Żadne z opisanych tutaj wydarzeń nie zdarzyło się naprawdę.
To jedynie fikcja literacka.

Strony

czwartek, 29 sierpnia 2013

8.Ale trenerze, ja mam nogę!



Julka:

- Że co masz w rzygach?! Jakim to niby cudem?!- dopytywał się niedowierzając Winiar, który właśnie kierował się w stronę łazienki.

- NO NIE WIDZISZ KURWA?! RZYGI MAM NA GŁOWIE, NO KURWA RZYGI!- wydzierał się na cały głos, mocząc głowę w umywalce.

- Ciekawe, kto jest taki niedorozwinięty, żeby narzygać Jaroszowi na głowę. No chamstwo w państwie no- powiedziałam, siadając, jakbym nie wiedziała kto jest winny. Chłopaki siedzieli cicho, przez chwilę traktując sytuację dość poważnie. Nagle Ignaczak, który właśnie wstał i nie wiedział o niczym, wybuchł głośnym śmiechem.

- Kuba, to taka nowa farba do włosów? Rudy już ci się znudził?- mówił nie mogąc opanować śmiechu. Na to, wszyscy tarzaliśmy się po podłodze, śmiejąc się z biednej „siódemki”. Spojrzałam na Jarosza. Nawet on śmiał się z żartów Krzyśka, nawet jak dotyczyły jego fryzury. Jak nie odkryją, że to ja to nie ma potrzeby powiedzieć kto jest winny.

- Nie no chłopaki, przyznawać się! Który to?!- spytał już całkiem poważnie Jarosz.

- No przecież my dopiero wstaliśmy! Michał chyba wstał wcześniej może on coś wie- powiedział Kurek, a wzroki wszystkich skupiły się na mnie.

- To ty? Spoko, jak coś to nie będę się gniewać-spytał podenerwowany poszkodowany, wskazując na swoją głowę.

- Że niby ja wstałem wcześniej, zrobiło mi się niedobrze, wszedłem do łazienki i nie zauważyłem, że ty śpisz nad kiblem i zrzygałem się na twoją głowę? Nie no coś ty, przestań, to nie ja- powiedziałam, próbując się jeszcze jakoś bronić. Kuba chyba nie uwierzył, bo jego mina była bezcenna.- No dobra już dobra, to byłem ja. Ale niechcący naprawdę. Proszę nie bij.

- Ja pierdole- jęknął Zibi.- Już gorzej to się wkopać nie mogłeś.

- No kurwa, przecież…

- Okej ,okej rozchodzić się! Do swoich pokoi! Na razie mam już dość!- wyganiał wszystkich Winiar, który był niewyspany, zresztą jak my wszyscy.- Ej, nooo! Paulina mówiłaś, że nie będzie plamy!- powiedział obrażony, stając nad plamą. Paulina zaczęła go przepraszać, mimo wszystko się śmiejąc.- Mam was dość, wynocha! Paulina, ty też!- pokazał palcem na drzwi i wypraszał wszystkich po kolei.

- Ej no, Winiar ja przecież jestem z tobą w pokoju!- jęknął Guma, który stał już za drzwiami, a Michał próbował je zamknąć.

- Faktycznie- powiedział po chwili namysłu.- No wchodzisz czy nie?!- spytał podenerwowany stojąc w tym samym miejscu.

- To może je otworzysz szerzej, bo wiem że jestem wąski, ale aż tak to nie!- krzyknął, tak nie mylicie się, krzyknął Paweł, po czym Michał grzecznie otworzył mu drzwi.

- Ja pierdole, nie mówi się wąski, tylko szczupły, dałnie!- powiedział Zibi, który stał ze mną niecałe dwa metry dalej. W jego stronę, po chwili poleciała poduszka, która trafiła atakującego w twarz.- Dzięki!- krzyknął zaraz po tym, ale mimo wszystko po wielu błaganiach Zagumnego, Zibi postanowił oddać mu tą poduszkę. Poza tym miał swoją.

Razem ze Zbyszkiem poszliśmy do naszego pokoju, a inni ruszyli w stronę swoich. Zaraz po wejściu do pomieszczenia, rzuciłam się na łóżko, a zaraz po mnie Zbyszek, tylko na moje. A uściślając na mnie.

- Złaś grubasie!- krzyknęłam, a Bartman dalej leżał na mnie, nie mając zamiaru wstać. Po wielu zmaganiach udało mi się go zrzucić.

