Julia :
Obudziłam
się piętnaście minut przed śniadaniem. Na korytarzu słychać było już chłopaków.
Usiadłam na łóżku i o dziwo nie byłam głodna. Mimo wszystko postanowiłam pójść
na śniadanie. Do pokoju weszła Paulina. Uśmiechnęła się do mnie i położyła ręce
na biodrach.
-Co ty sobie
wyobrażasz?! Wstawaj, za chwilę śniadanie – powiedziała nie zmieniając pozycji.- No już wstaję – odpowiedziałam po czym wybrałam sobie ubranie i poszłam się przebrać do łazienki. Kiedy wyszłam Paula siedziała na łóżku i rozglądała się po pokoju. Uśmiechnęłam się do niej, a ona odwzajemniła uśmiech. Za chwilę wstała i mocno mnie przytuliła. Nawet nie zauważyliśmy kiedy to Zibi wszedł do pokoju.
- Kochasie, śniadanie czeka – powiedział po czym podniósł jeden kącik ust i wyszedł z pokoju. Razem z Paulą spojrzałyśmy się na siebie i wyszłyśmy z pokoju.
Nie śpieszyłyśmy się. Szłyśmy w ślimaczym tempie rozmawiając. Po kilkuminutowym spacerku dotarłyśmy do stołówki. Przy stole siedzieli już wszyscy reprezentanci Polski. Usiadłam i zabrałam się do jedzenia. Zauważyłam, że Zbyszek patrzy się na mnie z pogardą. Nie dziwie mu się. Podrywa dziewczynę, a następnego dnia spotyka ją przytulającą się z innym. Czasami żałuję, że nie powiem któremuś siatkarzowi, że jestem dziewczyną. A wracając do śniadania, żartom nie było końca. Nawet Guma dobrze się bawił i chyba pierwszy raz usłyszałam jak mówi. Po skończonym śniadaniu odeszłam od stołu, zrobiła to również i Paulina. Razem odniosłyśmy talerze i ruszyłyśmy do pokojów. Zaprosiłam Paulinę do nas, ale odmówiła i powiedziała, że przyjdzie później bo musi uzupełnić jakieś papiery. Weszłam do pokoju i położyłam się na łóżku. Nagle głowa Ziomka wychyliła się zza lekko uchylonych drzwi.
- Gramy w karty, chodź bo brakuje nam jednej osoby – powiedział uśmiechając się jednocześnie zamykając drzwi. Wstałam z łóżka i udałam się do pokoju Łukasza i Krzyśka. Tam siedział już gospodarze, Bartek, Piotrek, Misiek i Dziku. Oparłam się o szafkę, a po chwili do pokoju wszedł Zbyszek. Na jego ramieniu wisiała Paulina, która waliła go po plecach aby ją puścił. Po chwili postawił ją na ziemi, a ona poprawiła sobie bluzkę, która była lekko podwinięta do góry.
- Ogłupiałeś?! – wydarła się Paulina na cały głos.
- Przecież ci mówiłem, że albo przyjdziesz sama, albo ja ci pomogę – powiedział pokazując rząd białych zębów.
- Ja pracuję i muszę wracać do pokoju – odpowiedziała wychodząc z pomieszczenia. Zasmucony Zbyszek usiadł na łóżku obok mnie.
- Gramy w makao na zadania – oznajmił po czym przechwycił od Kurka talię kart i rozdał ją każdemu. Gra potoczyła się bardzo szybko. To nie był mój szczęśliwy dzień. Przegrałam z chłopakami, a wiedziałam że mają głupie pomysły.
- Idź do Anastasiego i pochwal mu jego wygląd – powiedział Kuraś , a reszta siatkarzy parsknęła śmiechem. Uśmiechnęłam się pod nosem, wyszłam z pokoju, a za mną chłopaki i zapukałam do pokoju trenera. Po chwili ujrzałam Andreę.
- Trenerze – zaczęłam niepewnie. – ładną ma pan fryzurę. – powiedziałam po czym reszta siatkarzy ryknął śmiechem, a trener przeczesał swoje włosy ręką.
