Żadne z opisanych tutaj wydarzeń nie zdarzyło się naprawdę.
To jedynie fikcja literacka.

Strony

poniedziałek, 8 czerwca 2015

35. Mogłeś nie pić tyle soku to by ci się teraz szczać nie chciało!



W doskonałych humorach weszliśmy na salę, spóźnieni kilka minut, ale zauważyliśmy tam tylko Dzika, Kurasia i Nowakowskiego, nigdzie nawet nie było trenera. Podeszliśmy do nich, a na pytanie „Gdzie jest reszta?” wzruszyli tylko ramionami. Mimo niskiej frekwencji uznaliśmy, że rozpoczniemy trening normalnie. Na początku przebiegliśmy dwadzieścia kółek wokół boiska, potem zaczęliśmy się rozgrzewać, kończąc na doskonaleniu przyjęcia, rozegrania i ataku. Mimo „ciężkiej” pracy dobrze się bawiliśmy. Nagle rozległ się dźwięk telefonu Kubiaka.
- Zabierasz telefon na trening?- spytałam zdziwiona, a ten odpowiedział na to śmiechem.
-Halo?- rozpoczął rozmowę, a my zebraliśmy się wokół niego.
-…
-Że gdzie jesteście?!- Michał podniósł głos, a ja spojrzałam na Zbyszka.
-…
-Dobra ok, pa- zakończył rozmowę i spojrzał na nas.- Pojechali z trenerem na lotnisko.
- Co kurwa?! – Zibi złapał się za głowę. – Jak?! Kiedy?! Ja nie chcę umierać!!!
- Zibi! Ty nie umierasz tylko zostawili Cię na hali …. i nas przy okazji też – dodałam. Spojrzeliśmy po sobie i kompletnie nie wiedzieliśmy co mamy robić.
- Yyyy – zaczął Pit. – Jak to jest możliwe, że zapomnieli o mnie! O swoim najlepszym środkowym! O was to rozumiem ale o mnie!!!
- Taaa – mruknęłam.
*Tymczasem w autobusie
- Nie będę sprawdzał listy bo zawsze wszyscy jesteście na czas i wiem, że mogę wam ufać – powiedział Andrea szczerząc się do każdego z osobna i siadając na swoim stałym miejscu.
- Ej! – szepnął Winiar do Igły, który siedział za nim. – Gdzie jest Cichy Pit?
- No siedzi chłopak pewnie cicho to go nie słyszysz – powiedział przeglądając się w kamerze. – Jak ci się podobają moje włosy? – spytał poprawiając grzywkę. – Zibi? – Krzysztof rozejrzał się w koło w poszukiwaniu przyjaciela od porad fryzjerskich. – Yyy Zibi?! … Dobra nie ważne – machnął ręką. – Kuraś, a ty co sądzisz? … Fuck! – zaklął pod nosem. – Winiar chyba oni się na nas obrazili za te skarpetki.
- Wiesz też tak sądzę. Co mam puścić? Disco czy disco?
- Wiesz tym razem może disco! Albo nie bo to się już robi nudne dawaj disco!
*Warszawa
Biegając po korytarzu zajmowanym przez nas po ostatnim meczu, sprawdzaliśmy po kolei wszystkie pokoje ale niestety wszystkie były pozamykane. W końcu uznaliśmy, że też powinniśmy się wynieść ze swoich, spakowaliśmy walizki i wyszliśmy z nimi na korytarz. Kiedy już wszyscy znaleźliśmy się koło windy Pit zapytał:
- Też nie macie wszystkich skarpetek?
- Nooo! – odpowiedzieliśmy mu i weszliśmy do windy. Jakoś nikogo chyba nie zmartwił ten fakt, że nie mamy skarpetek tak bardzo jak to że nas zostawili! Wyszliśmy na zewnątrz i Kuraś krzyknął:
- Patrzcie! – pokazał na coś palcem. Spojrzałam w tym kierunku zasłaniając oczy przed słońcem. Na drzewie koło nas wisiały nasze skarpetki. Szybko zostawiliśmy nasze walizki i czym prędzej zaczęliśmy je zbierać. Jako, że Pit był z nas najwyższy i najchudszy to on musiał się wspinać na najwyższe gałęzie i ściągać resztę.
- No i co teraz? – spytałam chłopaków zapinając swoją walizkę, w której schowałam moje skarpetki.
- Nie wiem – Pit był bliski płaczu. – Czuję się jak bezdomny! Chcę do mamusi!! – zaczął łkać siadając na walizce. Razem z chłopakami zaczęliśmy go pocieszać, że zaraz po nas przyjadą chociaż szczerze w to wątpiłam.
- Przepraszam mogę prosić o autograf i zdjęcie?! – spytała jakaś dziewczyna w około moim wieku.
- I po co?! Po co to wszystko?! – podniósł głos Piotrek. – Zostawili nas! Wyrzucili jak psy, które nie są już szczeniaczkami! Jakbyśmy nie mieli uczuć!