- Nie jestem gruby- powiedział po chwili, wpatrując się we mnie.

- Ale ciężki- odpowiedziałam mu uśmiechem, po czym wstałam i ruszyłam do łazienki. Po szybkim prysznicu wróciłam do Zibiego, który w dalszym ciągu leżał na moim łóżku.

- Weź złaś! Masz swoje- powiedziałam z uśmiechem, siadając obok dziewiątki.

- Julka, daj spokój- odparł za chwilę, pokazując rząd białych zębów.

- Co jaka Julka?- spytał Ignaczak, który nie wiadomo skąd pojawił się w naszym pokoju. Ten to ma wyczucie czasu.

- Eee, noo bo ja kiedyś chodziłem z jego siostrą, która miała na imię Julka i wiesz tak mi się powiedziało- wybronił się Zibi, który już siedział na swoim łóżku.

- O, to mamy nową ksywkę- uśmiechną się.- Żegnaj Kaniu, witaj Julka- dodał po chwili, wychodząc z pokoju, pod pretekstem poinformowania innych o ploteczkach. Spojrzałam na Zbyszka i wybuchłam głośnym śmiechem, podobnie jak on.

- Moja siostra? Naprawdę?

- Oj no, weź coś wymyśl jak nie wiadomo skąd w pokoju pojawia się taki Ignaczak- powiedział w dalszym ciągu śmiejąc się. Przyznałam mu rację. Przez resztę czasu nie odzywaliśmy się do siebie, bo byliśmy zbyt zmęczeni, przynajmniej ja. O ósmej ruszyliśmy niechętnie na śniadanie. Na korytarzu roiło się od siatkarzy. Nie mogłam znaleźć Pauliny, bo chciałam pokazać jej zdjęcia, które zrobiłam dzisiaj rano. Na dodatek zgubiłam gdzieś Zbyszka, a w jednym momencie, na korytarzu zrobiło się zupełnie pusto. Weszłam do pokoju Pauliny. Leżała na łóżku, a gdy tylko weszłam szeroko się uśmiechnęła, wstała i mocno mnie przytuliła. Pogadałyśmy przez chwilę, a potem pokazałam jej fotki z ranka. Śmiałyśmy się w niebogłosy, oglądając kolejne zdjęcia. Kiedy już wszystkie przejrzałyśmy ponownie rzuciłyśmy się na łóżku. Oparłam się na łokciu i ponownie zaczęliśmy rozmawiać. Kompletnie straciliśmy poczucie czasu i nim się obejrzałyśmy było już po śniadaniu. Głównie opowiadaliśmy coś śmiesznego, dlatego często byłyśmy, że tak powiem blisko siebie. Tak, jak zawsze musiało się coś stać. W pewnym momencie do pokoju wszedł Bartek. Nie ukrywam, że kiedy ktoś widział nas z tyłu mogło to dość dwuznacznie wyglądać. Nagle obydwie, w tym samym momencie spojrzałyśmy na niego, nieco zdziwione. On tylko na nas spojrzał, z wywalonymi na wierzch oczami, pokręcił głową i wyszedł.

- Co mu się stało?- spytałam po chwili, a Paulina w odpowiedzi pokręciła głową i wybiegła z pokoju. Ja natomiast udałam się do swojego.



Paulina:

- Bartek, Bartek! Czekaj!- biegłam za nim, krzycząc chociaż chłopak tylko szedł szybkim krokiem.

- Co?!- spytał po chwili, zatrzymując się, odwracając się w moją stronę, tak że mogłam go dogonić. Nim się obejrzałam, byliśmy już na dworze, w pobliskim parku.

- Dlaczego uciekłeś?- spytałam, próbując przywitać się z chłopakiem (stając na palcach oczywiście), buziakiem w policzek, jak zwykle, lecz tym razem on odsuną głowę, w oznakę że nie chce. Nie ukrywam, że trochę mnie to zdziwiło.

- Mam się patrzeć jak mnie zdradzasz na boku, całując się z Michałem?- spytał podenerwowany, splatając ręce na piersi.

- Że co proszę?!- zdziwiłam się, że w ogóle on o coś takiego mnie oskarża.- Ja się z nim nie całowałam!

- No przecież widziałem!- upierał się na swoim Bartek, co trochę mnie denerwowało.

