Tak więc poszliśmy znowu do pokoju i się przebraliśmy.
- Powtarzamy akcje z rana? – spytał Zibi poruszając
charakterystycznie brwiami.
- Spierdalaj geju jebany! Nie widzisz, że teraz jestem
Michałem – walnęłam go ale pewnie nic nawet nie poczuł. Wzięliśmy kasę i
poszliśmy przed budynek gdzie już wszyscy czekali.
- To co gotowi na przygodę życia?- spytał
entuzjastycznie Ignaczak, który poprawił nerkę, którą miał przypiętą w pasie.
- Taaak- wszyscy równie „entuzjastycznie” mu
odpowiedzieli i wszyscy razem ruszyliśmy pod biedronkę. Paulina z Piotrkiem
szli na końcu, trzymając się za ręce. W sumie, to nie wiem jakim cudem mogłam
się w nim zakochać, ma taki idealny profil, wspaniałe ciało i świetną
osobowość. Nic nadzwyczajnego. W doskonałych humorach dotarliśmy pod biedronkę
gdzie mieściło się obecnie wesołe miasteczko. My bardzo poważni dorośli, od
razu gdy zauważyliśmy wesołe miasteczko, rzuciliśmy się w bieg, aby jak
najszybciej dotrzeć do wejścia.
Paulina:
Kiedy doszliśmy do wesołego miasteczka i udało nam się wejść, pierwszą rzeczą na którą wszyscy poszliśmy, był słynny młynek, na którym wcześniej o mało co nie zginął Ignaczak.
Kiedy doszliśmy do wesołego miasteczka i udało nam się wejść, pierwszą rzeczą na którą wszyscy poszliśmy, był słynny młynek, na którym wcześniej o mało co nie zginął Ignaczak.
- Ty no mówię wam!- Igła podbiegł do jednego z tych
siedzeń.- Dokładanie tu siedziałem! No macnij jeszcze ciepłe!- zaczepił Ziomka,
który spojrzał na kolegę jak na idiotę.
- Spadaj!- usiadł siedzenie dalej.
Zajęliśmy z Piotrkiem pierwszy wagonik, przed tym w
którym wcześniej siedział Krzysiek, bo ten się uparł że tylko on może tam
siedzieć. Kiedy już wszyscy zajęliśmy swoje miejsca, Piotrek przemówił :
- Ej! A gdzie mamy popcorn i jajo dinozaura?
- Jajo czego? – szczerze się zdziwiłam unosząc wysoko
jedną brew.
- No nie oglądałaś Flinstonów? Fred miał jajo jak …
- Zamknij się Piotrek! Proszę cię! – powiedziałam
ukrywając twarz w dłoniach bo para przed nami spojrzała się na nas jak na
debili.
- Ok. – powiedział zamykając jadaczkę. Po chwili znów
przemówił. – Wiesz? Ja jednak pójdę po ten popcorn – powiedział i ni z stąd ni
zowąd wyszedł z wagonika.
- Piotrek! – zawołałam za nim ale ten tylko machnął
ręką mówiąc „moment!”. Podczas gdy ten się oddalał młynek ruszył. Opadłam na
siedzenie i wywróciłam oczami. Gdy zrobiliśmy już pięć okrążeń wrócił Piotrek,
akurat zjeżdżałam na dół.
- Ej! Czemu ruszyłaś beze mnie? – spytał rozkładając
ręce.
- Samo ruszyło! – odkrzyknęłam mu. Chłopaki za nami
zaczęli się śmiać, obejrzałam się za siebie ale ci pokazywali coś palcami. Znów
się odwróciłam i zobaczyłam jak Piotrek biegnie w moją stronę próbując się
przedostać do wagonika.
- Ej ja tam siedziałem! – krzyknął do ochroniarza,
który odepchnął go i spojrzał tak, że środkowy bał się już odezwać. Z miną
zbitego psiaka usiadł na podłodze i zaczął jeść swój popcorn. W końcu młynek
zaczął zwalniać całkowicie i po kolei wypuszczać osoby z wagoników. Wyszłam
pierwsza i poczekałam na chłopaków. Razem ruszyliśmy do naburmuszonego
Nowakowskiego.
- No już stary! Przejedziemy się na sam koniec ok.? –
Krzysiek poklepał kolegę po plecach i pomógł mu wstać.
- Ok. – powiedział przybity. Podeszłam do niego i
objęłam w pasie.
- To teraz chodź na strzelnicę wygram dla ciebie
jakiegoś misia! – powiedziałam zachęcająco.
- Dobra! – podskoczył uradowany i pociągnął mnie za
rękę.
Julka:
Jako jedyni nie poszliśmy razem z resztą na młynek.
Zbyszek bardzo chciał iść do pokoju luster więc zabawiliśmy tam o wiele dłużej.
- Czemu chcesz tam iść? – spytałam napychając sobie
usta popcornem.
- Bo tam są lustra!
