Żadne z opisanych tutaj wydarzeń nie zdarzyło się naprawdę.
To jedynie fikcja literacka.

Strony

wtorek, 23 lipca 2013

4.Zbyszek, ty jesteś pijany!


Julia :

Obudziłam się piętnaście minut przed śniadaniem. Na korytarzu słychać było już chłopaków. Usiadłam na łóżku i o dziwo nie byłam głodna. Mimo wszystko postanowiłam pójść na śniadanie. Do pokoju weszła Paulina. Uśmiechnęła się do mnie i położyła ręce na biodrach.
-Co ty sobie wyobrażasz?! Wstawaj, za chwilę śniadanie – powiedziała nie zmieniając pozycji.
- No już wstaję – odpowiedziałam po czym wybrałam sobie ubranie i poszłam się przebrać do łazienki. Kiedy wyszłam Paula siedziała na łóżku i rozglądała się po pokoju. Uśmiechnęłam się do niej, a ona odwzajemniła uśmiech. Za chwilę wstała i mocno mnie przytuliła. Nawet nie zauważyliśmy kiedy to Zibi wszedł do pokoju.
- Kochasie, śniadanie czeka – powiedział po czym podniósł jeden kącik ust i wyszedł z pokoju. Razem z Paulą spojrzałyśmy się na siebie i wyszłyśmy z pokoju.
Nie śpieszyłyśmy się. Szłyśmy w ślimaczym tempie rozmawiając. Po kilkuminutowym spacerku dotarłyśmy do stołówki. Przy stole siedzieli już wszyscy reprezentanci Polski. Usiadłam i zabrałam się do jedzenia. Zauważyłam, że Zbyszek patrzy się na mnie z pogardą. Nie dziwie mu się. Podrywa dziewczynę, a następnego dnia spotyka ją przytulającą się z innym. Czasami żałuję, że nie powiem któremuś siatkarzowi, że jestem dziewczyną. A wracając do śniadania, żartom nie było końca. Nawet Guma dobrze się bawił i chyba pierwszy raz usłyszałam jak mówi. Po skończonym śniadaniu odeszłam od stołu, zrobiła to również i Paulina. Razem odniosłyśmy talerze i ruszyłyśmy do pokojów. Zaprosiłam Paulinę do nas, ale odmówiła i powiedziała, że przyjdzie później bo musi uzupełnić jakieś papiery. Weszłam do pokoju i położyłam się na łóżku. Nagle głowa Ziomka wychyliła się zza lekko uchylonych drzwi.
- Gramy w karty, chodź bo brakuje nam jednej osoby – powiedział uśmiechając się jednocześnie zamykając drzwi. Wstałam z łóżka i udałam się do pokoju Łukasza i Krzyśka. Tam siedział już gospodarze, Bartek, Piotrek, Misiek i Dziku. Oparłam się o szafkę, a po chwili do pokoju wszedł Zbyszek. Na jego ramieniu wisiała Paulina, która waliła go po plecach aby ją puścił. Po chwili postawił ją na ziemi, a ona poprawiła sobie bluzkę, która była lekko podwinięta do góry.
- Ogłupiałeś?! – wydarła się Paulina na cały głos.
- Przecież ci mówiłem, że albo przyjdziesz sama, albo ja ci pomogę – powiedział pokazując rząd białych zębów.
- Ja pracuję i muszę wracać do pokoju – odpowiedziała wychodząc z pomieszczenia. Zasmucony Zbyszek usiadł na łóżku obok mnie.
- Gramy w makao na zadania – oznajmił po czym przechwycił od Kurka talię kart i rozdał ją każdemu. Gra potoczyła się bardzo szybko. To nie był mój szczęśliwy dzień. Przegrałam z chłopakami, a wiedziałam że mają głupie pomysły.
- Idź do Anastasiego i pochwal mu jego wygląd – powiedział Kuraś , a reszta siatkarzy parsknęła śmiechem. Uśmiechnęłam się pod nosem, wyszłam z pokoju, a za mną chłopaki i zapukałam do pokoju trenera. Po chwili ujrzałam Andreę.
- Trenerze – zaczęłam niepewnie. – ładną ma pan fryzurę. – powiedziałam po czym reszta siatkarzy ryknął śmiechem, a trener przeczesał swoje włosy ręką.
- Wiesz – zarumienił się. – dziękuję ci bardzo, ale i tak musisz iść na trening – powiedział po czym zamknął mi drzwi przed nosem.
- Alee trenerze – krzyczałam, a chłopaki nie mogli wyrobić ze śmiechu.
- Daj spokój już ci nie otworzy – mówił, nie mogąc powstrzymać się od śmiechu Misiek.
Zasmucona wróciłam do pokoju i usiadłam na łóżku i nagle… Z prędkością światła wybiegłam z pokoju i szybko weszłam do łazienki umieszczonej w naszym pokoju.
- Nie, nie, nie, nie, nie … - powtarzałam do siebie nieustannie – Kurwa, dlaczego właśnie teraz?! – spytałam szeptem, gdyż dowiedziałam się, że dostałam pieprzonego okresu.
- Michał! Coś się stało? – spytał Ziomek, stojąc pod drzwiami. Szybko zrobiłam to co miałam zrobić i wyszłam z łazienki.
- Nie wszystko w porządku – odparłam uśmiechając się szeroko.
Spojrzałam na zegarek, była pora na trening. Tym razem mieliśmy biegać po spalskim lesie. Dlaczego teraz?! Zdążyłam się przebrać zanim do pokoju wszedł Zbychu, który momentalnie był gotowy do biegu. Wyszliśmy z pokoju i ruszyliśmy pod recepcje gdzie stał trener, a obok Paulina z Winiarem.
- O wiedzę, że dzisiaj biegasz z nami? – spytałam po czym szeroko się do niej uśmiechnęłam. Ona odwzajemniła uśmiech i przytaknęła. Zaraz znaleźli się i inni siatkarze. Wybiegliśmy z budynku i ruszyliśmy w stronę lasu. Na początku biegła Paula. Mimo uporczywego bólu brzucha trzymała formę i biegłam niedaleko za nią z Winiarem po prawej i Ruciakiem po lewej. Biegliśmy rozmawiając i śmiejąc się bez przerwy. Po dwóch godzinach biegu, byliśmy wykończeni. Wróciliśmy do ośrodka, akurat na obiad. Cali spoceni i przemęczeni ruszyliśmy na stołówkę. Obiad zjedliśmy szybko i chyba pierwszy raz cicho. Po obiedzie każdy z nas poszedł do swojego pokoju, aby przygotować się na kolejny trening na sali. 