- Coś ci się przywidziało! Bartek, proszę cię no pomyśl, chociaż trochę! Przecież ja bym cię nie zdradziła!- zaprzeczałam wszystkim oskarżeniom, bo przecież miałam rację. Spojrzał się w inną stronę, opierając ręce na biodrach.

- Ale przecież widziałem.

- To ci się przywidziało. Ja nie z takich, Bartuś- powiedziałam, patrząc mu prosto w oczy.

- Natalia, też tak mówiła.

- Czy ja do cholery jasnej, jestem Natalia?!- spytałam podenerwowana, bo przecież nie każda dziewczyna lubi kiedy jej chłopak wspomina o swoich byłych.

- No nie, ale… - zaśmiałam się, przerywając mu.

- Daruj sobie- powiedziałam w końcu, wracając do ośrodka, zostawiając Bartka samego. Jak on w ogóle mógł mnie oskarżać o coś takiego?! Bartek to fajny chłopak, ale jak czasami coś walnie, to aż mi się go żal robi. Wróciłam do ośrodka. Poczłapałam do pokoju Zbyszka i Julki.

- Siema!- krzyknęłam wchodząc do pomieszczenia. Gospodarze siedzieli na łóżku patrząc coś w laptopie.

- I co z Bartkiem?- spytała Julka zaraz po tym jak usiadłam w fotelu.

- Nic takiego. Myślał, że zdradzam cię z nim- powiedziałam, rozkładając się jak najbardziej mogę.

- Zerwałaś z nim?- spytał od razu podekscytowany Zbyszek, patrząc w moją stronę.

- Chciałbyś- powiedziałam, śmiejąc się z atakującego gdy ten zrobił udawaną smutną minę.- Idziemy do sklepu?- spytałam nagle, gdy zapadła głucha cisza.

- Teraz nie. Zaraz treningi mamy. Wieczorem, to przy okazji zrobimy zakupy na kolejny melanż- odparła Julka, zamykając laptopa, a ja odpowiedziałam na to śmiechem.

- Weź Julka… znaczy Michał- poprawiłam się szybko w nadziei, że nie wzbudzę podejrzenia ze strony Zbyszka.

- Spokojnie, wiem o wszystkim- powiedział Zbyszek, wyszczerzając się w moją stronę. Spojrzałam na niego z dość dziwną miną.- To może tak. Wiem o Julce.- zaśmiałam się.

- Jaką jeszcze wtopę zaliczyłaś?- spytałam spoglądając na przyjaciółkę.

- Moja wina, że nie puka, jak wchodzi do łazienki!

- Widział cię nagą?- spytałam z lekkim zdziwieniem. Zbyszek spojrzał się na mnie, wyszczerzył szeroko i pokiwał głową, w oznace że tak. Zaraz po tym oberwał w głowę poduszką, od Julki. Zaczęłam się śmiać, a gospodarze rozpoczęli „walkę”. Tak jakby im się dobrze przyjrzeć i pomyśleć, to byłaby z nich dobra para. Taaak, coś na pewno z tego będzie.

- Ej dzieci!- krzyknęłam, a oni przestali się bić i spojrzeli na mnie z szerokim uśmiechem.- Trening!- ponownie krzyknęłam i nagle obydwoje zeskoczyli z łóżka i w ekspresowym tempie, zebrali się na trening. Pierwszy raz widziałam ludzi tak szybko ubierających się.

- To co idziemy?- spytał Zbyszek otwierając drzwi i puszczając nas przed nim. Na sale dotarliśmy po około dziesięciu minutach, bo szliśmy jakimś takim ślimaczym tempem. Usiadłam na swoim miejscu, Julka poleciała do chłopaków, a Zbyszek usiadł obok mnie. Trener spojrzał na mnie i przywitał ciepłym uśmiechem. Za chwilę jego wzrok przeniósł się na Zbyszka.

- Co ty wyprawiasz? Na boisko- powiedział Anastasi z bananem na twarzy.

- Ale trenerze, ja mam nogę!- krzyknął lecz chyba dopiero po chwili zrozumiał, że się przejęzyczył.

- Ja też mam! Trenerze ja nie ćwiczę! – wykrzykiwali po kolei chłopaki, siadając na krzesełkach.

- Chłopaki! Na boisko! Już!- powiedział trener, a siatkarze z powrotem ruszyli na wyznaczone miejsce. Andrea spojrzał na mnie i spytał czy Zbyszek może już ćwiczyć. Zibi szturchnął mnie łokciem, a kiedy dyskretnie na niego spojrzałam, kiwał głową, że nie.