- No i?
- No i mogę się na ciebie gapić – zaśmiał się i wpakował
sobie garść popcornu do ust.
- Żaaal! – zaśmiałam się wypluwając wszystko co miałam
w ustach. W końcu doszliśmy do odpowiedniego namiotu. Kupiliśmy bilety i
weszliśmy do środka. Oczywiście porobiliśmy sobie mnóstwo zdjęć w
poszczególnych lustrach.
- Ej wiesz co bym teraz porobił?
- Nie? – odpowiedziałam mu pytaniem na pytanie.
- Najadłbym się tyle słodkości, żebym potem rzygał! –
powiedział z szerokim uśmiechem, aż mi kolana się ugięły.
- Tak! Zróbmy to! – powiedziałam unosząc ręce do góry.
Zbyszek złapał mnie w pasie i obróciliśmy się do miejsca gdzie były stoiska ze
słodyczami. Nagle miny nam zrzedły bo zobaczyliśmy przed nami sporą grupkę
dziewczyn w wieku trzynastu-piętnastu lat. Momentalnie zostałam odstawiona na
ziemię lądując na niej tyłkiem. – Ałł!! – jęknęłam rozmasowując sobie bolące
miejsce.
- Cześć! – powiedział Zibi machając do nich ręką.
Dziewczyny pisnęły aż zatkałam sobie uszy.
- Jednak to prawda! – pisnęła jedna, łapiąc drugą za
łokieć.
- Co prawda? – spytałam się lekko zdezorientowana,
spojrzałam na Zibiego. On najwyraźniej był w temacie bo się uśmiechał. – Co
prawda?! – podniosłam głos na niego.
- To że się tak przyjaźnicie! To takie słodkie! –
rozmarzyła się wysoka blondynka. – Możemy sobie z wami zrobić zdjęcie? – spytała
machając najnowszym Iphonem.
- Yyy – zacięłam się.
- Jasne! – powiedział Zbyszek i na momencie zostałam
objęta w różnych miejscach przez dziewczyny.
- Ja pierdolę – mruknęłam tak cicho, że tylko ja
mogłam to usłyszeć. W końcu po pięciominutowej sesji zdjęciowej zostaliśmy
uwolnieni od natrętnych dziewuch. – Urgh! – mruknęłam.
- Coo? – zaśmiał się.
- Jak wy to znosicie? Te wszystkie zdjęcia i głupie
pytania – mówiłam, agresywnie gestykulując.
- Nie wiem. Przyzwyczaiłem się.
- Przyznaj się
że podoba cie się jak takie małolaty na ciebie lecą.
- No dobra! Ale podoba mi się też to że ty na mnie nie
lecisz
- Hę? Nie chcesz żeby m na ciebie leciała?
- A co chcesz na mnie lecieć?
- Nie wiem – wzruszyłam ramionami.
- Pamiętam jak dwa? Trzy lata temu jakaś brunetka
skakała na mój widok jak podszedłem do barierek po jakimś meczu ..
- Zibi?
- Co?
- To byłam ja!
- Wiem. – roześmiał się – Dlatego ci to mówię.
- Żal!
- To co? Polecimy na siebie? – spojrzał na mnie
poruszając zabawnie brwiami.
- Zbyszek! – odepchnęłam go od siebie bo już chciał
się do mnie dobrać. – Idziemy po watę cukrową! – oznajmiłam i przyśpieszyłam
kroku.
- Idę cię zgwałcić!
- Co?
- Nic – powiedział i podszedł do stoiska. – Dwie
największe waty cukrowe jakie może pan zrobić! – Po kilkunastominutowych
zjadaliśmy już piątą z rzędu watę. W końcu kupiliśmy się jeszcze po dwie na
wynos i dwie paczki największego popcornu i paczkę wielkich żelek.
Paulina:
Poszliśmy do odpowiedniego stoiska i zapłaciłam.
Dostałam pistolet i razem z Jaroszem zaczęliśmy strzelać. Okazało się że jestem
od niego lepsza i wygrałam wielkiego, różowego pluszaka. Od razu dałam do
Piotrkowi, który zaczął się do niego tulić. Potem poszliśmy porobić sobie
zdjęcia w wielkich kartonowych czymś przedstawiających sławnych ludzi.
- O ja pitole! Toć to Jared Leto! – pisnęłam i
rzuciłam się na makietę.
- Proszę pani! Zniszczy pani nam makietę! – powiedział
jakiś facet podchodząc do mnie.
- Ile mam zapłacić?
- To jest element dekoracji.
- Ile! Mam! Zapłacić!? – warknęłam na niego.
- Yyy – powiedział poprawiając muszkę. – Ja nie wiem!
Ja tu tylko pracuję!
