Żadne z opisanych tutaj wydarzeń nie zdarzyło się naprawdę.
To jedynie fikcja literacka.

Strony

wtorek, 30 grudnia 2014

30. Zbigniewie, co myśmy zrobili?!



 Obudziłam się w ramionach Zibiego. Uśmiechnęłam się do siebie i wtuliłam bardziej w jego tors.
- Cześć! – mruknął mi do ucha.
- Cii! Miałam taki fajny sen, nie przerywaj! – powiedziałam i nagle oprzytomniałam. Podniosłam się gwałtownie. – Zbigniewie, co myśmy zrobili?! – spytałam się go ale ten tylko wpatrywał się we mnie. Ale nie patrzył mi się w twarz tylko o wiele niżej. Spojrzałam w dół i zaraz się zasłoniłam wolną ręką – znów świeciłam przed nim gołymi cyckami.
- No weź! W nocy było za ciemno, żeby popatrzeć – uśmiechnął się do mnie.
- Nie mów, że mój sen był prawdą! – przeraziłam się.
- To zależy co ci się śniło – wzruszył ramionami.
- Mam ci opowiedzieć ze szczegółami? Nie, wstydzę się – powiedziałam wstając.
- Noo weź! Bo zanim zasnęliśmy też działy się fajne rzeczy! – poruszył charakterystycznie brwiami.
- A co robiliśmy ? – obróciłam się zakładając majtki. Walić to i tak już mnie widział nagą.
- To co w twoim śnie, i, wydaje mi się że ten sen to było to co działo się przed tym jak poszłaś spać.
- Ekstra!- mruknęłam obwiązując się bandażem.
- Ej no weź! Daj popatrzeć! – powiedział siadając na skraju łóżka.
- Wieczorem – wypięłam mu język i zaczęłam się już całkiem ubierać.
- Mówisz, że robimy dziś powtórkę? – uśmiechnął się.
- Może – zaśmiałam się i poszłam do łazienki.
Pół godziny później zeszliśmy do stołówki. Usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy jeść. Po pięciu minutach dołączyła do nas reszta drużyny.
- Siema! – przywitałam się. Zbyszek kiwnął tylko głową bo miał usta całe zapchane kanapką.
- Cześć – mruknął Jarosz.
- A tobie co? – spytał Igła.
- Nie dość, że wczoraj zostałem obrzygany to dzisiaj nie mogłem zasnąć!
- Czemu? – spytał Możdżon smarując grzankę dżemem truskawkowym.
- Dobra! – powiedział Jarosz odkładając sztućce na talerz tak głośno, że wszyscy na niego spojrzeliśmy. – Który z was wczoraj oglądał pornola i potem nie wyłączył! Całą noc słyszałem jęki! – Wywaliłam na niego oczy. – No nie patrz się tak Michał! Serio, słyszałem czyjegoś pornola! – Nagle wszystkie głowy skierowały się nie na mnie i Zbyszka tylko na Paulinę i Nowakowskiego.
- Ej! To nie my! –powiedział podnosząc ręce w obronnym geście. – Serio! Spaliśmy w osobnych pokojach. Kurek potwierdzi! – pokazał na kolegę.
- Ej mnie w to nie mieszaj! – powiedział szybko. – Ja niczego nie oglądałem, pograłem w simsy i poszedłem spać a do tego czasu on był w pokoju i grał ze mną.
- Więc kto?! – spytał Jarosz spoglądając na każdego z osobna.
- A z której strony słyszałeś te jęki? – spytał w końcu Igła.
- Nie wiem. Z każdej! – powiedział. Nagle rozdzwonił się mój telefon. Odetchnęłam z ulgą.
- Sorki na chwilę! – powiedziałam wstając i wyciągając telefon. Spojrzałam na wyświetlacz. – Mama dzwoni – pokazałam im – rozumiecie! – wybiegłam szybko ze stołówki. Usiadłam sobie na schodach przed wejściem i odebrałam. Pogadałam z nią chwilkę i się rozłączyłam bo obok przysiadł się Zibi. – A ty czym się wykręciłeś?
- Niczym – wzruszył ramionami. – Wszyscy już dawno sobie poszli do pokoi.
- Zibi?
- Co?
- Chyba nie byliśmy aż tak głośno – zniżyłam głos do szeptu.