- Piter uspokój się! – walnęłam go w ramię podczas gdy Kurek, Kubiak i  Bartman podpisywali się na skrawku kartki.
- W porządku? – spytała blondynka.
- Nie! Nie mamy kasy! Nie mamy jak dojechać na lotnisko! W ogóle nie wiemy gdzie jesteśmy!
- Może was podwieźć? – spytała pokazując na auto stojące za nią.
- Serio?! – spytał Piotrek momentalnie podnosząc się ze swojej walizki i uśmiechając się do blondynki. – Boże kocham cię! – podbiegł do niej i mocno przytulił unosząc parę centymetrów ponad ziemię. 
*Autobus
- No w końcu jesteśmy! – krzyknął Jarosz wstając ze swojego miejsca widząc lotnisko. – Szybciej! – krzyknął do kierowcy.
- Mogłeś nie pić tyle soku to by ci się teraz szczać nie chciało! – zaśmiał się Możdżon. Kiedy tylko kierowca zaparkował, Kuba był pierwszą osobą, która wybiegła z autobusu. Reszta chłopaków powoli wygramoliła się z pojazdu, zabrała swoje rzeczy i udała się w wyznaczone miejsce.
Jako, że było mało miejsc siedzących połowa siatkarzy usadowiła się na podłodze.
- Ej! Nie widzieliście Pita? – spytała Paulina do grupki siatkarzy grających w prawda czy wyzwanie.
- Nie myśleliśmy, że jest z tobą – odpowiedział Ruciak. Blondynka spojrzała na trenera stojącego za nią.
 -Nie ma też Kubiaka, Kurka, Bartmana i Michała. Zadzwonię do nich.
Wieść o tym, że kilku graczy zaginęło szybko się rozniosła w drużynie i sztabie tak więc momentalnie wszyscy zbiegli się koło blondynki i zaczęli obstawiać co się z nimi stało.
- Porwali ich i zadzwonią i prośbą o okup!
- Baranie porywacze nie proszą tylko żądają!
- Co wy pewnie znaleźli tego który zakłada damską bieliznę i on ich zabił! – powiedział Jarosz-detektyw.
- Przestańcie debile! – powiedziała Paulina. – Trener idzie! – dodała widząc srebrnego lisa zbliżającego się do nich.
- Są w hotelu – westchnął. – Co za idiota nie sprawdził listy zanim wyjechaliśmy?! Wam nie można ufać!
- Trenerze…
- Co?
- To trener nie sprawdził listy bo nam ufa – powiedział cicho Winiar.
- A – powiedział Anastasi lekko zakłopotany i odszedł.
- To co z nimi?! Nie jedzie nikt po nich? – zapytała się Paula
- Fajnie, mają dłuższe wakacje – zaśmiał się Kosok
*Samochód dobrej samarytanki
- Jak to możliwe, że was zostawili?! – zaśmiała się.
- No właśnie też się nad tym zastanawiałem! – powiedział Pit, który rozsiadł się wygodnie z przodu podczas gdy my musieliśmy się gnieździć z tyłu. – Rozumiem, że chcieli się pozbyć tych drewniaków – powiedział trochę ciszej wskazując na nas -  ale mnie! Najlepszego środkowego jakiego widział kiedykolwiek świat?! – oburzył się. Dziewczyna się zaśmiała i dalej dyskutowała z Piotrkiem. 


***
Witam wszystkich z kolejnym rozdziałem ;) Na wstępnie dziękuję Buu Lou ;)
Zapraszam i życzę miłego czytania ;33

3 komentarze:

  1. Hahahhahahahhahahahahahhahahh!
    Jak oni mogli o nich zapomnieć?!

    *kilka godzin później*
    Dobra już się opanowałam. Przepraszam za spóźnienie. Najładniej jak tylko potrafię przepraszam i mam nadzieję, że mi wybaczysz.

    Detektyw-Jarosz uważa, że porwał ich gostek od damskiej bielizny.

    Zdecydowanie rozdział wygrał Pit i jego "Chcę do mamusi". Turlałam się z tego po podłodze.

    Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na kolejny.

    GosiaczeK

    OdpowiedzUsuń
  2. Trochę późno piszę, ale ważne, że jest!
    Nadal proszę o ciut dłuższe!
    Ale ogółem to jak zwykle pozytywnie ;D
    Ja na prawdę nie rozumiem jak oni zapomnieli o 4 gigantach!

    OdpowiedzUsuń
  3. Skoro nalegałaś
    (y)
    No i to tyle xD
    Wiesz kto pisze, przed chwilą się wylogowałam, a nie chce mi się znów logować

    OdpowiedzUsuń