
-…
-Że gdzie jesteście?!- Michał podniósł głos, a ja spojrzałam na Zbyszka.
-…
-Dobra ok, pa- zakończył rozmowę i spojrzał na nas.- Pojechali z trenerem na lotnisko.
- Co kurwa?! – Zibi złapał się za głowę. – Jak?! Kiedy?! Ja nie chcę umierać!!!
- Zibi! Ty nie umierasz tylko zostawili Cię na hali …. i nas przy okazji też – dodałam. Spojrzeliśmy po sobie i kompletnie nie wiedzieliśmy co mamy robić.
- Yyyy – zaczął Pit. – Jak to jest możliwe, że zapomnieli o mnie! O swoim najlepszym środkowym! O was to rozumiem ale o mnie!!!
- Taaa – mruknęłam.
*Tymczasem w autobusie
- Nie będę sprawdzał listy bo zawsze wszyscy jesteście na czas i wiem, że mogę wam ufać – powiedział Andrea szczerząc się do każdego z osobna i siadając na swoim stałym miejscu.
- Ej! – szepnął Winiar do Igły, który siedział za nim. – Gdzie jest Cichy Pit?
- No siedzi chłopak pewnie cicho to go nie słyszysz – powiedział przeglądając się w kamerze. – Jak ci się podobają moje włosy? – spytał poprawiając grzywkę. – Zibi? – Krzysztof rozejrzał się w koło w poszukiwaniu przyjaciela od porad fryzjerskich. – Yyy Zibi?! … Dobra nie ważne – machnął ręką. – Kuraś, a ty co sądzisz? … Fuck! – zaklął pod nosem. – Winiar chyba oni się na nas obrazili za te skarpetki.
- Wiesz też tak sądzę. Co mam puścić? Disco czy disco?
- Wiesz tym razem może disco! Albo nie bo to się już robi nudne dawaj disco!
*Warszawa
Biegając po korytarzu zajmowanym przez nas po ostatnim meczu, sprawdzaliśmy po kolei wszystkie pokoje ale niestety wszystkie były pozamykane. W końcu uznaliśmy, że też powinniśmy się wynieść ze swoich, spakowaliśmy walizki i wyszliśmy z nimi na korytarz. Kiedy już wszyscy znaleźliśmy się koło windy Pit zapytał:
- Też nie macie wszystkich skarpetek?
- Nooo! – odpowiedzieliśmy mu i weszliśmy do windy. Jakoś nikogo chyba nie zmartwił ten fakt, że nie mamy skarpetek tak bardzo jak to że nas zostawili! Wyszliśmy na zewnątrz i Kuraś krzyknął:
- Patrzcie! – pokazał na coś palcem. Spojrzałam w tym kierunku zasłaniając oczy przed słońcem. Na drzewie koło nas wisiały nasze skarpetki. Szybko zostawiliśmy nasze walizki i czym prędzej zaczęliśmy je zbierać. Jako, że Pit był z nas najwyższy i najchudszy to on musiał się wspinać na najwyższe gałęzie i ściągać resztę.
- No i co teraz? – spytałam chłopaków zapinając swoją walizkę, w której schowałam moje skarpetki.
- Nie wiem – Pit był bliski płaczu. – Czuję się jak bezdomny! Chcę do mamusi!! – zaczął łkać siadając na walizce. Razem z chłopakami zaczęliśmy go pocieszać, że zaraz po nas przyjadą chociaż szczerze w to wątpiłam.
- Przepraszam mogę prosić o autograf i zdjęcie?! – spytała jakaś dziewczyna w około moim wieku.