- Wydaje mi się że jednak tak – odpowiedział również szeptem. – Ale jest jeden plus całej sytuacji.
- Dla kogo ten plus?
- No dla nas! Okazało się że nie tylko Jarosz wszystko słyszał ale i parę innych chłopaków, nawet Gardini i Bielecki powiedzieli, że słyszeli.
- I dla kogo ten plus? – spytałam zrozpaczona.
- No bo wszyscy słyszeli kobietę! Wszystko poszło na Paulinę i Piotrka! – pisnął uradowany. – Nie wydałem nas! – wystawił rękę, żebym przybiła mu piątkę.
- A miałeś zamiar? – spytałam przykładając swoją rękę do jego.
- No prawie. Ale wiesz wyszłoby, że jestem gejem bo ty teraz wyglądasz jak facet…. Przepraszam.
- Odkąd tu przyjechałam Ne wyglądam jak kobieta, wiesz trochę się czuję gejem mimo, że nie mam … No wiesz czego.
- Wiem, wiem – pokiwał głową uśmiechając się do mnie. W końcu wstaliśmy i poszliśmy szykować się na trening. W drodze na halę, w szatni i na hali chłopaki nadal gadali o dzisiejszej nocy. Zbyszek miał racje, wszystko poszło na Piotrka i Paulinę. Nowakowski nieźle się wściekał za każdym razem jak o nim wspomniano, a ja zadowolona przebrałam się powoli i poszłam na halę. Już trzymałam rękę na klamce kiedy usłyszałam kolejne oskarżenie w stronę biednego Piotra.
- Myślisz, że my nie mamy swoich potrzeb?! – obejrzałam się i oczywiście gadał to Winiar.
- To weź sprowadź sobie tu Dagę – wzruszył ramionami Zibi szukając swojej koszulki.
- Dajcie już mu spokój. Zawsze możecie się pobawić rękami – zaśmiałam się i wyszłam na halę lecz zanim wyszłam dostrzegłam ich miny.
- Ale to nie to samo – mruknął Zator.
- Skończmy rozmawiać – zarządził Guma i tak skończył się temat. Odeszłam od drzwi, żeby przypadkiem nie dostać do kogoś.
Po kilku minutach na halę weszli wszyscy siatkarze i zaczęliśmy się rozgrzewać dopóki nie pojawią się trenerzy. Dwadzieścia minut później na halę wpadł zdyszany Anastasi, a zaraz za nim Gardini i fizjoterapeuta.
- Mówiliście, że wesołe miasteczko jest fajne! Utknąłem na całą noc na górnym wagoniku na młynku!
- Znam ten ból trenerze – powiedział Igła poklepując go po plecach.
- Ej wiem co zrobię! – mruknął Jarosz do Kurka.
- No co? – spytał się. Nastawiłam ucha.
- Tym razem nie pójdę spać i będę chodził po korytarzy przykładając ucho do drzwi i nasłuchując. Na pewno się dowiem, który to nie wyłącza pornoli.
- W sumie dobry pomysł – pokiwali z uznaniem głową.
Potem wróciliśmy już do normalnego treningu. Kilka godzin i byliśmy wyczerpani, w końcu mogliśmy wrócić do szatni.
- Ej czyje to? – spytał Winiar podnosząc mój stanik w truskawki. Oczywiście wszystkie głowy znów skierowały się na Nowakowskiego.
- Nie no Piotrek! Nie dość, że zachowujecie się tak głośno po nocach to jeszcze nosisz jej staniki ze sobą! – zaczął Wrona.
- Ale to nie Pauliny! – bronił się środkowy. – Ona ma … no wiecie większe! – powiedział w końcu.
- Więc czyje? – spytał się Winiar.
- Ok. nie chciałem tego mówić ale jednej z nas lubi się przebierać za kobietę. – odezwał się pierwszy raz Kłos.
- Nie! – Zaprzeczył Jarosz. – Nocne głosy i ten stanik to nie przypadek! – uniósł palec do góry. Nagle założył ręce do tyłu i zaczął przechadzać się to w jedną to w drugą stronę. Przyglądałam się mu rozbawiona. – W tej reprezentacji są pewnie sekrety i ja je rozwiąże!
- Stary jak chcesz to zrobić? Jutro jedziemy do Wawy na pierwszy mecz z Kanarkami! – odezwałam się pierwszy raz.
- Dam radę! – powiedział.   


