Szłam ze
Zbyszkiem przez korytarz, dochodząc do stołówki. Szliśmy w ciszy i w baaardzo
wolnym tempie. Dopiero za dwadzieścia minut doszliśmy tam gdzie planowaliśmy.
Usiedliśmy na swoim miejscu, a kucharkowe-sprzataczki czyściły stoliki.
Patrzyły na nas dziwnie, ale nie zwracaliśmy na nie najmniejszej uwagi. Za
jakiś czas zaczęli schodzić się inni siatkarze. Na nasz widok zaczęli się
śmiać.
- Długo tu tak
siedzicie?- spytał pierwszy Kosa, a inni także zadawali jakieś pytania, ale już
nie usłyszałam.
- Tak, od
godziny- rzuciłam, a siatkarze wywalili oczy na wierzch.
- Taa?
Naprawdę?- spytał niedowierzająco Winiar.
- Nie-
rzuciłam i wszyscy wzięliśmy się za jedzenie. Jakoś dłużej nam się to zeszło.
Tylko chłopaki zaliczających się do grupy „bardziej ogarniętych”, spokojnych i
nie tak odwalających jak niektórzy, poszli pośpiesznie wcześniej. Przy stoliku
zostałam tylko ja, Winiar, Ziomek, Zibi, Dziku, Kuraś, Kojot i Igła. Zostało
niecałe 10 minut do treningu. Wtedy postanowiliśmy się przebrać. Poszło szybko
i za chwilę już wszyscy byliśmy na sali. Znaczy prawie, wszyscy. Byli tylko ci,
co ostatni zostali przy stoliku, czyli nasza ósemka. Andrea bardzo się zdziwił,
ale i zdenerwował. Ale mimo wszystko trening trwał normalnie. Pod koniec, na
sale wpadli chłopaki. Nie ubrani nawet w stroje, wprost przeciwnie, byli ubrani
dość… elegancko?
-Chłopaki!
Gdzie byliście?!- wrzasnął zezłoszczony Andrea.
- No, ale
trener się nie denerwuje. Postanowiliśmy że będziemy bardziej chrześcijańscy no
i my żeśmy poszli do kościoła- przemówił Pit, a Bartman i spółka ryknęli
śmiechem.
- Czego ryja
cieszysz bałwanie?- krzyknął nagle Pit, a cała sala momentalnie ucichła.
- Piotrek,
co za szatan cię opętał?- spytał Jarosz.
- Dlatego
poszliśmy do kościoła- powiedział dość spokojnie, a Andrea wyglądał jakby zaraz
miał wybuchnąć. Złością, nie śmiechem. – No jak mi trener nie wierzy, to mogę
opowiedzieć. No to my zjedliśmy szybko śniadanie, poszliśmy umyć zęby, żeby nie
było w końcu mieliśmy iść do kościoła, nie? No i poszliśmy. No, i to by było na
tyle.
- Dlaczego
ja do cholery jasnej miałbym wam wierzyć?!- wrzasnął ponownie.- Chuchnij mi tu!
- No nie, bo
ja nie umyłem zębów- wykręcał się podstępnie.
-Przed
chwilą powiedziałeś że umyłeś- rzucił trener, a Piotrek się zaburaczył.
- O już
mam!- krzyknął i zaczął czegoś szukać po kieszeniach.- No nie! Kosa daj mi
swoją karteczkę!
- Nie mam,
wyrzuciłem- powiedział.
- Jak mogłeś
to wyrzucić?! A ty Możdżon?- dopytywał się zbulwersowany Piotrek.
- Ja nawet
nie dostałem! Nie dał mi!- powiedział zasmucony.- A tobie jak dał?
- No właśnie
nie dał. Wyrwałem jakiejś dziewczynce, a ona zaczęła płakać. No to wtedy
powiedziałem że dostanie w zamian buziaka od Winiara…- zaczął historię Piotrek.
- Ej!-
przerwał oburzony Winiarski
- Ale ona
powiedziała, że go nie lubi i że ma brzydkie oczy, i że nie umie grać-
kontynuował.
- Eeej!-
krzyknął ponownie.
- Nie no
dobra, nic takiego nie powiedziała, nie wiedziała kim jesteś. No i ja wtedy
wsadziłem go do kurtki…- powiedział grzebiąc w jeszcze jednej kieszeni.- Mam!-
krzyknął trzymając w górze znalezioną kartkę, podając ją trenerowi. Ten tylko
pokiwał głową.
- Wierze
wam. Ale za karę przez tydzień na treningu dodatkowe 20 kółek!- krzyknął, ale
już było po treningu dlatego udaliśmy się do pokoi.
- Ale sobie
wymyślili- rzuciłam wchodząc do pokoju opadając ze zmęczenia na łóżko, lecz za
chwilę podniosłam się z niego i poszłam się odświeżyć. Niedługo potem wyszłam z
łazienki, a za mną wszedł Zbyszek. Miałam w planach pójść do Pauliny, kiedy
zatrzymał mnie Bartman.
- Gdzie
idziesz?- spytał, podchodząc do mnie.
- Chciałam
iść do Pauliny- powiedziałam, a ten ujął moją twarz w swoje dłonie.- Ty sobie
chyba żartujesz?!- krzyknęłam na niego. Ten spojrzał na mnie z niedowierzaniem.
Ściągnęłam jego ręce z mojej twarzy.
- Co ci?-
spytał.
- Myślisz że
możesz sobie tak całować i mnie i Paulinę kiedy ci się tylko zapragnie? Tak? W
takim razie się mylisz!- krzyknęłam na niego a ten na początku udawał że nie
wie o co chodzi, ale w końcu odpuścił. Już chciał coś powiedzieć…- Odpuść
sobie- rzuciłam i wyszłam z pokoju. Teraz nie miałam nawet ochoty iść do
Pauliny. Moim celem było teraz tylko jedno miejsce.
***
Witajcie! Długo tu mnie nie było, przepraszam. Rozdział krótki, wiem. Ale niczego innego nie mogłam wymyślić. Życzę miłego czytania! :)
Następny? Planowany za dwa tygodnie w sobotę :)
Hahahhahahahhahahahhahah xD
OdpowiedzUsuńLol chciałam hahah napisać przez ch ale nie ważne. Piotrek rozwala system xD.
Pozdrawiam!
Hahahahha poleglam XD hahah fajnie :D
OdpowiedzUsuńŚwietny! :D Piotrek... no po prostu brak słów xD co za szatan!
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny ;*
Zajebisty rozdzial :)
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny. Opowiadanie jest super, czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam i zapraszam do siebie na :
OdpowiedzUsuńsport-aktywnosc-lifestyle.blogspot.com
Buziaki :-***
Przeczyralam! :D Super styl pusania. Zaszokowal mnie Bartek, tym ze na dwa fronty lecial. Zastanawia mnie czy Julka powie prawde siatkarza. Jaki byl jej cel?! Ja chce juz wiedzuec :P Czekam na nasrepny :)
OdpowiedzUsuńBuzuaki Lenka :*