- I po co?! Po co to wszystko?! – podniósł głos Piotrek. – Zostawili nas! Wyrzucili jak psy, które nie są już szczeniaczkami! Jakbyśmy nie mieli uczuć!
- Piter uspokój się! – walnęłam go w ramię podczas gdy Kurek, Kubiak i  Bartman podpisywali się na skrawku kartki.
- W porządku? – spytała blondynka.
- Nie! Nie mamy kasy! Nie mamy jak dojechać na lotnisko! W ogóle nie wiemy gdzie jesteśmy!
- Może was podwieźć? – spytała pokazując na auto stojące za nią.
- Serio?! – spytał Piotrek momentalnie podnosząc się ze swojej walizki i uśmiechając się do blondynki. – Boże kocham cię! – podbiegł do niej i mocno przytulił unosząc parę centymetrów ponad ziemię. 
*Autobus
- No w końcu jesteśmy! – krzyknął Jarosz wstając ze swojego miejsca widząc lotnisko. – Szybciej! – krzyknął do kierowcy.
- Mogłeś nie pić tyle soku to by ci się teraz szczać nie chciało! – zaśmiał się Możdżon. Kiedy tylko kierowca zaparkował, Kuba był pierwszą osobą, która wybiegła z autobusu. Reszta chłopaków powoli wygramoliła się z pojazdu, zabrała swoje rzeczy i udała się w wyznaczone miejsce.
Jako, że było mało miejsc siedzących połowa siatkarzy usadowiła się na podłodze.
- Ej! Nie widzieliście Pita? – spytała Paulina do grupki siatkarzy grających w prawda czy wyzwanie.
- Nie myśleliśmy, że jest z tobą – odpowiedział Ruciak. Blondynka spojrzała na trenera stojącego za nią.
 -Nie ma też Kubiaka, Kurka, Bartmana i Michała. Zadzwonię do nich.
Wieść o tym, że kilku graczy zaginęło szybko się rozniosła w drużynie i sztabie tak więc momentalnie wszyscy zbiegli się koło blondynki i zaczęli obstawiać co się z nimi stało.
- Porwali ich i zadzwonią i prośbą o okup!
- Baranie porywacze nie proszą tylko żądają!
- Co wy pewnie znaleźli tego który zakłada damską bieliznę i on ich zabił! – powiedział Jarosz-detektyw.
- Przestańcie debile! – powiedziała Paulina. – Trener idzie! – dodała widząc srebrnego lisa zbliżającego się do nich.
- Są w hotelu – westchnął. – Co za idiota nie sprawdził listy zanim wyjechaliśmy?! Wam nie można ufać!
- Trenerze…
- Co?
- To trener nie sprawdził listy bo nam ufa – powiedział cicho Winiar.
- A – powiedział Anastasi lekko zakłopotany i odszedł.
- To co z nimi?! Nie jedzie nikt po nich? – zapytała się Paula
- Fajnie, mają dłuższe wakacje – zaśmiał się Kosok
*Samochód dobrej samarytanki
- Jak to możliwe, że was zostawili?! – zaśmiała się.
- No właśnie też się nad tym zastanawiałem! – powiedział Pit, który rozsiadł się wygodnie z przodu podczas gdy my musieliśmy się gnieździć z tyłu. – Rozumiem, że chcieli się pozbyć tych drewniaków – powiedział trochę ciszej wskazując na nas -  ale mnie! Najlepszego środkowego jakiego widział kiedykolwiek świat?! – oburzył się. Dziewczyna się zaśmiała i dalej dyskutowała z Piotrkiem. 