***
Witajcie! ;3 Wracam do Was z kolejnym rozdziałem. Humor mi dziś niezwykle dopisuje, a wena powróciła :D Jeju już jutro Sylwester, chociaż gdyby nie kalendarz to żyłabym w świadomości że do Nowego Roku jeszcze tydzień xd Ok, chciałabym Wam wszystkim życzyć dużo szczęścia, zdrowia i pogody ducha w nadchodzącym roku 2015 i aby 2015 był jeszcze lepszy od tego Misie i udanego, pijanego Sylwestra!
Do zobaczenia za rok
Pozdrawiam, mam nadzieję że się spodoba! ;3

wtorek, 16 grudnia 2014

29. #@!$%^@#$!%#!



Tak więc poszliśmy znowu do pokoju i się przebraliśmy.
- Powtarzamy akcje z rana? – spytał Zibi poruszając charakterystycznie brwiami.
- Spierdalaj geju jebany! Nie widzisz, że teraz jestem Michałem – walnęłam go ale pewnie nic nawet nie poczuł. Wzięliśmy kasę i poszliśmy przed budynek gdzie już wszyscy czekali.
- To co gotowi na przygodę życia?- spytał entuzjastycznie Ignaczak, który poprawił nerkę, którą miał przypiętą w pasie.
- Taaak- wszyscy równie „entuzjastycznie” mu odpowiedzieli i wszyscy razem ruszyliśmy pod biedronkę. Paulina z Piotrkiem szli na końcu, trzymając się za ręce. W sumie, to nie wiem jakim cudem mogłam się w nim zakochać, ma taki idealny profil, wspaniałe ciało i świetną osobowość. Nic nadzwyczajnego. W doskonałych humorach dotarliśmy pod biedronkę gdzie mieściło się obecnie wesołe miasteczko. My bardzo poważni dorośli, od razu gdy zauważyliśmy wesołe miasteczko, rzuciliśmy się w bieg, aby jak najszybciej dotrzeć do wejścia.

Paulina:
Kiedy doszliśmy do wesołego miasteczka i udało nam się wejść, pierwszą rzeczą na którą wszyscy poszliśmy, był słynny młynek, na którym wcześniej o mało co nie zginął Ignaczak.
- Ty no mówię wam!- Igła podbiegł do jednego z tych siedzeń.- Dokładanie tu siedziałem! No macnij jeszcze ciepłe!- zaczepił Ziomka, który spojrzał na kolegę jak na idiotę.
- Spadaj!- usiadł siedzenie dalej.
Zajęliśmy z Piotrkiem pierwszy wagonik, przed tym w którym wcześniej siedział Krzysiek, bo ten się uparł że tylko on może tam siedzieć. Kiedy już wszyscy zajęliśmy swoje miejsca, Piotrek przemówił :
- Ej! A gdzie mamy popcorn i jajo dinozaura?
- Jajo czego? – szczerze się zdziwiłam unosząc wysoko jedną brew.
- No nie oglądałaś Flinstonów? Fred miał jajo jak …
- Zamknij się Piotrek! Proszę cię! – powiedziałam ukrywając twarz w dłoniach bo para przed nami spojrzała się na nas jak na debili.
- Ok. – powiedział zamykając jadaczkę. Po chwili znów przemówił. – Wiesz? Ja jednak pójdę po ten popcorn – powiedział i ni z stąd ni zowąd wyszedł z wagonika.
- Piotrek! – zawołałam za nim ale ten tylko machnął ręką mówiąc „moment!”. Podczas gdy ten się oddalał młynek ruszył. Opadłam na siedzenie i wywróciłam oczami. Gdy zrobiliśmy już pięć okrążeń wrócił Piotrek, akurat zjeżdżałam na dół.
- Ej! Czemu ruszyłaś beze mnie? – spytał rozkładając ręce.
- Samo ruszyło! – odkrzyknęłam mu. Chłopaki za nami zaczęli się śmiać, obejrzałam się za siebie ale ci pokazywali coś palcami. Znów się odwróciłam i zobaczyłam jak Piotrek biegnie w moją stronę próbując się przedostać do wagonika.
- Ej ja tam siedziałem! – krzyknął do ochroniarza, który odepchnął go i spojrzał tak, że środkowy bał się już odezwać. Z miną zbitego psiaka usiadł na podłodze i zaczął jeść swój popcorn. W końcu młynek zaczął zwalniać całkowicie i po kolei wypuszczać osoby z wagoników. Wyszłam pierwsza i poczekałam na chłopaków. Razem ruszyliśmy do naburmuszonego Nowakowskiego.
- No już stary! Przejedziemy się na sam koniec ok.? – Krzysiek poklepał kolegę po plecach i pomógł mu wstać.
- Ok. – powiedział przybity. Podeszłam do niego i objęłam w pasie.
- To teraz chodź na strzelnicę wygram dla ciebie jakiegoś misia! – powiedziałam zachęcająco.
- Dobra! – podskoczył uradowany i pociągnął mnie za rękę.

