W
doskonałych humorach weszliśmy na salę, spóźnieni kilka minut, ale zauważyliśmy
tam tylko Dzika, Kurasia i Nowakowskiego, nigdzie nawet nie było trenera.
Podeszliśmy do nich, a na pytanie „Gdzie jest reszta?” wzruszyli tylko
ramionami. Mimo niskiej frekwencji uznaliśmy, że rozpoczniemy trening
normalnie. Na początku przebiegliśmy dwadzieścia kółek wokół boiska, potem
zaczęliśmy się rozgrzewać, kończąc na doskonaleniu przyjęcia, rozegrania i
ataku. Mimo „ciężkiej” pracy dobrze się bawiliśmy. Nagle rozległ się dźwięk
telefonu Kubiaka.
- Zabierasz
telefon na trening?- spytałam zdziwiona, a ten odpowiedział na to śmiechem.
-Halo?-
rozpoczął rozmowę, a my zebraliśmy się wokół niego.
-…
-Że gdzie
jesteście?!- Michał podniósł głos, a ja spojrzałam na Zbyszka.
-…
-Dobra ok,
pa- zakończył rozmowę i spojrzał na nas.- Pojechali z trenerem na lotnisko.
- Co kurwa?!
– Zibi złapał się za głowę. – Jak?! Kiedy?! Ja nie chcę umierać!!!
- Zibi! Ty
nie umierasz tylko zostawili Cię na hali …. i nas przy okazji też – dodałam.
Spojrzeliśmy po sobie i kompletnie nie wiedzieliśmy co mamy robić.
- Yyyy –
zaczął Pit. – Jak to jest możliwe, że zapomnieli o mnie! O swoim najlepszym
środkowym! O was to rozumiem ale o mnie!!!
- Taaa –
mruknęłam.
*Tymczasem w
autobusie
- Nie będę
sprawdzał listy bo zawsze wszyscy jesteście na czas i wiem, że mogę wam ufać –
powiedział Andrea szczerząc się do każdego z osobna i siadając na swoim stałym
miejscu.
- Ej! –
szepnął Winiar do Igły, który siedział za nim. – Gdzie jest Cichy Pit?
- No siedzi
chłopak pewnie cicho to go nie słyszysz – powiedział przeglądając się w
kamerze. – Jak ci się podobają moje włosy? – spytał poprawiając grzywkę. –
Zibi? – Krzysztof rozejrzał się w koło w poszukiwaniu przyjaciela od porad
fryzjerskich. – Yyy Zibi?! … Dobra nie ważne – machnął ręką. – Kuraś, a ty co
sądzisz? … Fuck! – zaklął pod nosem. – Winiar chyba oni się na nas obrazili za
te skarpetki.
- Wiesz też
tak sądzę. Co mam puścić? Disco czy disco?
- Wiesz tym
razem może disco! Albo nie bo to się już robi nudne dawaj disco!
*Warszawa
Biegając po
korytarzu zajmowanym przez nas po ostatnim meczu, sprawdzaliśmy po kolei
wszystkie pokoje ale niestety wszystkie były pozamykane. W końcu uznaliśmy, że
też powinniśmy się wynieść ze swoich, spakowaliśmy walizki i wyszliśmy z nimi
na korytarz. Kiedy już wszyscy znaleźliśmy się koło windy Pit zapytał:
- Też nie
macie wszystkich skarpetek?
- Nooo! –
odpowiedzieliśmy mu i weszliśmy do windy. Jakoś nikogo chyba nie zmartwił ten
fakt, że nie mamy skarpetek tak bardzo jak to że nas zostawili! Wyszliśmy na
zewnątrz i Kuraś krzyknął:
- Patrzcie!
– pokazał na coś palcem. Spojrzałam w tym kierunku zasłaniając oczy przed
słońcem. Na drzewie koło nas wisiały nasze skarpetki. Szybko zostawiliśmy nasze
walizki i czym prędzej zaczęliśmy je zbierać. Jako, że Pit był z nas najwyższy
i najchudszy to on musiał się wspinać na najwyższe gałęzie i ściągać resztę.
- No i co
teraz? – spytałam chłopaków zapinając swoją walizkę, w której schowałam moje
skarpetki.
- Nie wiem –
Pit był bliski płaczu. – Czuję się jak bezdomny! Chcę do mamusi!! – zaczął łkać
siadając na walizce. Razem z chłopakami zaczęliśmy go pocieszać, że zaraz po
nas przyjadą chociaż szczerze w to wątpiłam.
-
Przepraszam mogę prosić o autograf i zdjęcie?! – spytała jakaś dziewczyna w
około moim wieku.
- I po co?!