***
Witam wszystkich z kolejnym rozdziałem ;) Na wstępnie dziękuję Buu Lou ;)
Zapraszam i życzę miłego czytania ;33

poniedziałek, 13 kwietnia 2015

34.Witam, przyszedłem odebrać swoją kobietę



Zapukałam do Pauliny do pokoju i zaraz potem usłyszałam głośne „proszę!”. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam, że ta siedziała na łóżku z jakimiś papierami porozwalanymi dookoła niej.
- Dobry Boże, już myślałam że to Piotrek- odetchnęła z ulgą i ponownie zwróciła twarz w stronę kartek.
- No nie obrażaj się, oni tylko tak sobie żartują- usiadłam obok niej i walnęłam ją łokciem w ramię.
- No tak niech sobie żartują, tyle że wszystko idzie na nas, podczas gdy wy bardzo dobrze się bawicie, a my tego nie robimy- odłożyła arkusz papieru po czym wzięła kolejny i zaczęła go przeglądać.
- Przecież wiem że to robiliście nie oszukuj- na mojej twarzy pojawił się uśmiech, a ta spojrzała na mnie poważnie.
- Owszem, ale nie w tym terminie- powiedziała to z taką powagą, że nie mogłam się powstrzymać i ryknęłam śmiechem. Drzwi od pokoju otworzyły się i niemal od razu zobaczyłyśmy roześmiane twarze Piotrka i Zbyszka.
- Witam, przyszedłem odebrać swoją kobietę- zwrócił się w stronę Pauliny, a ta pokazała na mnie ręką.
- Tu siedzi- Zibi uśmiechnął się do niej, po czym odwrócił wzrok i wystawił rękę w moją stronę.
- Chodź kobieto!- pociągnął mnie za rękę tak mocno, że podniosłam się na równe nogi. Wychodząc odwróciłam się do Pauliny i pomachałam jej. Piotrek siedział na brzegu łóżka i szeptał dziewczynie coś na ucho. Spokojnie wyszliśmy ze Zbyszkiem z ich pokoju.
Podczas gdy Zbyszek dopiero wchodził do pomieszczenia, ja leżałam już plackiem na swoim łóżku. Przechodząc obok mnie, klepnął mnie w pupę i usiadł na brzegu swojego łóżka, tak że twarzą zwrócony był do mnie.
- Nienawidzę cię- warknęłam po raz kolejny i zamknęłam oczy.
- Mówisz mi to już drugi raz tego dnia, więc chyba już przekroczyłaś limit co do tego. Ale jeśli tak się bawimy, to wiedz, że ja ciebie też nienawidzę- cmoknął mnie w czoło i zniknął za drzwiami łazienki.
- Julka wstawaj, mamy trening- usłyszałam głos Zbyszka i leniwie otworzyłam oczy. Chyba musiałam zasnąć. Miał na sobie już strój treningowy. Wyciągnęłam rękę po telefon, aby zobaczyć godzinę. Zostało jeszcze niecałe dziesięć minut do rozpoczęcia, dlatego leniwie się podniosłam i poszłam po stój w którym ćwiczyłam. Nie zważając na to, że Zbyszek siedział w pokoju zdjęłam z siebie bluzkę i zaczęłam się przebierać.
- Czemu nosisz damską bieliznę?- spytał mnie i dopiero wtedy skojarzyłam że mi się przygląda. Głupia, przecież mogłam się tego domyślić.
- Pozwolę sobie ci przypomnieć, że jestem dziewczyną- machnęłam przed nim tyłkiem i usłyszałam tylko cichy śmiech.
- Coś mi się zdaje, że kiedyś właśnie przez to wpadniesz, raz już wydał cię stanik- przyciągnął mnie do siebie zmuszając, abym usiadła mu na kolanach.
- Przestań, teraz się staram i jestem pewna, że podobna sytuacja już się nie wydarzy- uśmiechnęłam się do niego i pocałowałam w usta, po czym złapałam go za rękę i razem wyszliśmy z pokoju, i z relacji chłopak-dziewczna, staliśmy się zwykłymi przyjaciółmi.


***
Witam ponownie! Dotrzymałam obietnicy i rozdział pojawił się szybciej, a jeśli dobrze pójdzie niewykluczone, że kolejny będzie za kilka dni ;)
Życzę miłego czytania i pozdrawiam! ;* 
 
Jeśli chcecie zachęcić mnie do przeczytania Waszego bloga albo macie jakieś inne informacje, chcecie się podzielić Waszym ulubionym momentem z opowiadania bądź coś jeszcze innego, proszę, aby wszystko znalazło się tutaj, to strona dla Was :)