- Wiesz – zarumienił się. – dziękuję ci bardzo, ale i tak musisz iść na trening – powiedział po czym zamknął mi drzwi przed nosem.
- Alee trenerze – krzyczałam, a chłopaki nie mogli wyrobić ze śmiechu.
- Daj spokój już ci nie otworzy – mówił, nie mogąc powstrzymać się od śmiechu Misiek.
Zasmucona wróciłam do pokoju i usiadłam na łóżku i nagle… Z prędkością światła wybiegłam z pokoju i szybko weszłam do łazienki umieszczonej w naszym pokoju.
- Nie, nie, nie, nie, nie … - powtarzałam do siebie nieustannie – Kurwa, dlaczego właśnie teraz?! – spytałam szeptem, gdyż dowiedziałam się, że dostałam pieprzonego okresu.
- Michał! Coś się stało? – spytał Ziomek, stojąc pod drzwiami. Szybko zrobiłam to co miałam zrobić i wyszłam z łazienki.
- Nie
wszystko w porządku – odparłam uśmiechając się szeroko.
Spojrzałam
na zegarek, była pora na trening. Tym razem mieliśmy biegać po spalskim lesie.
Dlaczego teraz?! Zdążyłam się przebrać zanim do pokoju wszedł Zbychu, który
momentalnie był gotowy do biegu. Wyszliśmy z pokoju i ruszyliśmy pod recepcje
gdzie stał trener, a obok Paulina z Winiarem.- O wiedzę, że dzisiaj biegasz z nami? – spytałam po czym szeroko się do niej uśmiechnęłam. Ona odwzajemniła uśmiech i przytaknęła. Zaraz znaleźli się i inni siatkarze. Wybiegliśmy z budynku i ruszyliśmy w stronę lasu. Na początku biegła Paula. Mimo uporczywego bólu brzucha trzymała formę i biegłam niedaleko za nią z Winiarem po prawej i Ruciakiem po lewej. Biegliśmy rozmawiając i śmiejąc się bez przerwy. Po dwóch godzinach biegu, byliśmy wykończeni. Wróciliśmy do ośrodka, akurat na obiad. Cali spoceni i przemęczeni ruszyliśmy na stołówkę. Obiad zjedliśmy szybko i chyba pierwszy raz cicho. Po obiedzie każdy z nas poszedł do swojego pokoju, aby przygotować się na kolejny trening na sali.
Paulina :
Po obiedzie
i wyczerpującym biegu skoczyłam do pokoju się odświeżyć. Pod prysznicem
spędziłam dość dużo czasu. Przebrałam się w „normalne” ciuchy i zeszłam na dół
na salę, gdzie o dziwo byli już chłopaki. Zawsze to ja musiałam na nich czekać.
Usiadłam obok trenera, a on przywitał mnie ciepłym uśmiechem. Siatkarze
porządnie się rozciągali i przygotowywali się do meczu, który mieli za chwile
przeciwko sobie zagrać. Widać było po minach chłopaków, że byli zmęczeni, ale
jak chcą być mistrzami, to muszą wziąć się w garść. Siatkarze po trzydziestominutowym
rozciąganiu się zagrali meczyka. Trener pozwolił im samemu przydzielić sobie
drużyny. Szybko im to poszło, a po chwili na zagrywce stał już Misiek. Zaczął
bardzo dobrze, od asu serwisowego. Za drugim razem już nie poszło mu już tak
dobrze. Piłka trafiła w siatkę, a Bartman spojrzał na Winiara i szeroko się
uśmiechnął. On odwzajemnił uśmiech i obydwoje spojrzeli na mnie.
- Co? –
spytałam z lekko podniesioną brwią.
- Nico –
powiedział Misiek, pokazując rząd białych zębów. Spojrzałam na niego, a on
posłał mi buziaka w powietrzu.
Gra
potoczyła się dalej. Drużyna Miśka wygrała z drużyną Bartmana 3:1. Chłopaki
odzyskali energię i cieszyli się jak dzieci. Na mojej twarzy od razu pojawił
się uśmiech. Siatkarze wrócili do swoich pokoi pełni energii. Po piętnastu
minutach, od treningu, wybrałam się do pokoju Ziomka i Igły.