Paulina :

Po obiedzie i wyczerpującym biegu skoczyłam do pokoju się odświeżyć. Pod prysznicem spędziłam dość dużo czasu. Przebrałam się w „normalne” ciuchy i zeszłam na dół na salę, gdzie o dziwo byli już chłopaki. Zawsze to ja musiałam na nich czekać. Usiadłam obok trenera, a on przywitał mnie ciepłym uśmiechem. Siatkarze porządnie się rozciągali i przygotowywali się do meczu, który mieli za chwile przeciwko sobie zagrać. Widać było po minach chłopaków, że byli zmęczeni, ale jak chcą być mistrzami, to muszą wziąć się w garść. Siatkarze po trzydziestominutowym rozciąganiu się zagrali meczyka. Trener pozwolił im samemu przydzielić sobie drużyny. Szybko im to poszło, a po chwili na zagrywce stał już Misiek. Zaczął bardzo dobrze, od asu serwisowego. Za drugim razem już nie poszło mu już tak dobrze. Piłka trafiła w siatkę, a Bartman spojrzał na Winiara i szeroko się uśmiechnął. On odwzajemnił uśmiech i obydwoje spojrzeli na mnie.
- Co? – spytałam z lekko podniesioną brwią.
- Nico – powiedział Misiek, pokazując rząd białych zębów. Spojrzałam na niego, a on posłał mi buziaka w powietrzu.
Gra potoczyła się dalej. Drużyna Miśka wygrała z drużyną Bartmana 3:1. Chłopaki odzyskali energię i cieszyli się jak dzieci. Na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech. Siatkarze wrócili do swoich pokoi pełni energii. Po piętnastu minutach, od treningu, wybrałam się do pokoju Ziomka i Igły.
- Siemka –powiedziałam, siadając na łóżku obok leżącego Ziomka i klepiąc jego brzuch. Łukasz uśmiechnął się do mnie, a ja odwzajemniłam uśmiech.
- No hej – odparł Krzysiek zakładając koszulkę.
- Idziemy do sklepu? Mam ochotę na żelki.
- Ja też, idziemy. Paulina, pójdziesz się przejść po pokojach i popytasz chłopaków czy idą?
- A co? Boisz się zostać, ze mną sam na sam? – odpowiedziałam mu pytaniem na pytanie.
- Ech, Paula – uśmiechną się – przecież wiesz, że mam żonę. I dzieci.
- I czterdzieści lat na karku – zaśmiał się Ziomek po czym spadł z łóżka.
- Ty, ty, ty młody – powiedział podnosząc lekko głowę do góry.
Wstałam z łóżka, rozczochrałam Krzyśkowi włosy i wyszłam z pokoju i usłyszałam tylko jak Igła drze się na mnie, że popsułam mu fryzurkę i że nigdzie nie idzie. Przeszłam się po wszystkich pokojach i popytałam się chłopaków. Po chwili uzbierała się już spora grupka chętnych. Za około dziesięć minut wyszliśmy z budynku. Przewodnik Ignaczak oczywiście opowiedział nam trasę podróży. Szliśmy sporą grupką. Pewnie śmiesznie wyglądałam idąc z tymi wielkoludami przez las. Śmiechom nie było końca, zresztą jak zawsze. W końcu dotarliśmy do Biedronki. Każdy z nas wybrał się od razu do tego samego działu. Ze słodyczami. Całe koszyki po brzegi wypchane były po brzegi słodkościami. Dotarliśmy do kasy i zapłaciliśmy za zakupy.
- To co idziemy? – spytałam stojąc przed sklepem obok Miśka, zapychającego się batonikiem.