niedziela, 5 kwietnia 2015

33. Tak podnieca mnie to, to mój ukryty fetysz

Wyszłam z łazienki, a moim oczom od razu ukazał się Zbyszek, który siedział na moim łóżku na przeciwko drzwi łazienkowych. Uśmiechnął się szeroko, po czym wyminął mnie w drzwiach i sam zamknął się w pomieszczeniu. Ubrałam się a później chwyciłam w rękę telefon i sprawdziłam wszystkie portale społecznościowe na których miałam konto, przy okazji zdążyłam też przeczytać SMS od znajomych, a uzbierało się ich sporo. Znudzona czekaniem położyłam się z powrotem na łóżku, na brzuchu i trochę przysnęłam. Obudziłam się gdy usłyszałam że Zbyszek wychodzi z łazienki, ale byłam zbyt leniwa, żeby się podnieść. Zbyszek strzelił z ręcznika, a jego koniec walnął mnie w pupę. Chwyciłam się za bolące miejsce i gwałtownie podniosłam się z miejsca.
-Ałaaaa!- zaczął się śmiać, a ja podniosłam buta, który leżał niedaleko łóżka i cisnęłam nim w niego.
- Zauważyłem, że coraz częściej rzucasz we mnie butami. Dobrze się z tym czujesz?- przysiadł na moim łóżku, gdzie ja przed chwilą zwijałam się z bólu.
-Tak podnieca mnie to, to mój ukryty fetysz, brawo udało ci się mnie zdemaskować- zaczął się śmiać i cmoknął mnie w czoło, a ja próbowałam zachować powagę, co nie wychodziło mi najlepiej.
- Dobra chodź na śniadanie, bo głodny jestem- pociągnął mnie za rękę.
- Nic nowego mi nie powiedziałeś- zaśmiał się.
Wyszliśmy z pokoju i poszliśmy w stronę stołówki. Po drodze byliśmy świadkami bardzo dziwnej-bynajmniej dla mnie- sytuacji. A mianowicie w Spale pojawiły się dziewczyny, najprawdopodobniej jakieś siatkarki, co można było wywnioskować po wzroście. Oczy Zbyszka od razu powędrowały w ich stronę. Dyskretnie pociągnął mnie za rękę w wyniku czego zmuszona byłam, aby koło nich przystanąć i porozmawiać.
-Robisz coś wieczorem?- spytała mnie jakaś blondynka bawiąc się włosami. O kurwa.
-Naprawdę bardzo mi przykro, ale jutro wyjeżdżamy do Francji, dlatego zmuszony jestem aby się dziś spakować. Ale trzymajcie za nas kciuki- mrugnęłam do niej i poszłam, a w ślad za mną Zbyszek.
- Nienawidzę cię- rzuciłam w jego stronę.
-Ej ale niezły z ciebie bajerant.
-Nie denerwuj mnie dobrze?- spojrzałam błagalnie w jego stronę.
- Ale przyznaj, że ta blondynka, która do ciebie zarywała to niezła dupa jest, nie?- uśmiechnął się i szturchnął mnie łokciem.
- Czekaj niech pomyślę. Nie wydawała mi się niezłą dupą, może dlatego że jestem dziewczyną?
- Przepraszam zapomniałem-  przyciszył ton.
- Przepraszasz mnie, bo zapomniałeś jaką mam płeć?- kiwnął głową.
- No i słusznie- weszliśmy do stołówki i usiedliśmy na swoich miejscach. Od razu dołączyliśmy się do konwersujących między sobą chłopaków.
- I jak tam Kuba, słyszałeś dziś w nocy jakieś odgłosy?- Paulina spojrzała na mnie wrogo.
- Właśnie o dziwo nie- zwrócił głowę w moją stronę, przy okazji plując na mnie jajecznicą, którą właśnie jadł. Wytarłam teatralnie twarz- Dzisiejsza noc była niebiańsko spokojna.
- To pewnie dlatego, że przytrzymałem Piotrka w pokoju- Kurek zaczął się śmiać, a w ślad za nim cała reszta.Sam Piotrek dyskretnie się uśmiechał , a Paulina patrzyła na niego wrogo.
- Chamsko- Paulina przewróciła oczami.
- Chamsko?- powtórzył Dziku.
- Chamsko.pl
- Pl?!?
- Tak pl.
- O to już foch zaawansowany widzę- stolik znów ryknął śmiechem.
Oczywiście nie skończyło się na tylko jednym docinku w stronę Pauliny, dlatego ta udając obrażoną, wyszła ze stołówki dziesięć minut później.


***
Witam ;3
Może trochę późno się za to zabieram, ale mimo wszystko chciałabym życzyć Wam, wesołych świąt, smacznego jajka, i mokrego poniedziałku ;)
Zastanawiam się, czy taka forma nie będzie Wam bardziej odpowiadać, ponieważ dużo nad tym myślałam ostatnio: Czy aby nie dodawać częściej, ale rozdziały będą krótsze niż zwykle. Poproszę o wyrażenie swojego zdania na ten temat ;) Szkoła mi już nawet w tym nie przeszkodzi :) uwielbiam szkołę :)
A co mi tam, pochwalę się, mam dziś urodziny, więc zwlekałam z rozdziałem aby go dziś dodać xd :)
Życzę miłego czytania, pozdrawiam! :)
Wybaczcie nie mogę zapanować nad czcionką :) 