Julka:
Jako jedyni nie poszliśmy razem z resztą na młynek. Zbyszek bardzo chciał iść do pokoju luster więc zabawiliśmy tam o wiele dłużej.
- Czemu chcesz tam iść? – spytałam napychając sobie usta popcornem.
- Bo tam są lustra!
- No i?
- No i mogę się na ciebie gapić – zaśmiał się i wpakował sobie garść popcornu do ust.
- Żaaal! – zaśmiałam się wypluwając wszystko co miałam w ustach. W końcu doszliśmy do odpowiedniego namiotu. Kupiliśmy bilety i weszliśmy do środka. Oczywiście porobiliśmy sobie mnóstwo zdjęć w poszczególnych lustrach.
- Ej wiesz co bym teraz porobił?
- Nie? – odpowiedziałam mu pytaniem na pytanie.
- Najadłbym się tyle słodkości, żebym potem rzygał! – powiedział z szerokim uśmiechem, aż mi kolana się ugięły.
- Tak! Zróbmy to! – powiedziałam unosząc ręce do góry. Zbyszek złapał mnie w pasie i obróciliśmy się do miejsca gdzie były stoiska ze słodyczami. Nagle miny nam zrzedły bo zobaczyliśmy przed nami sporą grupkę dziewczyn w wieku trzynastu-piętnastu lat. Momentalnie zostałam odstawiona na ziemię lądując na niej tyłkiem. – Ałł!! – jęknęłam rozmasowując sobie bolące miejsce.
- Cześć! – powiedział Zibi machając do nich ręką. Dziewczyny pisnęły aż zatkałam sobie uszy.
- Jednak to prawda! – pisnęła jedna, łapiąc drugą za łokieć.
- Co prawda? – spytałam się lekko zdezorientowana, spojrzałam na Zibiego. On najwyraźniej był w temacie bo się uśmiechał. – Co prawda?! – podniosłam głos na niego.
- To że się tak przyjaźnicie! To takie słodkie! – rozmarzyła się wysoka blondynka. – Możemy sobie z wami zrobić zdjęcie? – spytała machając najnowszym Iphonem.
- Yyy – zacięłam się.
- Jasne! – powiedział Zbyszek i na momencie zostałam objęta w różnych miejscach przez dziewczyny.
- Ja pierdolę – mruknęłam tak cicho, że tylko ja mogłam to usłyszeć. W końcu po pięciominutowej sesji zdjęciowej zostaliśmy uwolnieni od natrętnych dziewuch. – Urgh! – mruknęłam.
- Coo? – zaśmiał się.
- Jak wy to znosicie? Te wszystkie zdjęcia i głupie pytania – mówiłam, agresywnie gestykulując.
- Nie wiem. Przyzwyczaiłem się.
 - Przyznaj się że podoba cie się jak takie małolaty na ciebie lecą.
- No dobra! Ale podoba mi się też to że ty na mnie nie lecisz
- Hę? Nie chcesz żeby m na ciebie leciała?
- A co chcesz na mnie lecieć?
- Nie wiem – wzruszyłam ramionami.
- Pamiętam jak dwa? Trzy lata temu jakaś brunetka skakała na mój widok jak podszedłem do barierek po jakimś meczu ..
- Zibi?
- Co?
- To byłam ja!
- Wiem. – roześmiał się – Dlatego ci to mówię.
- Żal!
- To co? Polecimy na siebie? – spojrzał na mnie poruszając zabawnie brwiami.
- Zbyszek! – odepchnęłam go od siebie bo już chciał się do mnie dobrać. – Idziemy po watę cukrową! – oznajmiłam i przyśpieszyłam kroku.
- Idę cię zgwałcić!
- Co?
- Nic – powiedział i podszedł do stoiska. – Dwie największe waty cukrowe jakie może pan zrobić! – Po kilkunastominutowych zjadaliśmy już piątą z rzędu watę. W końcu kupiliśmy się jeszcze po dwie na wynos i dwie paczki największego popcornu i paczkę wielkich żelek.