- Siemka
–powiedziałam, siadając na łóżku obok leżącego Ziomka i klepiąc jego brzuch.
Łukasz uśmiechnął się do mnie, a ja odwzajemniłam uśmiech.
- No hej –
odparł Krzysiek zakładając koszulkę.
- Idziemy
do sklepu? Mam ochotę na żelki.
- Ja też,
idziemy. Paulina, pójdziesz się przejść po pokojach i popytasz chłopaków czy
idą?
- A co?
Boisz się zostać, ze mną sam na sam? – odpowiedziałam mu pytaniem na pytanie.
- Ech,
Paula – uśmiechną się – przecież wiesz, że mam żonę. I dzieci.
- I
czterdzieści lat na karku – zaśmiał się Ziomek po czym spadł z łóżka.
- Ty, ty,
ty młody – powiedział podnosząc lekko głowę do góry.
Wstałam z
łóżka, rozczochrałam Krzyśkowi włosy i wyszłam z pokoju i usłyszałam tylko jak
Igła drze się na mnie, że popsułam mu fryzurkę i że nigdzie nie idzie.
Przeszłam się po wszystkich pokojach i popytałam się chłopaków. Po chwili
uzbierała się już spora grupka chętnych. Za około dziesięć minut wyszliśmy z
budynku. Przewodnik Ignaczak oczywiście opowiedział nam trasę podróży. Szliśmy
sporą grupką. Pewnie śmiesznie wyglądałam idąc z tymi wielkoludami przez las.
Śmiechom nie było końca, zresztą jak zawsze. W końcu dotarliśmy do Biedronki. Każdy
z nas wybrał się od razu do tego samego działu. Ze słodyczami. Całe koszyki po
brzegi wypchane były po brzegi słodkościami. Dotarliśmy do kasy i zapłaciliśmy
za zakupy.
- To co
idziemy? – spytałam stojąc przed sklepem obok Miśka, zapychającego się batonikiem.
- No,
wszyscy są? Kogo nie ma ten niech się odezwie! – krzyknął Igła, ale nikt się
nie odezwał. – No to co idziemy?
Wszyscy
równym krokiem ruszyliśmy do ośrodka. Nawet nie zdaliśmy sobie sprawy kiedy to
staliśmy już przed drzwiami wejściowymi. Spojrzałam na zegarek, pora na
kolacje. Szybko odnieśliśmy swoje zakupy i wpadliśmy do stołówki. Każdy z nas
nałożył sobie kupę jedzenia. Po chwili już wszystko było zjedzone. Napchani
wjechaliśmy windą na piętro, a Ziomek z Igłą zaprosili nas do swojego pokoju.
Zebraliśmy się i każdy z nas usiadł na łóżku. Oczywiście znaleźli się też tacy,
którzy nie za bardzo chcieli spotkać się u Krzyśka i Ziomka. Ale rozumiem ich,
dzień był ciężki, a poza tym to ja tez wolałabym zostać u siebie w pokoju.
Gadaliśmy przez godzinę, a ja miałam ochotę iść do siebie do pokoju.
- Ej,
chłopaki dzięki, że mnie zaprosiliście ale ja już lecę do siebie, jestem
wykończona – powiedziałam po czym pomachałam im ręką na pożegnanie. Pomimo
protestów chłopaków wyszłam z pokoju i udałam się do siebie. Skoczyłam szybko
pod prysznic i położyłam się do łóżka. Z tego wszystkiego zapomniałam zamknąć
pokoju.
Około
godziny trzeciej nad ranem do mnie do pokoju przyszedł Zbyszek.
- Paulina, Paulina – wydzierał się na cały głos.
- Czego chcesz?! – spytałam zaspana.
- Od dawna
już chciałem ci to powiedzieć: Paulino kocham Cię – powiedział po czym położył
się do mnie do łóżka mocno mnie przytulając. Po chwili zaczął mnie całować, a
ja mocno go od siebie odepchnęłam.