- No, wszyscy są? Kogo nie ma ten niech się odezwie! – krzyknął Igła, ale nikt się nie odezwał. – No to co idziemy?
Wszyscy równym krokiem ruszyliśmy do ośrodka. Nawet nie zdaliśmy sobie sprawy kiedy to staliśmy już przed drzwiami wejściowymi. Spojrzałam na zegarek, pora na kolacje. Szybko odnieśliśmy swoje zakupy i wpadliśmy do stołówki. Każdy z nas nałożył sobie kupę jedzenia. Po chwili już wszystko było zjedzone. Napchani wjechaliśmy windą na piętro, a Ziomek z Igłą zaprosili nas do swojego pokoju. Zebraliśmy się i każdy z nas usiadł na łóżku. Oczywiście znaleźli się też tacy, którzy nie za bardzo chcieli spotkać się u Krzyśka i Ziomka. Ale rozumiem ich, dzień był ciężki, a poza tym to ja tez wolałabym zostać u siebie w pokoju. Gadaliśmy przez godzinę, a ja miałam ochotę iść do siebie do pokoju.
- Ej, chłopaki dzięki, że mnie zaprosiliście ale ja już lecę do siebie, jestem wykończona – powiedziałam po czym pomachałam im ręką na pożegnanie. Pomimo protestów chłopaków wyszłam z pokoju i udałam się do siebie. Skoczyłam szybko pod prysznic i położyłam się do łóżka. Z tego wszystkiego zapomniałam zamknąć pokoju.
Około godziny trzeciej nad ranem do mnie do pokoju przyszedł Zbyszek.
- Paulina, Paulina – wydzierał się na cały głos.
- Czego chcesz?! – spytałam zaspana.
- Od dawna już chciałem ci to powiedzieć: Paulino kocham Cię – powiedział po czym położył się do mnie do łóżka mocno mnie przytulając. Po chwili zaczął mnie całować, a ja mocno go od siebie odepchnęłam.
- Zbyszek, ty jesteś pijany – powiedziałam, po czym odepchnęłam go mocniej, aby nie czuć zapachu alkoholu. – Ciekawe jak jutro będziesz trenował, baranie. A Michał też pił? – spytałam bo wiedziałam, że Julia od zawsze miała słabość do alkoholu. On tylko przytaknął i znowu się do mnie przytulił, próbując mnie pocałować.
- Zbyszek, do cholery jasnej, ty jesteś pijany! Ja już sobie z Krzyśkiem porozmawiam – pogroziłam po czym pomogłam Bartmanowi dostać się do siebie do łóżka. Był ciężki i sporo większy, dlatego nie było to łatwe. Po wielu zmaganiach w końcu mi się udało. Nie mogłam doczekać się jutra kiedy to chłopaki będą mnie prosić, abym porozmawiała z trenerem czy może odpuścić im trening. O nie tak łatwo nie będzie. Wróciłam do pokoju po czym położyłam się i rozmyślałam nad tym jak chłopaki będą jutro trenować. Zrobię chłopakom, w tym i Julce małą niespodziankę.



***
Witajcie :)
I oto mamy rozdział 4. Rozdziały będą dodawane, od tej pory, co tydzień. ;D W piątek wyjeżdżam dlatego nie wiem, kiedy pojawi się kolejny.
Nie mam weny i rozdział mi się nie podoba. Z góry przepraszam za to i za błędy, i mam nadzieję, że za bardzo was nie znudziłam ;)
Pozdrawiam.                   
                                          CZYTASZ-KOMENTUJESZ-MOTYWUJESZ!

poniedziałek, 15 lipca 2013

3.Majta tu popcorn i bąćta cicho, bo ktoś tu chce se pooglądać!