Po co to wszystko?! – podniósł głos Piotrek. – Zostawili nas! Wyrzucili jak
psy, które nie są już szczeniaczkami! Jakbyśmy nie mieli uczuć!
- Piter
uspokój się! – walnęłam go w ramię podczas gdy Kurek, Kubiak i Bartman podpisywali się na skrawku kartki.
- W
porządku? – spytała blondynka.
- Nie! Nie
mamy kasy! Nie mamy jak dojechać na lotnisko! W ogóle nie wiemy gdzie jesteśmy!
- Może was
podwieźć? – spytała pokazując na auto stojące za nią.
- Serio?! –
spytał Piotrek momentalnie podnosząc się ze swojej walizki i uśmiechając się do
blondynki. – Boże kocham cię! – podbiegł do niej i mocno przytulił unosząc parę
centymetrów ponad ziemię.
*Autobus
- No w końcu
jesteśmy! – krzyknął Jarosz wstając ze swojego miejsca widząc lotnisko. –
Szybciej! – krzyknął do kierowcy.
- Mogłeś nie
pić tyle soku to by ci się teraz szczać nie chciało! – zaśmiał się Możdżon.
Kiedy tylko kierowca zaparkował, Kuba był pierwszą osobą, która wybiegła z
autobusu. Reszta chłopaków powoli wygramoliła się z pojazdu, zabrała swoje
rzeczy i udała się w wyznaczone miejsce.
Jako, że
było mało miejsc siedzących połowa siatkarzy usadowiła się na podłodze.
- Ej! Nie
widzieliście Pita? – spytała Paulina do grupki siatkarzy grających w prawda czy
wyzwanie.
- Nie
myśleliśmy, że jest z tobą – odpowiedział Ruciak. Blondynka spojrzała na
trenera stojącego za nią.
-Nie ma też Kubiaka, Kurka, Bartmana i
Michała. Zadzwonię do nich.
Wieść o tym,
że kilku graczy zaginęło szybko się rozniosła w drużynie i sztabie tak więc
momentalnie wszyscy zbiegli się koło blondynki i zaczęli obstawiać co się z
nimi stało.
- Porwali
ich i zadzwonią i prośbą o okup!
- Baranie
porywacze nie proszą tylko żądają!
- Co wy
pewnie znaleźli tego który zakłada damską bieliznę i on ich zabił! – powiedział
Jarosz-detektyw.
-
Przestańcie debile! – powiedziała Paulina. – Trener idzie! – dodała widząc
srebrnego lisa zbliżającego się do nich.
- Są w hotelu
– westchnął. – Co za idiota nie sprawdził listy zanim wyjechaliśmy?! Wam nie
można ufać!
- Trenerze…
- Co?
- To trener
nie sprawdził listy bo nam ufa – powiedział cicho Winiar.
- A –
powiedział Anastasi lekko zakłopotany i odszedł.
- To co z
nimi?! Nie jedzie nikt po nich? – zapytała się Paula
- Fajnie,
mają dłuższe wakacje – zaśmiał się Kosok
*Samochód
dobrej samarytanki
- Jak to
możliwe, że was zostawili?! – zaśmiała się.
- No właśnie
też się nad tym zastanawiałem! – powiedział Pit, który rozsiadł się wygodnie z
przodu podczas gdy my musieliśmy się gnieździć z tyłu. – Rozumiem, że chcieli
się pozbyć tych drewniaków – powiedział trochę ciszej wskazując na nas - ale mnie! Najlepszego środkowego jakiego
widział kiedykolwiek świat?! – oburzył się. Dziewczyna się zaśmiała i dalej
dyskutowała z Piotrkiem.
***
Witam wszystkich z kolejnym rozdziałem ;) Na wstępnie dziękuję Buu Lou ;)
Zapraszam i życzę miłego czytania ;33
Hahahhahahahhahahahahahhahahh!
OdpowiedzUsuńJak oni mogli o nich zapomnieć?!
*kilka godzin później*
Dobra już się opanowałam. Przepraszam za spóźnienie. Najładniej jak tylko potrafię przepraszam i mam nadzieję, że mi wybaczysz.
Detektyw-Jarosz uważa, że porwał ich gostek od damskiej bielizny.
Zdecydowanie rozdział wygrał Pit i jego "Chcę do mamusi". Turlałam się z tego po podłodze.
Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na kolejny.
GosiaczeK
Trochę późno piszę, ale ważne, że jest!
OdpowiedzUsuńNadal proszę o ciut dłuższe!
Ale ogółem to jak zwykle pozytywnie ;D
Ja na prawdę nie rozumiem jak oni zapomnieli o 4 gigantach!
Skoro nalegałaś
OdpowiedzUsuń(y)
No i to tyle xD
Wiesz kto pisze, przed chwilą się wylogowałam, a nie chce mi się znów logować