Paulina:
Poszliśmy do odpowiedniego stoiska i zapłaciłam. Dostałam pistolet i razem z Jaroszem zaczęliśmy strzelać. Okazało się że jestem od niego lepsza i wygrałam wielkiego, różowego pluszaka. Od razu dałam do Piotrkowi, który zaczął się do niego tulić. Potem poszliśmy porobić sobie zdjęcia w wielkich kartonowych czymś przedstawiających sławnych ludzi.
- O ja pitole! Toć to Jared Leto! – pisnęłam i rzuciłam się na makietę.
- Proszę pani! Zniszczy pani nam makietę! – powiedział jakiś facet podchodząc do mnie.
- Ile mam zapłacić?
- To jest element dekoracji.
- Ile! Mam! Zapłacić!? – warknęłam na niego.
- Yyy – powiedział poprawiając muszkę. – Ja nie wiem! Ja tu tylko pracuję!
- To nic. Masz pan pisiąt złotych i biorę Jarka. – powiedziałam wpychając mu kasę do ręki i biorąc pod pachę Jareda. Odeszłam na bezpieczną odległość a chłopaki zaczęli robić sobie zdjęcia. Po pół godzinie ruszyliśmy w stronę kolejki górskiej. W połowie drogi spotkaliśmy Zbyszka i Julkę.
- Idziecie z nami na kolejkę górską? – spytał Winiar.
- Yy no nie wiem … - odezwał się niepewnie Zbyszek łapiąc się za brzuch.
- Jasne! – krzyknęła Julka ciągnąc go za rękę.

Julka:
- Julka – mruknął cicho do mnie. – ja nie dam rady! Krecik chce wyjść na wolność ale drugą stroną!
- Coo?! – przystanęłam. – Dawaj szybko! – pociągnęłam go i kupiliśmy bilety. Usiedliśmy w pierwszym wagoniku a reszta usiadła gdzieś pod koniec. W końcu ruszyliśmy, wagoniki rozpędzały się powolutku aż w końcu zjechał bardzo szybko w dół. Wszyscy zaczęli krzyczeć, spojrzałam na Zibiego, który zrobił się cały zielony. Zaczęliśmy powoli się wznosić na wielkie koło. Byliśmy już na samej górze kiedy usłyszałam bardzo dziwny dźwięk. Spojrzałam na Bartmana, który wymiotował. Samej zrobiło mi się niedobrze i zaczęłam rzygać. Najgorsze było to że wszystko poleciało na tych na końcu wagoników. W końcu zjechaliśmy na dół w towarzystwie przekleństw i różnych innych okrzyków.
- Kurwa! – mruknął Zbyszek do mnie. – Mamy przejebane!
- Noo! – odmruknęłam mu. Na szczęście do końca przejażdżki nie wydarzyło się już nic niepożądanego. Po kilku minutach byliśmy już wolni. Wysiedliśmy pierwsi i poczekaliśmy na resztę. Już całkowicie mi przeszło i nawet Zibi dobrze się czuł bo zaczęliśmy sobie żartować. W końcu przyszła reszta siatkarzy z Pauliną na czele. Wszyscy mieli na sobie nasze wymiociny.
- Ja to mam na dzisiaj dość! – powiedział wkurzony Kurek.
- Co za idiota wsiadł do tego skoro wiedział, że będzie rzygać?! – wtórował mu Kubiak.
- #@!$%^@#$!%# - przeklinał pod nosem Guma.
- Dokładnie! – powiedziała Paulina wycierając chusteczką ramię. – Wracamy do spały! – oznajmiła i spojrzała po wszystkich. – O! Widzę, że mieliście szczęście.
- Taak. – mruknęłam. – Poszczęściło się nam. – uśmiechnęłam się niepewnie, żeby przypadkiem nie zdradzić, że to wszystko sprawka moja i Zbyszka. Poszliśmy za nimi próbując nie wybuchnąć śmiechem, po kilkunastu minutach w wielkim smrodzie i z przekleństwami doszliśmy do ośrodka. Każdy poszedł do swoich pokoi odświeżyć się a my ze Zbyszkiem w końcu mogliśmy dać upust swoich humorów. Padliśmy na jedno łóżko i zaczęliśmy rechotać. W końcu, nie wiem kiedy, nastała noc. Zbyszek poszedł już na swoje łóżko.
- Zibi?
- Co?
- Śpisz?
- Nie, a ty?
- Też nie. Zasypiasz?
 -Nie, a ty?
- Też nie.
- Nie mogę spać! – powiedzieliśmy równocześnie, wstając. Wspięłam się na palce, a Zibi przyciągnął mnie do siebie i zaczęliśmy się całować. Oderwaliśmy się na chwilę od siebie żeby Zibi mógł zdjąć ze mnie koszulkę i znów się do siebie przyleliśmy …