- Zbyszek,
ty jesteś pijany – powiedziałam, po czym odepchnęłam go mocniej, aby nie czuć
zapachu alkoholu. – Ciekawe jak jutro będziesz trenował, baranie. A Michał też
pił? – spytałam bo wiedziałam, że Julia od zawsze miała słabość do alkoholu. On
tylko przytaknął i znowu się do mnie przytulił, próbując mnie pocałować.
- Zbyszek,
do cholery jasnej, ty jesteś pijany! Ja już sobie z Krzyśkiem porozmawiam –
pogroziłam po czym pomogłam Bartmanowi dostać się do siebie do łóżka. Był
ciężki i sporo większy, dlatego nie było to łatwe. Po wielu zmaganiach w końcu
mi się udało. Nie mogłam doczekać się jutra kiedy to chłopaki będą mnie prosić,
abym porozmawiała z trenerem czy może odpuścić im trening. O nie tak łatwo nie
będzie. Wróciłam do pokoju po czym położyłam się i rozmyślałam nad tym jak
chłopaki będą jutro trenować. Zrobię chłopakom, w tym i Julce małą
niespodziankę.
***
Witajcie :)
I oto mamy rozdział 4. Rozdziały będą dodawane, od tej pory, co tydzień. ;D W piątek wyjeżdżam dlatego nie wiem, kiedy pojawi się kolejny.
I oto mamy rozdział 4. Rozdziały będą dodawane, od tej pory, co tydzień. ;D W piątek wyjeżdżam dlatego nie wiem, kiedy pojawi się kolejny.
Nie mam weny i rozdział mi się nie podoba. Z góry przepraszam za to i za błędy, i mam nadzieję, że za bardzo was nie znudziłam ;)
Pozdrawiam.
Pozdrawiam.
CZYTASZ-KOMENTUJESZ-MOTYWUJESZ!
Super rozdział! Ale nie spodziewałam się , żeby mogłoby być inaczej! Jestem bardzo ciekawa, co wymyśli Paula, mam nadzieję, że chłopaki pożałują. Och Zibi, Zibi, Zibi... Nie ładnie, nie ładnie ;)
OdpowiedzUsuńW międzyczasie zapraszam do siebie po nowy rozdział ; p
http://mojasiatkarskaprzygoda.blogspot.com/
Nuda.
OdpowiedzUsuńWcale nie nuda.
OdpowiedzUsuńNie sluchaj sie tych palantow, zazdroszcza i tyle.
Rozdzial boski ;)
Pisz szybko kolejny <3
Zapraszam do mnie:
http://szalonezyciezsiatkarzami.blogspot.com/
Ciasteczkowy potwor ;*
Świetny rozdział, nudą w stu procentach nie wieje :D
OdpowiedzUsuńCzekam na następny i zapraszam do sienie gdzie pojawiła się właśnie dziewiątka http://volleyball-is-my-word.blogspot.com/ :)
Pozdrawiam MalinowaSłodycz :*
Cudowny jak zwykle rozdział już skometowałam. Teraz zapraszam do siebie, po kolejny nowy rozdział ;D
OdpowiedzUsuńhttp://mojasiatkarskaprzygoda.blogspot.com/
Cudownie jak zawsze! Jesteś moim mistrzem!
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na kolejny rozdział
http://forget-about-reality.blog.pl/2013/07/24/rozdzial-7/
http://nobody-sees-nobody-knows.blogspot.com/2013/07/chapter-five.html zapraszamy.
OdpowiedzUsuńZapraszam na szóstkę :)
OdpowiedzUsuńhttp://the-feeling-you-can-know-so-much.blogspot.com/
Pozdrawiam :)
jaka nuda,o czym Ty mówisz ? ;d rozdział świetny :) czekam na następny i zapraszam do siebie http://eveerything-at-once.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńzapraszam po nowy rozdział http://eveerything-at-once.blogspot.com/ :)
UsuńJaka nuda?? Czekam na kolejny fajny rozdział i zapraszam do siebie http://glupimaszczescie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na X volleyball-is-my-word.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
MalinowaSłodycz :*