poniedziałek, 16 marca 2015

32. Męskie sprawy


-Właśnie Zbyszek, muszę cię jeszcze prosić na chwilkę do siebie, musisz coś jeszcze uzupełnić- odezwała się Paulina, a Zibi wstał i wyszli z pokoju. Siedziałam naprzeciwko Piotrka w ciszy. Obydwoje mieliśmy głowy spuszczone w dół i kompletnie nie wiedziałam co mam mu powiedzieć.
- Paulina powiedziała mi o tobie coś jeszcze…- zaczął, a ja już po chwili namysłu, wiedziałam, że powiedziała mu, że się w nim kochałam.
- Coś jeszcze ci o mnie mówiła?- uśmiechnął się.
- No oprócz tego, że przez cały czas robiłaś nas w chuja to nie- zaśmialiśmy się obydwoje i wtedy do pokoju wszedł Zbyszek.
- Piotrek, Paulina cię woła- Pit wstał, a Zbyszek szepnął mu coś do ucha, ale nie usłyszałam co, po czym zaczęli się śmiać i przybili sobie żółwika, po czym Nowakowski opuścił nasz pokój, a Zbyszek usiadł obok mnie i objął ramieniem.
- Co mu powiedziałeś?- Zbyszek zaczął się tylko śmiać  i cmoknął mnie w czoło.- Czyli się nie dowiem?
- Męskie sprawy- zaśmiał się po raz kolejny.
Pierwszy tydzień po podwójnej porażce spędziliśmy w Polsce. Jutro mieliśmy wylatywać do Francji. Zegarek wskazywał godzinę 5:30, a ja zaraz po przebudzeniu nie mogłam ponownie zasnąć. Napisałam do Pauliny, żeby przyszła do mnie bo dobrze wiedziałam, że już nie śpi.  Nie chciałam niepotrzebnie budzić Zbyszka, tylko dlatego że ja nie śpię, więc przyglądałam się chłopkowi. Coraz bardziej słodsze i komiczniejsze stały się miny jakie robił podczas snu, dlatego aby go nie wybudzić, starałam się jak najciszej śmiać. Moje starania poszły na marne, bo Zibi zaraz otworzył zaspane oczy i spojrzał w moją stronę, a następnie spojrzał na zegarek.
- Jest prawie szósta, a ty się cieszysz, to nie jest normalne. Co ty brałaś?- zaśmiałam się, a Zbyszek wstał, wślizgnął się pod moją kołdrę, na co ja zaczęłam się śmiać.
- Przestań…- dalej nie mogłam nic powiedzieć, ponieważ jego usta ‘zakryły’ moje. Jego ręka powędrowała na moje udo i wtedy obydwoje usłyszeliśmy otwierające się drzwi. Zepchnęłam mocno Zbyszka ze swojego łóżka, tak że ten walnął z hukiem na podłogę, a ja ledwo co utrzymałam kołdrę na sobie. Spojrzałam na drzwi i zobaczyłam roześmianą Paulinę. Zupełnie zapomniałam, że do niej napisałam. Zbyszek z głośnym jękiem podniósł się z podłogi i wczołgał na swoje łóżko, po czym spojrzał na Paulinę.
- Nic ci nie jest?- zaśmiała się podchodząc do mojego łóżka, po czym na nim usiadła.
- Chyba nie, ale trochę mnie żebro boli- jęknął łapiąc się za nie. Podciągnął koszulkę i na bolącym miejscu pojawił się mocny czerwony ślad, po którym na pewno zostanie siniak.
- Przyjdziesz później do mnie to dam ci jakąś maść na to- pokiwał głową z grymasem na twarzy.
Chciałyśmy porozmawiać z Pauliną, a że Zibi nie spał, chciałyśmy iść na balkon porozmawiać.
- Załóż bluzę- powiedział Zbyszek, przykrywając się kołdrą.
- Ciepło jest- uśmiechnęłam się, ale napotkałam tylko jego niezadowoloną minę.
- Załóż bluzę!- rozkazał stanowczo i wtedy już nie miałam nic do gadania. Niechętnie sięgnęłam po swoją bluzę i wciągnęłam ją na siebie.
Rozmawiałyśmy z Pauliną do godziny 6:30, po czym postanowiła że wróci do siebie. Weszłam do pokoju i zdjęłam bluzę w której było mi już za gorąco. Kiedy zobaczyłam że Zbyszek ponownie zasnął, poszłam się umyć.