***
Jestem. Od jakiegoś czasu nie mam zupełnie humoru, problemy w szkole z nauczycielami, masarka. Może to na górze nie co was rozbawi. Dziękuję za komentarze pod poprzednim postem, to miłe. No, zagrożenie z fizyki samo się nie poprawi.
Pozdrawiam i życzę chodź odrobinki poprawienia humoru. 
P.s dodatkowe pozdrowienie dla osób które oglądały i wielbią jak ja z Tooosieeek Kogla Mogla, i nagle wszystko staje się jasne c:

wtorek, 2 grudnia 2014

28. Włanczasz i wyłanczasz lampkę!

- Boże Zbyszek co się stało?!-krzyknęłam kiedy zobaczyłam że klęczy na środku łazienki z twarzą schowaną w dłoniach.
- Ja wiedziałem że to kiedyś nastąpi, ja wiedziałem…- mamrotał pod nosem.
- Co nastąpi? Zbyszek powiedz mi!- krzyczałam na niego, po czym klęknęłam obok.
- Życie jest okrutne, my mieliśmy jeszcze tyle do zwiedzenia…
- Jeju Zbyszek- przytuliłam się do niego. Zastanawiałam się tylko co się stało.
- Ja nie potrafię teraz żyć, nie potrafię normalnie funkcjonować. Czemu to wszystko musiało się przydarzyć właśnie mi, właśnie teraz?- nie spuszczałam z niego wzroku.
- Zibi powiedz mi proszę co się stało…
- No… no bo…- pociągnął nosem.- Skończył mi się żel… pod prysznic- ponownie ukrył twarz w dłoniach, a ja myślałam że się przesłyszałam. Walnęłam go mocno w ramię.
- Naprawdę się przestraszyłam!- krzyknęłam, a ten spojrzał na mnie.
- Dla ciebie to nie jest tragedia?! Kim ty jesteś?!- przybiłam sobie face palma, po czym wyszłam z łazienki i ponownie rzuciłam się na łóżko. Niedługo potem wyszedł Zbyszek z opuszczoną głową.
- Pójdziesz ze mną do sklepu?- spytał.
- Co? Nie Zbyszek, pójdziemy już jutro- pochłonęłam kolejnego żelkowego misia.
- Czemu mi to robisz?- zaśmiałam się mimowolnie, a ten powrócił do łazienki, niestety nie pamiętam kiedy wyszedł ponieważ zasnęłam.
Obudziłam i z zamkniętymi oczami szukałam telefonu na szafce nocnej. Natrafiłam na jakiś przycisk i myśląc, że to telefon nacisnęłam go potem nie wiedzieć czemu nacisnęłam go ponownie.
- Przestań! Co ty, dyskotekę robisz?
- Hmm? – uniosłam głowę i z przymrużonymi oczami spojrzałam na lokatora.
- Włanczasz i wyłanczasz lampkę! – powiedział Zibi podnosząc się z łóżka. – Przy okazji wyłącz ten budzik. – poszedł do łazienki przechodząc koło mnie podrapał się po pośladkach. Spojrzałam na szafkę, rzeczywiście trzymałam rękę na włączniku lampki nocnej.
- Mówi się włączać i wyłączać deklu jeden!! – krzyknęłam poprawiając go.
- Wal się! – odkrzyknął i zaraz usłyszałam szum wody. Podniosłam się niechętnie i w końcu znalazłam telefon. Wyłączyłam w końcu budzik, który grał sobie w najlepsze od jakiś pięciu minut. Wygrzebałam nogi z pościeli i korzystając z okazji, że Zbyszek poszedł się myć, a wiem, że będzie tam siedział dobre pół godziny jak nie więcej postanowiłam się przebrać w pokoju. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej swoje ciuchy. Potem zanurkowałam pod łóżko i wyciągnęłam bandaż. Zdjęłam akurat bluzkę od pidżamy kiedy usłyszałam.