- No wie trener, lepiej by było żeby jeszcze dzisiaj przesiedział- uśmiechnęłam się. Anastasi rozpoczął swoją „pracę”, a ja spojrzałam na Zibiego.

- Jaki ty jesteś leniuch- rzuciłam, a ten pokazał rząd białych zębów.

-Wcale, że nie!- zaprzeczył, no co i tak mu nie uwierzyłam.- No może trochę…

- Czekaj. Chyba kogoś brakuje- ponownie przeleciałam wzrokiem po wszystkich, podobnie jak Zbyszek.

- Faktycznie. Gdzie jest …



***
Cześć ;) Oto mamy już rozdział 7. Wybaczcie, że pojawia się dopiero dzisiaj, ale miałam małe kłopoty z internetem. Chciałabym was jeszcze przeprosić, za to że przez dłuższy czas nie udzielałam się na waszych blogach. Wszystko nadrobię ;D A wracając do rozdziału to jak myślicie, kogo nie ma na treningu? ^^ Miłego czytania.
Pozdrawiam!












poniedziałek, 19 sierpnia 2013

7.A moja wina, że ona potrzebuje czułości?



Julka:
- Zbyszek, co ci go cholery w twarz?!- spytał Ignaczak nie mogąc opanować śmiechu. Zibi spojrzał na mnie i na Kubiaka, który zareagował podobnie jak wszyscy pozostali. „Poszkodowany” wyjął z kieszeni telefon i przejrzał się w nim, niedowierzając w to co zobaczył.
- Zabiję was!- pogroził i pobiegł w stronę swojego pokoju. Cała sala wybuchła gromkim śmiechem łącznie z Anastasim, który dopiero co wszedł do stołówki i nie wiedział o co chodzi. W końcu wróciliśmy w dobrych humorach do konsumowania śniadania kiedy do pomieszczenia znów wpadł Zbyszek i płaczliwym głosem powiedział:
- Ale chłopaki on jest nieeezmywaaaaalny!! Co ja teraz zrobię?! Jak ja teraz będę podrywać dziewczyny? – zawodził.
- Na pewno nie na twarz! – mruknął Ziomek na co wszyscy się zaśmiali. Zibi zmierzył nas wszystkich morderczym spojrzeniem po czym podszedł do trenera. Podążyliśmy wzrokiem za brunetem. 
 - Trenerze – zaczął niepewnie.
- Masz coś .. na twarzy – wskazał palcem na całą swoją twarz. – Wiesz o tym?
- Taaak! – krzyknął załamując ręce. Znów się zaśmialiśmy, Anastasi widać było, że próbuje nie wybuchnąć Zbyszkowi śmiechem prosto w twarz. – Nikt tu mnie nie rozumie! Foch z przytupem bez odgarnięcia włosów!- na domiar tego tupną nogą by dodać dramatyzmu po czym szybko wyszedł ze stołówki.
Po śniadaniu poszliśmy do swoich pokoi przygotować się do treningu. Pomogłam trochę Zibiemu przy zmywaniu tych bazgrołów z twarzy i poszliśmy razem na hale. Anastasi dał nam niezły wycisk, kiedy wracaliśmy do pokoi Zbyszek prawie mnie do niego ciągnął. Kompletnie nie miałam na nic siły. Jedyne co teraz chciałam to zimny prysznic i ciepłe łóżeczko. Zbyszek cały czas cos do mnie nawijał ale nie słuchałam go. 