***
Chyba nadużyłam już wytłumaczenia, dotyczyczące mojej nieobecności, ale mówiąc wprost, z moim stanem zdrowia nie jest najlepiej. Ostatnio bardzo często choruję, w wyniku czego często nie ma mnie w szkole, co skutkuje pogorszeniem się moich ocen.
Kiedy ze mną jest już lepiej zawsze muszę coś sobie zrobić- jak w tym przypadku. Mianowicie siedzę w domu z najprawdobodnobniej złamanym palcem.
Jeśli ktokolwiek byłby zainteresowany zapraszam na mojego snapchata- winiarskaa.
Jak ktoś jeszcze się tu znajduje, to bardzo mi miło ;)
Pozdrawiam ;)
+ jeśli chcesz żebym zajrzała na Twojego bloga, to proszę zostawić link w komentarzu, chętnie poczytam ;)

wtorek, 3 lutego 2015

31.Serio?!!


Po kolejnym treningu mieliśmy czas dla siebie czytaj musieliśmy się spakować i takie tam. Wrzuciłam wszystko byle jak do mojej walizki.
- Spakowana? – spytał Zibi.
- Noo – odsapnęłam kładąc się na walizce i próbując ją dopiąć.
- Pomogę ci – zaoferował się. Usiadłam na swojej walizce a Bartman ją zapiął. Rozejrzeliśmy się po pokoju i stwierdzając, że wszystko już co nasze zebraliśmy i w końcu wyszliśmy na korytarz gdzie gnieździło się nasze stado wielkoludów. Oczywiście Jarosz jak obiecał, wczoraj, prowadził śledztwo. Jak tyko usłyszałam pierwsze jego pytanie do Anastasiego wybuchłam śmiechem. Kuba spojrzał się na mnie i chwycił za ramię.
- A ty słyszałeś coś dziś w nocy?
- Nie. Spałem a co? Znów słyszałeś Nowakowskiego i Paulinę – Abramczyk gdyby tylko mogła to chyba zabiłaby mnie wzrokiem. Przestałam się śmiać. Nadal pamiętam, że Piotrek mi się podobał a ta perfidnie mi go odbiła. Chociaż w tej sytuacji jakiej się akurat znajduję nie miałabym u niego żadnych szans. On raczej nie jest gejem … Zadarłam wysoko głowę i poszłam dalej. Z resztą co mnie to teraz obchodzi mam Zbyszka i jest nam razem fajnie.
- Czego chciał Jarosz? – Zibi szybko mnie dogonił i zapytał tak cicho że ja mogłam to usłyszeć.
- O jakieś jęki dobiegające z jakiegoś pokoju – znów się zaśmiałam. Bartman również wybuchł śmiechem i wyszliśmy na zewnątrz gdzie czekał na nas autobus. Odstawiliśmy swoje walizki, które pan kierowca zapakował do środka i weszliśmy zająć sobie miejsca. Usiadłam na samym końcu a Zbyszek przede mną. Po pięciu minutach autobus całkiem się zaludnił. Nowakowski i Abramska usiedli na samym początku obrażeni na nas wszystkich. Siedziałam sobie z Igłą, który nagrywał te swoje śmiesznie filmiki.
Po kilkunastu minutach jazdy nasza gwiazda reprezentacji się odezwała, z głośników huknęło wszystkim dobrze znane disco polo a Winiar zaczął śpiewać. Jako że wszyscy byliśmy w bardzo dobrych humorach prócz Pita i Pauliny dołączyliśmy do niego w wielką ochotą. Śpiewaliśmy przez całą drogę do Warszawy. W końcu dojechaliśmy pod nasz hotel. Dostaliśmy swoje pokoje i mogliśmy w końcu iść spać. Jutro z samego rana trening a po godzinie siedemnastej nasz pierwszy mecz. Mój pierwszy mecz w reprezentacji!! Już nie mogę się doczekać. Leżałam na łóżku pogrążona w marzeniach jak to odbieram złoty medal Ligii światowej kiedy ktoś brutalnie zepchnął mnie z łóżka.
- Kurwa no! – przeklęłam i spojrzałam w górę. Okazało się że to Paulina a nie Zbyszek jak myślałam. – Co jest?