Paulina :      
Obudziło mnie głośne pukanie do drzwi. Niechętnie zwlokłam się z łóżka i poczłapałam się do nich.
- Czego? – spytałam zaspana, nie widząc kto stoi przede mną.
- Jakie miłe przywitanie – powiedziała Julka, wchodząc do pokoju. Po chwili stała już na jego środku, rozchylając ręce chcąc mnie przytulić. Podniosłam jeden kącik ust i mocno się do niej wtuliłam.
- Coś się stało? – spytałam przecierając ręką oczy.
- A coś się miało stać? To już nie można do koleżanki przyjść w odwiedziny?!
- Oczywiście, że można, ale dlaczego o szóstej nad ranem?! – krzyknęłam, siadając na łóżku.
- Oj tam, oj tam nie mogłam spać. – odparła wyszczerzając rząd białych zębów. – Wyczuwam jakoś chemię pomiędzy tobą , a Zibim. – zaczęła charakterystycznie poruszać brwiami. Spojrzałam na nią wzrokiem „WTF?!”. – No, a nie ?
- Nie, jesteśmy tylko przyjaciółmi – i tak całe dwie godziny spędziliśmy na obgadywaniu poszczególnych siatkarzy. W końcu nadszedł czas na śniadanie. Pośpiesznie się ubrałam i razem z Julką wyszłyśmy z pokoju. Na korytarzu byli już chłopaki.
- A wy od rana już razem? – spytał Winiar szeroko się uśmiechając.
- Winiar, a ty tylko o jednym – odparł Krzysiu spoglądając na Miśka.
- Chodziło mi o pogawędki …
- Przy kawie …
- W jednym pokoju …
- Chłopaki! – krzyknęłam. – My tylko rozmawialiśmy i nic więcej.
- Ok, jak sobie chcecie – powiedział Misiek, podnosząc ręce na wysokość twarzy, dając nam do zrozumienia, że się poddaje. Zeszliśmy na dół do stołówki. Usiedliśmy przy stole znajdującym się na końcu sali. Siadłam pomiędzy Winiarem a Bartmanem. Naprzeciwko mnie siedział Nowakowski, a obok Julka. Na stole już było przygotowane śniadanie. Chłopaki rzucili się na jedzenie jak stado bydła. Kiedy „ruch przy stole” się trochę uspokoił sięgnęłam po razowy chleb i posmarowałam go masłem. Tak wyglądało, według mnie, pożywne śniadanie.
- Nie za cienko pani doktor? – spytał Krzysiu zapychając się jajecznicą.
-Mi tyle starczy, panie Ignaczak – odpowiedziałam pokazując mu rząd białych zębów. Przez cały czas Krzysiek opowiadał te swoje słynne „suchary”, dla tego trudno było cokolwiek zjeść w całości. Po upływie pół godziny miałam już dość, dlatego wstałam ze stołu i odniosłam swój talerz do okienka i serdecznie podziękowałam. Chwilę potem zrobił to Bartman, potem Kurek, a potem reszta siatkarzy, w tym również Julka. Szybkim krokiem ruszyłam do swojego pokoju, lecz Zibi szybko dogonił mnie na schodach.
- A może na mnie zaczekasz? – spytał oburzony atakujący.
- Marze tylko o tym, aby czym prędzej położyć się na łóżku, więc odpowiedź brzmi nie – uśmiechnęłam się szeroko i spojrzałam w jego stronę.
- Chyba sobie żartujesz. – parsknął. – Idziemy teraz do mojego pokoju grać w karty.
- Zaraz jest trening, więc długo sobie nie pogracie.
- W sumie to racja. Widzimy się na siłowni! – pożegnał się i wszedł do swojego pokoju. W końcu mogłam odpocząć. Lecz spokój nie trwał długo. Do pokoju jak oparzony wparował Kuraś.
- Paula, gramy w karty, idziesz?
- Nie mam teraz ochoty, a poza tym to przecież niedługo macie trening – Kurek spojrzał się na mnie i zrobił „smutne oczy”. – Bartek daj spokój.
Zamknęłam się w pokoju w celu „odprężenia”. Nagle, znowu, usłyszałam głośne pukanie do drzwi.
- Kurwa co znowu – otworzyłam szeroko oczy, ponieważ przed drzwiami stał Sokal. Wybełkotałam przeprosiny, a on tylko się uśmiechnął i wręczył mi papiery, które miałam uzupełnić. Tak mi się tylko zdaję, że zrobiłam chyba dobre pierwsze wrażenie. Zabrałam się za uzupełnianie. Przynajmniej, żaden z chłopaków mi nie przeszkadzał, ponieważ przebywali aktualnie na siłce. 