   ***

Obudziłam się mocno ziewając. Podniosłam się na łokciach i rozejrzałam po pokoju. Zbyszek siedział na krawędzi swojego łóżka i wpatrywał się we mnie.
- Wis co? To nie jest źart ..
- Yyyy?! – na mojej twarzy pojawiło się wielkie WTF! Nagle drzwi do naszego pokoju otworzyły się z hukiem i wpadł Krzysiek.
- Ćuje że dziś.. będzie
- DŁUGA NOC!! – zawył Kurek wchodząc do pokoju i wymachując na wszystkie strony przy okazji zwalając obrazek z sarenkami pasającymi się na łące.
- O co tutaj chodzi? – spytałam podnosząc się zapominając kompletnie, że nie „przebrałam się” za Michała. Na szczęście miałam o jakieś trzy numery za dużą koszulkę i nie tego widać. Chłopaki tańczyli w pokoju. Krążyłam między nimi przypatrując się i nie dowierzając w to co widzę. Podbiegłam do drzwi, dorwałam się do klamki i szarpiąc za nią otworzyłam je. Wypadłam na korytarz a tam co?! Nie no nie wierzę!
- DŁUGA NOC!! – zawodzili do szczotki od kibla Możdżon, Guma i Kosa przy czym ruszali seksownie bioderkami. Przynajmniej próbowali. Przęknełam głośno ślinę i poszłam w głąb korytarza. Z kolejnych pokoi wychodzili siatkarze tańcząc lub podśpiewując. Obejrzałam się za siebie, Zbyszek, Igła i Kurek szli w moją stronę seksownymi kroczkami.
 -Boże! – mruknęłam. – Co ja ci zrobiłam? – spytałam unosząc ręce do góry.
- Blisko się błyska – powiedział Winiar wychodząc ze swojego pokoju z butelką cytrynówki w ręku. Przyjrzałam mu się dokładniej miał na sobie błękitne bokserki w żółte kaczuszki, jedną białą skarpetkę na ręku, na nogę włożył wełnianą rękawiczkę a na jego głowie spoczywała poszewka od poduszki. Zakrztusiłam się własnym śmiechem.
- Zabrakło ci ubrań? – spytałam przez śmiech.
- Winiar to nie teraz!! – zawołał Ruciak wywijając koszulką w powietrzu.
 -Ale serio się błyska! TO NIE SĄ MARZENIA POTRAFIĘ WYWALCZYĆ TO CO CHCĘ A DOTYK TWÓJ WYZWALA WE MNIE TLE SIĘ. OOOOOOO!!! (przeczytajcie z dobrą interpretacją ;))  
- Zabiją nas! Zabiją!! – podbiegł do mnie Jarosz i pociągnął mnie za koszulkę. Do przodu i do tyłu. Do przodu i do tyłu. Do przodu ..
- Dobra stop! Zrozumiałam ale kto nas zabije?
- No jak to kto?! Buka!! AaAAAAAA !!! – wydarł się i pobiegł dalej wymachując rękami. Potrząsnęłam głową niedowierzając. Buka? Ta z muminków? Brrr! Wzdrygnęłam się na samą myśl o niej. Poczłapałam dalej. Nagle tuż przed moim nosem przeleciały majtki jednego z reprezentantów. Co gorsza ten reprezentant miał na imię Michał. A ten Michał to ja, poznałam je bo były różowe i miały koronkę. Poszłam szybko dalej obejmując się ramionami. Przeszłam parę kroków i stanęłam jak wryta. Przede mną na malutkim stoliku stał Andrea Anastasi w samych szarych slipkach i robił te same ruchy co chłopaki z zespołu LMFAO „I’m sexy and I know it”
- Łigi łigi łigi łigi łigi .. yeah!! – oczy wyszły mi z orbit a szczęka opadła po samą podłogę. Strzeliłam sobie face palma, dość głośnego. Zrobiłam krok do tyłu i wywaliłam się o stertę brudnych … nie już nie majtek ale skarpetek. Po chwili poczułam, że ktoś szarpie mnie za ramiona.
- Julka! Julka! Julka! JULKA!!
- Co!? – wydarłam się podnosząc do pozycji siedzącej. Zaskakująco odkryłam, że jestem w swoim pokoju na swoim łóżku i nikt nie rzuca we mnie majtkami i nigdzie nie ma brudnych skarpetek.
- Wis co? To nie jest źart …
- NIEEEEEEEEEEE!!!! – wydarłam się nakrywając na głowę kołdrę.
- Wis co?! Ja ci tutaj opowiadam jak to kiedyś jak byłem mały wpadłem do gnojarki i nie mogłem się bawić z innymi dziećmi przez najbliższy tydzień bo śmierdziało ode mnie na kilometr a ty mi tutaj zasypiasz!! Musiałem spać na dworzu!! W stodole!! Rozumiesz? – spytał zabierając mi kołdrę.
- Hę?