- Wow! A możesz się odwrócić? – odruchowo zakryłam piersi rękami i odwróciłam się do niego.
- Nie, nie mogę! – odpowiedziałam mu. Zdałam sobie sprawę z tego co zrobiłam po minie Zbyszka, oczy miał jak pięciozłotówki na dodatek stał w samym ręczniku szybko znów się odwróciłam do niego tyłem. – Czego chcesz?
- No weź się odwróć! My tu pokrzywdzeni jesteśmy od kilku tygodni nie ma przy nas żadnej kobiety!
- Słucham?! – odwróciłam się do niego – A ja to co transwestyta jakiś? – machnęłam rękoma. Ponownie zdałam sobie sprawę z tego co zrobiłam i szybko się zakryłam. – Mógłbyś dać mi się ubrać w spokoju?
- Ale przypomniałem sobie, że żel mi się skończył!
- No i?
- No i pomyślałem, że może pożyczysz mi swój i posmarujesz plecki – wyszczerzył się.
- Daruj sobie – chwyciłam jego buta z podłogi i cisnęłam w niego. Na swoje szczęście zdążył zrobić unik i szybko poszedł do łazienki. Stałam tak kilka sekund żeby mieć pewność, że zaraz nie wyskoczy ponownie. W końcu się ubrałam i poszłam do łazienki za potrzebą. Otworzyłam drzwi i stanęłam jak wryta. Zibi stał przede mną tak jak go mamusia natura stworzyła. – Zibi! Krzyknęłam na niego.
- Coo?!
- Zakryj się! I czemu nie zamykasz drzwi na zasuwę?
- Bo nie miałem pojęcia, że tu wejdziesz!
- …
-…
- Zibi?
- Co?
- Nadal się nie zakryłeś.
- A – powiedział i chwycił ręcznik z haczyka, szybko się zakrył i podszedł do mnie. – Jesteśmy prawie po równo ja dwa razy widziałem twoje cycki a ty jak na razie widziałaś raz mojego…
- Spadaj już chce się wysikać! – wypchnęłam go z pomieszczenia przerywając w pół zdania. Nie mogę uwierzyć w to co się przed chwilą stało. Przecież nigdy nie zapominałam, że mieszkam ze Zbyszkiem i dzielimy łazienkę. Usiadłam na sedesie. A może to moja podświadomość mi podpowiada co mam robić i ja to robie nieświadomie, a może bardzo chciałam to zrobić i zrobiłam niby nie specjalnie a jednak.
- Julka wypad zostawiłem tam swoje ulubione bokserki w bociany! – moje rozmyślania przerwał łomot do drzwi. Szczęście, że zamknęłam je na zasuwę. Szybko założyłam majtki i spodnie, i wyszłam. – Wreszcie! – wpadł jak głupi zostawiając na progu ręcznik.
- Kurwa! Najpierw tamą stronę teraz tą mi pokazujesz! – poszłam na łóżko, bawiłam się telefonem i czekałam aż Zibi wyjdzie.
- Musimy coś z tym zrobić – powiedział siadając koło mnie.
- No co kotku? – zaśmiałam się przysuwając do niego.
- Nie teraz bo czuję się jakbym był gejem! Wieczorem a teraz chodź na śniadanie.
Wstaliśmy i wyszliśmy z pokoju. Jako, że byliśmy mega zmęczeni po nocy pojechaliśmy windą. Ja stałam z przodu Zbyszek za mną.
- Możesz przestać!
- Przestać co?
- Przestać się gapić na mój tyłek!
- Nie gapię się na twój tyłek! – oburzył się.
- Zibi
- co?
- Tu jest lustro – pokazałam mu wyciągając rękę przed siebie.