Julka :
Graliśmy u nas w pokoju w pokera. Gra nie trwała za długo, ponieważ trzeba było iść na siłownie. Tego najbardziej się obawiałam.
Kiedy chłopaki ulotnili się w pokoju, chwyciłam strój i ruszyłam w stronę łazienki.
- Wiesz, że jestem chłopakiem i możesz przebierać się w pokoju – odparł Zibi ściągając koszulkę.
- Wiesz to tak z przyzwyczajenia – próbowałam się jeszcze jakoś wybronić. Bartman spojrzał na mnie z dziwną miną i podniósł kciuk w górę. Weszłam do łazienki i miałam ochotę walnąć się z całej siły w twarz. Boże, on jest takim przystojnym siatkarzem, a ja robię z siebie downa. Tak szczerze mówiąc, to zawsze najbardziej podobał mi się Nowakowski. Coraz ciężej było mi  udawać kogoś innego. Szybko się przebrałam i wyszłam z łazienki. Na łóżku siedział Zbyszek, w dalszym ciągu się przebierając.
- Gdzie ja do cholery, mam spodenki?! – krzyczał latając po całym pokoju w samych gaciach.
- Przecież w walizce masz – odpowiedziałam mu wskazując na niebieską walizkę leżącą w kącie.
- A no faktycznie – odpowiedział, sięgając po spodenki i wciągając je na siebie. Stałam przy drzwiach i czekałam, aż się zbierze. Kiedy był już gotowy wyszliśmy z pokoju. Dołączyliśmy do Ziomka i Pita, którzy byli parę metrów przed nami.
- A Paula nie idzie? – spytał przejęty Zbyszek.
- A co ty taki zatroskany? – spytałam uśmiechając się do niego. Siatkarz nie wiedząc co odpowiedzieć, spalił buraka i nie odzywał się przez resztę drogi. Po kilkuminutowym marszu dotarliśmy na siłownie, gdzie byli już wszyscy siatkarze.
- Kaniu, podniesiesz tę sztangę? – spytał Kubiak. Kompletnie nie wiedziałam co powiedzieć, przecież każdy wiedział, że tego nie podniosę. – Nie no dobra, oszczędzę cię. Piter też nie podniesie.
- Jak nie podniosę, jak nie podniosę?! – spytał oburzony Piotrek z lekko uniesionymi rekami.
- A ty co masz wrzody pod pachami? * – spytał Ignaczak na co cała sala ryknęła śmiechem.
- Chyba ty – dodał Piter robiąc dziubek i marszcząc oczy.
-To podnieś – powiedział Winiar.
- Dobra, nie podniosę – powiedział smutno Piter, spuszczając głowę w dół.
Jedynym sprzętem jaki wydawał mi się na odpowiedni dla mnie to bieżnia. Włączyłam ją i zaczęłam biegać. Trenowałam tak dość dużo czasu, a przez resztę to już próbowałam zrobić jakiekolwiek ćwiczenie porządnie. Na szczęście, każdy z siatkarzy zajmował się sobą, a ten trening minął wyjątkowo spokojnie. Po kilkugodzinnym wysiłku fizycznym udaliśmy się do pokoi. Weszłam pierwsza do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Po chwili byłam już czysta, świeża i pachnąca. Po mnie wszedł Zbyszek, a ja powaliłam się na łóżku. Za chwilę wyszedł i on.
Nadszedł czas na obiad. Wyszliśmy z pokoi i jak zwykle zebraliśmy się w stołówce. Na obiad na pierwsze danie był rosół, a na drugie „mielony z ziemiaczkami” jak ujął to Krzysiu. Śmiechom nie było końca. Po zjedzeniu posiłku, wszyscy rozeszli się po pokojach.
- Idę do Pauliny – powiedział Zibi, wychodząc z pomieszczenia. Nie mając co robić poszłam do pokoju Ziomka i Igły, gdzie miała rozegrać się gra w pokera.