- Tak. A teraz idziemy bo będziemy grać w karty – zakomunikował. Popatrzyłam na niego zdezorientowana ale jego wzrok nie przyjmował sprzeciwu. Szybko więc zebrałam swoje ciuchy i poczłapałam do łazienki się przebrać. Gdy już byłam gotowa poszliśmy do pokoju Winiara.
 -Kuźwa spadł mi pomidor!!- usłyszałam zdenerwowany głos Pauliny.
- No weź mam biały dywan! Będzie plama!! – krzyknął Winiar
- Użyjesz Wanisza i będzie po sprawie – odgryzła się mu. Weszłam w głąb pokoju aż tu nagle fiuu i przed moim nosem przeleciała para majtek.
 - No kurwa!! – krzyknęłam. Oczy wszystkich zebranych skierowały się w naszą stronę.
- Spoko to tylko majtki – powiedział Piter. – Patrz jeszcze czyste – zawołał uradowany podsuwając mi je pod nos.
 -Fuu! Zabieraj to ode mnie – odrzuciłam jego rękę i usiadłam koło Pauli.
- No to jesteśmy wszyscy! – zatarł ręce uradowany Misiek.
 - Andrea też?! – spytałam przerażona wstając szybko i rozglądając się dookoła czy przypadkiem w pokoju Winiara nie ma jakiegoś stoliczka, na którym Andrea by sobie bezkarnie tańczył.
 - Pojebało? Mamy pić cytrynówkę przy trenerze – zaśmiał się Kurek.
- NIEEEEEEE!!! Tylko nie cytrynówka!!!
- Tak wiemy ale niczego lepszego nie było w sklepie więc wolisz pić to czy mineralną?
- Nie o to mi chodzi …
- A o co? – spytał Winiar nie patrząc na mnie tylko na butelkę gdzie mocował się z korkiem. Przypomniałam sobie cały mój sen, który był najdziwniejszy jak dotąd. Brrr! Wzdrygnęłam się.
- O nic. Rozdajecie te karty? – spytałam sięgając po talię. Wyszło na to że sama je rozdałam po chwili Zbyszek wciskał mi w dłoń plastikowy kubeczek napełniony do połowy smakową wódką. Przechyliłam to na raz i wytarłam usta wierzchem dłoni.
Graliśmy do późnych godzin. Czytaj piliśmy z kartami w dłoni a kubkami w drugiej. Szumiało mi nieźle w głowie. W końcu sama nie wiem kiedy zasnęłam. Obudziłam się. Moja głowa unosiła się i opadała powoli. Podniosłam się szybko bo zrobiło mi się niedobrze, wpadłam jak burza do łazienki i zwymiotowałam prosto do … znaczy na głowę Kuby! Zabije mnie jak się dowie ale z drugiej strony mógł nie zasypiać z głową w sedesie! Po pierwsze to ohydne a po drugie ktoś mógł się na niego zrzygać. To by było chamskie. Wypłukałam usta i szybko wyszłam z łazienki. Z tego co widziałam to nie tylko ja zasnęłam w pokoju Michała. Cała reprezentacja łącznie z Pauliną i … Andreą?! Nie no to był żart! – znalazła sobie jakiś miły kącik do spania. Na przykład taki Igła przytulił się do wielkiej doniczki z kwiatkiem i mruczał coś pod nosem. Parsknęłam śmiechem po czym wyjęłam telefon z kieszeni i zrobiłam wspólną fotę, na fejsa będzie ewentualnie Igła wstawi na bloga.
- Ale mnie głowa napierdala! – stęknął Guma podnosząc się. Chłopaki zaczęli się budzić.
- Czemu ja się przytulam do twojej nogi Piter? – spytał Ruciak odpychając ze wstrętem piterową nogę.
- A moja wina, że ona potrzebuje czułości? – spytał z wyrzutem Piotrek. – No już spokojnie on tak naprawdę cie kocha – szepnął Piter gładząc swoją nogę.
- Czemu nie mam skarpetki? – zapytał Bartman
- Bo jest tutaj! – zawołał Kurek podnosząc ją do góry ową skarpetkę z której kapały kropelki wody? Wódki? Śliny? Wolę nie wiedzieć.
- Dobra zatrzymaj ją sobie
- Ale będę miał nie do pary!
- To masz drugą! – krzyknął Zbyszek ściągając drugą skarpetkę i rzucając ją prosto w twarz przyjmującego.
- CZEMU JA SIĘ KURWA PYTAM MAM GŁOWĘ W RZYGACH!!!!!???? – dotarł do nas głos nieźle wkurzonego Jarosza.


*** 
Rozdział w całości dedykowany Mariannie Z bo bez jej pomocy nic by tu nie było a blog raczej bym zawiesiła. Mam nadzieję ,że się podobało tak samo jak nam kiedy go pisałyśmy :)
Pozdrawiam!