- Chyba mamy do pogadania! – powiedziała wkurzona.
- To ja was zostawię – powiedział Zibi i już go nie było.
- Czego chcesz? – warknęłam na nią podnosząc się z podłogi.
- Odkręć to wszystko!
- To!- machnęła rękami. – Myślisz, że nie wiem że to ty i Zbyszek! Teraz wszyscy myślą, że jestem niewyżyta seksualnie! – zaśmiałam się głośno – Przestań! Odkręć to! – uspokoiłam się po chwili.
- Niby jak? Mam teraz tam iść i powiedzieć, że jestem dziewczyną!? Przecież mogą mnie ukarać! Mnie i mojego brata! – Teraz to ja zamknęłam jej gębę. Przygryzła wargę.
- W sumie masz rację …
- Poza tym niektórzy mogliby pomyśleć, że Zibi jest gejem a ja jestem dziewczyną, która udaje chłopaka, który jest gejem.
- Dobra, dobra! – usiadła na łóżko Zbyszka. – To co mam robić?
- Niech Piotrek coś zrobi w końcu jest facetem nie – prychnęłam.
- Ciągle się gniewasz, że jesteśmy razem?
- Tak, a ty byś nie była wściekła?
 - No w sumie tak ale masz teraz Bartmana!
- Od wczoraj. – Zamilkłyśmy na chwilę a potem przytuliłyśmy się. Już wszystko między nami było wyjaśnione.
- To opowiadaj! Od czego to się zaczęło!
- Yyy … - zaczęłam i wtedy zadzwonił mój telefon. Odebrałam szybko bo to był mój brat. Pytał się czy możemy się jeszcze dzisiaj spotkać. Umówiliśmy się za pół godziny w kawiarence za rogiem. Pożegnałam się z Pauliną, którą poprosiłam o usprawiedliwienie mnie i wyszłam z hotelu. Na miejscu byłam piętnaście minut przed czasem ale Michał był już na miejscu. – Cześć! – przywitałam się z nim i usiadłam naprzeciwko.
- No opowiadaj! Jeszcze się nie skapowali?
- Wiesz o dziwo nie – zaśmiałam się. Zamówiliśmy sobie coś do picia. – Chociaż jest coraz trudniej. Ostatnio znaleźli mój stanik i coś jeszcze się wydarzyło – wypaliłam i od razu tego pożałowałam. Zrobiłam się cała czerwona na twarzy. Michał uniósł wysoko jedną brew. – Znaczy … Yyyy … jeden z nich wie że jestem dziewczyną – zniżyłam głos do szeptu. – To Bartman. Mieszka ze mną i przyłapał mnie w łazience. – Brat roześmiał się głośno.
- No to ładnie
- Ale nikomu mnie nie wydał.
- Ale między wami coś jest? Aha! Wiedziałem! Wyglądasz na szczęśliwszą! Już dam mu spokój, że z tobą spał …
- Ej!
- No co nazywajmy rzeczy po imieniu – zaśmiał się znów. Potem na szczęście zeszliśmy na mniej mnie kompromitujące tematy. Dowiedziałam się że będą z mamą na meczu, żeby mnie zobaczyć. Dwie godziny później byłam już w hotelu. Weszłam do pokoju, z którego dochodziły różne głosy i już wiedziałam, że chłopaki tu są.
- Mówię wam to kogoś z nas! Paulina przyznaj się!
- Kurwa to nie moje! – weszłam w głąb pokoju i wszystkie głowy skierowały się na mnie.
- Co jest?
- Czyje to? – spytał Jarosz pokazując mi pudełko tamponów. Zamurowało mnie.
- Yyy … Pauliny? – spojrzałam na nią.
- No dobra – westchnęła, żeby mnie ratować. – To moje.
- No nie można tak było od razu – zaśmiał się Winiar. – Mamy żony, dziewczyny. Każdy z nas wie że takie coś używacie!
- To trochę krępujące- powiedziała wyrywając Jaroszowi pudełko i chowając pod moje łóżko.
- No to problem rozwiązany – zaśmiałam się.
- Nie jeszcze został problem nocnych igraszek! – przypomniał nam Kuba.