 Paulina :
Siedziałam na łóżku uzupełniając ostatnią kartkę. „Skończyłam” powiedziałam do siebie i odłożyłam papiery na stoliku obok, a sama położyłam się na łóżku. Niechętnie z niego wstałam i poszłam do pokoju Sokala. Zapukałam i oddałam popisane kartki. On tylko podziękował i pożegnał się ze mną. Niechętnie wróciłam do siebie do pokoju i rzuciłam się na łóżku. Odpoczynek przerwało mi pukanie do drzwi.
- Proszę – przez chwilę pomyślałam, że oni nigdy nie dadzą mi spokoju. Do pomieszczenia wszedł Zbyszek i usiadł obok mnie na łóżku. Spojrzałam się na niego i wyszczerzyłam się.
- Coś chcesz? – spytałam z niechęcią.
- Tak tylko przyszedłem. Tyle czasu odpoczywałaś, to pomyślałem, że się nudzisz.
- Uzupełniałam papiery, więc za dużo odpoczynku to ja nie miałam – odpowiedziałam przecierając twarz rękoma.
Przez chwile było zupełnie cicho, lecz mi to nie przeszkadzało. Wprost przeciwnie, dzięki temu mogłam w spokoju odpocząć.
- No powiedz coś bo nudno, no. – przerwał ciszę Zbyszek.
- Odpoczywam.
- Czyli chcesz żebym wyszedł? – spytał, nie przestając na mnie patrzeć.
- Jeśli chcesz to zostań. 
- Idziemy się przejść?- spojrzałam na niego z niedowierzeniem. – No idziemy?
- Chce ci się?- pokiwał głową na znak, że chce. – To może kogoś ze sobą weźmiemy?
- Nie ufasz mi?
- Znamy się od niedawna, więc nie za zbytnio.
Spojrzał na mnie i szeroko się uśmiechnął. Wyszliśmy z pokoju, a za chwile byliśmy już na dworze. Zaczęliśmy iść w stronę pobliskiego lasu. Przez cały czas rozmawialiśmy. Zbyszek co chwile wypytywał się o mnie, co trochę denerwowało. Po chwili rolę się odwróciły. Po kilkunastu minutach zapadła głucha cisza. Byliśmy już w drodze powrotnej kiedy to Zibi objął mnie w pół. Odchrząknęłam i powoli ściągnęłam jego rękę ze swojego ciała.
- Za szybko? – spytał, zatrzymując się i stając przede mną.
- Nie, to znaczy – zatrzymałam się na chwilę. – chyba tak.
- W porządku.
Przez resztę drogi nie odzywaliśmy się do siebie. W końcu dotarliśmy do ośrodka. Spóźniliśmy się na kolacje , dlatego poszliśmy do pokoju Łukasza i Krzyśka. Chłopaki w dalszym ciągu grali w karty. Po naszym przyjściu, nie brakowało docinków na nasz temat, mimo wszystko, każdy dobrze się bawił. Kiedy to siatkarzom znudziło się granie w karty, postanowili że obejrzą jakiś film.
- To u kogo oglądamy? – spytał wesoły Bartek uruchamiając laptopa.
- Nie możemy tutaj? – odpowiedział pytaniem na pytanie Misiek.
- Ja już idę do siebie, jestem wykończona – pożegnałam się z chłopakami, pomimo tego, że nalegali abym została.
Wróciłam do swojego pokoju i ruszyłam do łazienki. Brałam dość długą kąpiel, ale po upływie dwudziestu minut wyszłam i położyłam się pod kołdrą. Światło było już zgaszone, a ja miałam zamknięte oczy, aż tu nagle … BU! Winiarski, Kurek, Bartman, Nowakowski, Żygadło, Kaniewski i reszta chłopaków wchodzi do mojego pokoju.
- Chyba wam się coś pomyliło. – powiedziałam siadając na łóżku. – Mam ochotę pospać, więc jakbyście mogli wyjść to byłabym bardzo wdzięczna.
- Nie – powiedział surowo Kurek, a po chwili zaśmiał się.
Bartek ustawił laptopa przed nami na komodzie i włączył American Pie. Wszyscy rozsiedli się po całym pokoju, aby mieć jak najlepszy widok.
- Eeej … No ja chce spać!
- Czy ktoś ci broni? – spytał Misiek kładąc się obok mnie i pokazując rząd białych zębów. Od razu spojrzałam na niego surowo, a ten odpowiedział na to uśmiechem.
- Chłopaki …
- Majta tu popcorn i bąćta cicho, bo ktoś tu chce se pooglądać! – powiedział surowo – w jego mniemaniu przynajmniej - Piter podając nam miskę z popcornem.
Przez cały film słychać było tylko głośne śmiechy. Kiedy w końcu seans dobiegł końca chłopaki się rozeszli, a ja mogłam w spokoju przenieść się do krainy snów.

* - przypadkowy pomysł mojej mamusi xD Boska jest, wiem! :*

 ***
 Siemka :). 
I oto mamy trzeci rozdział. No to chyba tyle na dzisiaj, raczej nie mam wam nic do powiedzenia. Miłego czytania :D.

piątek, 12 lipca 2013

2.Julka, nie udawaj. Co ty tutaj robisz?