- To nic. Masz pan pisiąt złotych i biorę Jarka. –
powiedziałam wpychając mu kasę do ręki i biorąc pod pachę Jareda. Odeszłam na
bezpieczną odległość a chłopaki zaczęli robić sobie zdjęcia. Po pół godzinie
ruszyliśmy w stronę kolejki górskiej. W połowie drogi spotkaliśmy Zbyszka i
Julkę.
- Idziecie z nami na kolejkę górską? – spytał Winiar.
- Yy no nie wiem … - odezwał się niepewnie Zbyszek
łapiąc się za brzuch.
- Jasne! – krzyknęła Julka ciągnąc go za rękę.
Julka:
- Julka – mruknął cicho do mnie. – ja nie dam rady!
Krecik chce wyjść na wolność ale drugą stroną!
- Coo?! – przystanęłam. – Dawaj szybko! – pociągnęłam
go i kupiliśmy bilety. Usiedliśmy w pierwszym wagoniku a reszta usiadła gdzieś
pod koniec. W końcu ruszyliśmy, wagoniki rozpędzały się powolutku aż w końcu
zjechał bardzo szybko w dół. Wszyscy zaczęli krzyczeć, spojrzałam na Zibiego,
który zrobił się cały zielony. Zaczęliśmy powoli się wznosić na wielkie koło.
Byliśmy już na samej górze kiedy usłyszałam bardzo dziwny dźwięk. Spojrzałam na
Bartmana, który wymiotował. Samej zrobiło mi się niedobrze i zaczęłam rzygać.
Najgorsze było to że wszystko poleciało na tych na końcu wagoników. W końcu
zjechaliśmy na dół w towarzystwie przekleństw i różnych innych okrzyków.
- Kurwa! – mruknął Zbyszek do mnie. – Mamy przejebane!
- Noo! – odmruknęłam mu. Na szczęście do końca
przejażdżki nie wydarzyło się już nic niepożądanego. Po kilku minutach byliśmy
już wolni. Wysiedliśmy pierwsi i poczekaliśmy na resztę. Już całkowicie mi
przeszło i nawet Zibi dobrze się czuł bo zaczęliśmy sobie żartować. W końcu przyszła
reszta siatkarzy z Pauliną na czele. Wszyscy mieli na sobie nasze wymiociny.
- Ja to mam na dzisiaj dość! – powiedział wkurzony
Kurek.
- Co za idiota wsiadł do tego skoro wiedział, że
będzie rzygać?! – wtórował mu Kubiak.
- #@!$%^@#$!%# - przeklinał pod nosem Guma.
- Dokładnie! – powiedziała Paulina wycierając
chusteczką ramię. – Wracamy do spały! – oznajmiła i spojrzała po wszystkich. –
O! Widzę, że mieliście szczęście.
- Taak. – mruknęłam. – Poszczęściło się nam. –
uśmiechnęłam się niepewnie, żeby przypadkiem nie zdradzić, że to wszystko
sprawka moja i Zbyszka. Poszliśmy za nimi próbując nie wybuchnąć śmiechem, po
kilkunastu minutach w wielkim smrodzie i z przekleństwami doszliśmy do ośrodka.
Każdy poszedł do swoich pokoi odświeżyć się a my ze Zbyszkiem w końcu mogliśmy
dać upust swoich humorów. Padliśmy na jedno łóżko i zaczęliśmy rechotać. W końcu,
nie wiem kiedy, nastała noc. Zbyszek poszedł już na swoje łóżko.
- Zibi?
- Co?
- Śpisz?
- Nie, a ty?
- Też nie. Zasypiasz?
-Nie, a ty?
- Też nie.
- Nie mogę spać! – powiedzieliśmy równocześnie,
wstając. Wspięłam się na palce, a Zibi przyciągnął mnie do siebie i zaczęliśmy
się całować. Oderwaliśmy się na chwilę od siebie żeby Zibi mógł zdjąć ze mnie
koszulkę i znów się do siebie przyleliśmy …
***
Jestem. Od jakiegoś czasu nie mam zupełnie humoru, problemy w szkole z nauczycielami, masarka. Może to na górze nie co was rozbawi. Dziękuję za komentarze pod poprzednim postem, to miłe. No, zagrożenie z fizyki samo się nie poprawi.
Pozdrawiam i życzę chodź odrobinki poprawienia humoru.
P.s dodatkowe pozdrowienie dla osób które oglądały i wielbią jak ja z Tooosieeek Kogla Mogla, i nagle wszystko staje się jasne c:
Świetny:-) czekam na kolejny :-)
OdpowiedzUsuńNie no ja tu próbuję zacząć się uczyć a ty mi rozdział dodajesz ;p Przy okazji może byś i mój skomentowała lamusie.
OdpowiedzUsuńWiem, wiem uwielbiasz mnie! :D A ja uwielbiam Zibiego i Julkę xD
Pozdro 600 XD
aaaaaaaaaaaa! Zibi i Julka, no kurde - mistrzostwo! I pocałunek, wow! <3 czekam na nn. ^^
OdpowiedzUsuń