- No to przyznajcie się! – powiedział Igła. – Żeby ten nas nie mordował więcej swoim śledztwem!
- To nie my! – odpowiedział Piotrek. – Zawsze śpimy w innych pokojach!
Oho! Widzę, że jednak ta odpowiedź nie zadowoliła Jarosza. Czyli będzie dalej prowadził swoje śledztwo dopóki nie dowie się kto to. Super!
Następnego dnia po śniadaniu udaliśmy się na trening, potem odpoczynek i mecz. Niestety nie wyszłam w pierwszym składzie i nie dane mi było nawet kogoś zastąpić choćby na chwilę, ostatecznie przegraliśmy 3:1 z Brazylią.
Wróciliśmy do hotelu i od razu poszliśmy spać. Następnego dnia po śniadaniu kolejna podróż tym razem do Łodzi na kolejny mecz z Kanarami, który znów przegraliśmy tym razem do dwóch.
Jarosz cały czas prowadził to swoje śmieszne śledztwo i znów znalazł kolejną wskazówkę w szatni, tylko i wyłącznie przez moje gapiostwo. Mianowicie znalazł moją bieliznę.
- To długo nie potrwa jak dowie się że to ja – ukryłam twarz w dłoniach.
- Nie dowie się – powiedział Zibi obejmując mnie. – Jak na razie Paulina cię broni i bierze wszystko na siebie.
- Ale w końcu dojdzie do tego, że nie będzie mogła wziąć winy na siebie! I wtedy mnie wyleją i dadzą karę i dodatkowo ukarzą mojego brata! – zaczęłam płakać. Zbyszek przytulił mnie do siebie mocniej.
- Mam! – drzwi do naszego pokoju otworzyły się gwałtownie a my odskoczyliśmy od siebie. Do pokoju wszedł Jarosz. – To nie Piotrek i Paulina!
- Co?
- To nie oni! Ten stanik na nią nie pasuje!- powiedział machając przed nami moim stanikiem w truskawki.
- Aha – mruknęłam i wyszłam szybko do łazienki, żeby przypadkiem nie zauważył, że płakałam. Zamknęłam szybko drzwi i podeszłam do umywalki obmyć twarz. Jarosz jeszcze coś pogadał i wyszedł z naszego pokoju. Wtedy ja też wyszłam z łazienki i usiadłam na swoim poprzednim miejscu. Nie dane nam było długo odpocząć bo dosłownie po trzech minutach do pokoju wpadł Nowakowski z Pauliną.
- Serio?!! – spytał patrząc na mnie. Paulina pojawiła się kilka sekund później.
- Zamknęłam drzwi na klucz – oznajmiła – Ciszej bądź! – powiedziała patrząc na Pita. – Przepraszam wymusił to na mnie! – teraz popatrzyła się na mnie przepraszająco.
- Co? – spytałam zdezorientowana.
- Serio?!! – powtórzył Pit. Wtedy też zdałam sobie sprawę, że Paulina powiedziała mu całą prawdę.
- Powiedziałaś mu?!
- Nie dawał mi żyć! Wiedział, że ja wiem kto to i …
- Serio?!!
- Serio! – powiedział Bartman wstając do niego. – Ale jeżeli komuś powiesz to cię zabiję!
- Spoko, spoko – powiedział Pit unosząc ręce w obronnym geście. – Kurwa! – usiadł na łóżku Zibiego.  – Ale nas wyrolowała co nie – zaśmiał się patrząc to na mnie to na Zbyszka to na Paulinę.
- Noo – odezwali się w końcu Bartman z Abramską i zaczęli się śmiać.
- Ale będą jaja jak się reszta dowie!
- NIE! – krzyknęła nasza trójka razem.
- Dobra, żartuję nic nie powiem. Ale że tak kurwa SERIO??! 


***
Witam ponownie! Dawno mnie tu nie było, laptop całkowicie mi się zawirusował, dopiero wczoraj dostałam go z powrotem. Ferie mi się skończyły, zdążyłam wrócić do szkoły i zachorowałam. ;c
Mam nadzieję, że nie gniewacie się za tak długą nieobecność. 
Pozdrawiam spod kołderki!