Julka:
A co jak siatkarze od razu zobaczą, że nie jestem chłopakiem? Spojrzałam raz jeszcze w lusterko powieszone ku górze. Nie to nie może się nie udać. Teraz, a zwłaszcza po metamorfozie jesteśmy identyczni. Zaufałam bratu i teraz nie mogę się już wycofać. Niczym nie musiałabym się martwić, gdybym zostawiła Miśka w spokoju. I jeszcze Paulina! Nie zdążyłyśmy się pożegnać i nie zobaczymy się teraz tyle czasu. Co jej powiem kiedy będzie do mnie dzwonić? „Sorry , nie mogę gadać, jestem w Spale i udaję Michała, aby nie spierdolić mu kariery reprezentacyjnej ?” Nie, nie powiem spierdolić, ja nie przeklinam, ale Michał owszem. Tak bardzo się do niego upodobniłam, że teraz zachowuje się zupełnie jak on, nawet samotnie?
Po kilkugodzinnej jeździe w końcu dotarłam na miejsce. Przed budynkiem stała już cała reprezentacja wraz ze sztabem. Zaparkowałam i wysiadłam z samochodu. Szybkim krokiem dotarłam do trenera Anastasiego i zameldowałam się. Za chwilę wszyscy byliśmy już w środku. Po drodze zapoznałam się z całą reprezentacją. Stanęłam pierwsza przed recepcją i dostałam kluczyk z numerkiem 62. Trener opowiedział nam cały przebieg dzisiejszego dnia i udał się do własnego pokoju. Nie zwlekając, poszłam do siebie. Wczłapałam się po schodach i dotarłam do drzwi z numerem 62. Przekręciłam kluczyk i moim oczom ujawnił się mały pokoik z dwoma łóżkami, telewizorem i kilkoma szafkami. Rzuciłam się na łóżko i wpatrywałam się w sufit. Nagle do pokoju wszedł wysoki brunet z lekkim zarostem z niebieską walizką, którą niechętnie ciągną za sobą.
- Cześć, jestem Zbyszek – powiedział wyciągając rękę w moją stronę.
- Michał – powtórzyłam jego czynność i lekko się uśmiechnęłam. Dlaczego on mi się przedstawił? Przecież poznaliśmy się przed budynkiem.
-Wygląda na to, że będziemy razem w pokoju. – odparł radośnie, siadając na łóżku. – Idę do chłopaków, grają w pokera idziesz ze mną ?
- Jasne – Odparłam i niechętnie wstałam z łóżka. Już miałam otwierać drzwi kiedy moim oczom ukazał się radosny trener Anastasij.
- Michał, jako że jesteś w reprezentacji po raz pierwszy zapraszam cię do pokoju obok do fizjoterapeuty – powiedział pokazując rząd białych zębów.
Wyszłam z pokoju i skierowałam się do pokoju który wskazał trener. Zapukałam i po chwili usłyszałam głośne „Proszę”. Weszłam niepewnie uchylając lekko drzwi.
- Dzień dobry. – Odparłam wesoła. – Trener mówił, że miałem się zgłosić.
- O cześć Michał. – uśmiechnęła się Paulina, wychylając się spod biurka. – Siadaj wypełnisz tylko tą kartę i jesteś wolny.
- Cześć Paula, nie wiedziałem, że tu pracujesz – odwzajemniłam uśmiech. Usiadłam na krzesełku, a Paulina położyła przede mną arkusz papieru, w którym trzeba było coś wypełnić. Od razu zabrałam się za wypełnianie. Nawet nie wiedziałam, że tak dużo wiem o swoim bracie. W końcu wszystko było już zapisane.
- Skończyłem. – uniosłam głowę i spojrzałam na Paulinę. Dziwnie się na mnie spojrzała, a ja przetarłam twarz ręką. – Mogę już iść ?
- Jasne. – odpowiedziała mi , a ja powoli wstałam z krzesełka i skierowałam się do wyjścia. – Czekaj … - przerwała mi , a ja spojrzałam na nią niepewnie. Podeszła do mnie, stała dość blisko i zrobiła wielkie oczy. – Julia ?
- Coo ? – zaśmiałam się. – Chyba za bardzo za nią tęsknisz – próbowałam się jeszcze jakoś wybronić.
- Julka, nie udawaj. Co ty tutaj robisz?
- Kiedy poszłaś, poprosiłam Michała żeby pomógł mi w przemeblowaniu pokoju. Ale podczas znoszenia biurka, Michał złamał nogę. Poprosił mnie abym go zastąpiła.
- I ty uważasz, że to się uda? – zapytała niepewnie.
- Też w to wątpiłam, ale widzisz, nikt się jeszcze nie domyślił. Proszę tylko nie mów nic trenerowi – poprosiłam ją.
- Dobrze – uśmiechnęła się do mnie i mocno mnie przytuliła.
- To ja spadam, potem pogadamy – pomachałam jej ręką na pożegnanie i wyszłam.