- O kurwa. Sorry –speszył się i kiedy winda się zatrzymała wysiedliśmy z niej i prawie biegiem pokonaliśmy odcinek drogi dzielącej nas od stołówki. Usiedliśmy przy stole.
- Siema! – przywitaliśmy się.
- Widzieliście gdzieś Igłę? – spytał się nas Ziomek.
- Nie a co?
- No bo wyszedł mi wieczorem po piwo i nie wrócił do tej pory.
- Poszedł ci po piwo? – spytał Winiar. – Tobie?! Chciałeś pić sam?! A my to co?! Już się nie liczymy prawda!
- Nie to nie tak – zaczął się bronić Łukasz.
- Spokojnie Winiar – Kurek poklepał przyjaciela po plecach. – Odbijemy sobie to dzisiaj, pójdziemy na piwo bez niego.
- Ale ja nie piłem tego piwa bo Igła nie wrócił!
- Takk jasne nie oszukuj Igła tam stoi! – Możdżon kiwnął na coś głową. Wszyscy spojrzeliśmy w tamtą stronę i rzeczywiście Krzysiek stał tam i machał do nas. Podbiegł i usiadł koło Ziomka.
- Gdzie moje piwo?
- Ty nie uwierzycie! – powiedział podekscytowany.
- Jeżeli powiesz, że wypiłeś je na hejnał i się najebałeś i spałeś w krzakach to tak nie uwierzymy ci. Nie potrafisz wypić piwa na hejnał – powiedział Guma grzebiąc w swoim talerzu.
- Nie to nie to! Ej! Potrafię wypić piwo na hejnał! – Krzysiek spojrzał na wszystkich i każdy kiwał mu głową że nie. – Dobra nie umiem ale ćwiczę! Dobra to teraz słuchajcie! Obok biedry jest wesołe miasteczko! Poszedłem po te piwo ale tak patrzę. Miałem tylko 7 złotych i się zastanawiałem piwo czy wesołe miasteczko wiadomo co zwyciężyło! Wszedłem na tego młynka co się kręci i tak się bujam i jak jestem na górze to nagle staję!
- Kurwa Igła nie przy ludziach! Nie obchodzi nas kiedy i gdzie ci staje! – wyrwał się Zibi, który kompletnie nie słuchał tego co Krzysiek gada.
- Staje ta kolejka a nie mi staje głąbie kapuściany! – oburzył się Igła – No i siedzę i czeka aż ktoś pomoże ale nie bo po co?! No i rano przychodzi gościu a ja z nudów kurde bele siedzę i śpiewam sobie Margaret „Thank you very much” a ktoś do mnie się drze a ja „Help! Help!” No i on włączył tego młynka ja zjeżdżam na dół i wychodzę i kładę mu rękę na ramię i mówię do niego „Dzięki całą noc tu siedziałem!” i poszedłem wam to opowiedzieć i tak oto siedzę i wam to opowiadam.
- Dobra, ale gdzie moje piwo?- upomniał się Ziomek.
- Mogłem zginąć, mogłem zamarznąć! A ty się martwisz o swoje piwo i siedem złotych!- wrzasnął dramatycznym głosem Ignaczak.
- Igła, jest czerwiec, noce są ciepłe, jakim cudem miałbyś zamarznąć?- wtrącił Ruciak.
- Nie wiem to po prostu by się stało! – odpowiedział.
- Ej idziemy do tego wesołego miasteczka? – spytałam. Długo na odpowiedź nie musiałam czekać jak na zawołanie każdy wstał i udał się na górę się przebrać i tak dalej a potem udaliśmy się na plac pod biedrę.


***
Witam z powrotem!  Mam nadzieję że niektórzy chodź trochę o mnie pamiętają ;) Przepraszam Was za tą długą rozłąkę. No i w końcu dowiedzieliście się co stało się ze Zbyszkiem :D
Dziękuję Tooosieeek, bez niej nic by nie było.
Mam nadzieję, że się spodoba. Miłego czytania, pozdrawiam! :)