Poszłam do pokoju Ziomka i Igły. Chłopaki grali w pokera, a kiedy weszłam zaprosili mnie do gry. Usiadłam obok Zibiego, a Kuraś na nowo rozdał karty. Gra ciągnęła się do południa. Gralibyśmy jeszcze dłużej, ale trzeba było iść na trening. Każdy poszedł do swojego pokoju. Zabrałam potrzebne ubrania i weszłam do łazienki. Szybko się przebrałam i popsikałam dużą ilością perfum dla mężczyzn. Po niecałych 5 minutach byłam gotowa na trening. Kiedy wyszłam, na łóżku siedział Zbyszek, przebrany w odpowiedni strój. Na mój widok zrobił dziwną minę i zaczął się śmiać.
- Golisz nogi? – spytał cały rozbawiony.
- Przegrałem zakład – odpowiedziałam niepewnie.
- Aha – powiedział spuszczając głowę w dół.
Zaśmiałam się lekko i ruszyłam w kierunku drzwi, a za mną od razu Zbyszek. Po chwili przyłączyli się do nas Łukasz z Krzyśkiem.
- Poczekajcie na Paulinę – krzyknął Igła.
- Paula szybciej – powiedział Zbyszek po czym niechętnie odwrócił się w jej stronę.
Paulina :
- No przecież idę! – Odkrzyknęłam mu i truchtem podbiegłam do chłopaków. Kiedy stałam już koło nich Zbyszek spojrzał się w moją stronę i podniósł jeden kącik ust. – Co ? – spytałam odwzajemniając uśmiech.
- No czy ja coś mówię? – spytał jakby nie wiedział o co mi chodzi.
- Nie musisz nic mówić.
-Ej, chłopaki wiecie co może my pójdziemy trochę szybciej, bo kochasie raczej woleliby zostać sami. – powiedział Krzysiek, a ja od razu spojrzałam na niego spod byka. Ku mojemu zdziwieniu reszta chłopaków (w tym dziewczyny przebranej za chłopaka) przytaknęła i za chwilę byli już od nas oddaleni o około 5 metrów.
- No to zostaliśmy sami – powiedział Zibi charakterystycznie poruszając brwią.
- Przestań – zaśmiałam się lekko i walnęłam do w ramię.
- Wiesz, że Kaniu goli nogi – zaczął ni z stąd ni z owąd siatkarz. Michał to może i nie, ale Julka tak.
- O jakim koniu wy gadacie?! – spytał przerażony Piter wpychając się pomiędzy nas.
- Nie o koniu, tylko o Kaniu, debilu – odpowiedział mu z powagą Bartman.
- To się mówi, że o Michale, a nie ! – odparł oburzony Piotrek, wyprzedzając nas.
Przez resztę drogi nie odzywaliśmy się za bardzo do siebie, mimo tego nadal szliśmy spacerkiem. Na trening dotarliśmy z pięciominutowym spóźnieniem. Resztę siatkarzy już dawno się rozciągało. Trener spojrzał na Zibiego i jednym ruchem głowy rozkazał mu rozgrzewkę .
- Co tak długo? – spytał Winiar z tym swoim uśmieszkiem.
- Pewnie się zgubili – odpowiedział za nas Bartek, biorąc to w tak zwane zajączki.
- O koniach rozmawiali. – odparł Piotrek siedząc na podłodze. Wszyscy spojrzeli na niego ja na głupka i parsknęli śmiechem. – No co, przecież słyszałem – lecz nikt na niego nie zwracał już najmniejszej uwagi.
Po chwili zaczęli grać. Za każdym razem kiedy Julia dobrze zaserwowała, odbiła albo przyjęła od razu się uśmiechałam. Zauważył to Zbyszek, który od razu znalazł sobie temat do żartów.
- Paula…
- Zbyszek GRAJ ! – krzyknęłam do niego nie dając mu dojść do słowa.
Przez kolejne cztery godziny, chłopaki grali w siatkówkę. Chodź co i raz grę trzeba było przerwać z powodu pogawędek chłopaków. Czasami zastanawiam się jak Andrea sobie z nimi radzi. Po treningu wszyscy poszli do swoich pokojów. Byli już tak wykończeni, że nie mieli ochoty na żadne gry, czy oglądanie. Weszłam do pokoju i od razu ruszyłam w stronę łazienki. Brałam długi prysznic, aby uświadomić sobie, że jestem w Spale z takimi cudownymi osobami, a wśród nich jest ktoś taki jak Julia. Wyszłam z łazienki, weszłam pod kołdrę i zamknęłam oczy.
- Dobranoc – usłyszałam za ściany ciepły głos Zbyszka , a na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. 


***
Hej :) Oto mamy rozdział 2. Mam nadzieję, że was za bardzo nie zanudziłam ;) Rozdział trochę krótki, ale postaram się pisać więcej. Zapraszam do czytania!
P.S Jakby ktoś chciał, abym informowała go o kolejnych rozdziałach, niech zostawi swój numer GG. W inny sposób nie informuję!

Dzisiaj jest mecz Polska : Bułgaria ;) Jaki obstawiacie wynik? ^^