Paulina:
Rozsiedliśmy się wszyscy po pokoju Winiara i Pita we wszystkich możliwych miejscach. Ignaczak zajął swoje dawne miejsce obok kwiatka, do którego przytulał się po wypitych kieliszkach smakowej wódki.
- No żeśmy się dawno nie widzieli, co?- powiedział Igła, obejmując roślinę, takim głosem jakby próbował ją poderwać, a wszyscy parsknęliśmy śmiechem.
- Dobra, to co robimy, zostało nam…- przerwał Kosa spoglądając na zegarek.- dokładnie godzina do treningu.
-Może tak karty?- zaproponował Winiar.
- Boże, czy wam nigdy nie znudzi się granie w karty?- spytałam, przypominając sobie jak chłopaki grają w ową grę.
- Nie- rzucili wszyscy chórem, a ja zaśmiałam się.
- Ale teraz nie chce mi się grać w karty. Poróbmy coś innego- odparł Zbyszek zsiadając z łóżka na podłogę, siadając przy okazji obok nie. Tak tylko lekko zerknęłam na Bartka. Trochę się zdenerwował. No ale to znaczy, że jak jestem z Kurkiem, to nie mogę już z nikim rozmawiać? Z rozmyśleń wyrwał mnie Zbyszek.
- A ty Paula co proponujesz?- spytał, lekko tykając mnie łokciem.- Co ty taka zamyślona?- dodał po chwili, a ja lekko się uśmiechnęłam.
- Tak jakoś. Nie, nie wiem może po prostu wrócimy do pokojów, bo ja szczerze mówiąc chce odpocząć po jedzeniu- zaśmiałam, się a chłopaki uznali ten pomysł za słuszny i wszyscy wróciliśmy do swoich pokoi.
Usiadłam na łóżku, a Bartman naprzeciwko. Spojrzał się na mnie.
- Nie uważasz, że powinniśmy porozmawiać?- zaczął niepewnie rozmowę.
- Tak. Zbyszek słuchaj…
- To co się wtedy stało, to było…- przerwał mi niespodziewanie.
- Zapomnijmy o tym- rzuciłam, a atakujący zamilkł.
- Chcesz to tak zostawić?- ciągnął dalej.
- A co mam innego zrobić? Zbyszek, czy ty widzisz co tu się dzieję? Nie uważasz, że to by nie wypaliło?
- Bylibyśmy ostrożni, wyszłoby- nieustannie nalegał Zbyszek.
- Zibi,
słuchaj, to nie wyjdzie. Bardzo mi przykro, ale nic na to nie poradzę-
rzuciłam, a w oku zakręciła mi się łza. Julka, co ty robisz? Przecież go
kochasz! Wiele dziewczyn na twoim miejscu krzyczałoby z radości!- Przepraszam.-
powiedziałam wkładając słuchawki do uszu słuchając swojego ulubionego zespołu
Linkin Park. Po kilkudziesięciu minutach, przebrałam się w strój i zeszłam na
dół na salę.
Trening się
zaczął. Trening jak trening, nic specjalnego. Kiedy się skończył wróciliśmy
ponownie do pokoi. Sięgnęłam go ubranie i już otwierałam drzwi, kiedy to
Zbyszek zamknął je jednym ruchem ręki. Spojrzałam na niego.- Julka nie mogę przestać o tobie myśleć, proszę- powiedział błagalnym głosem.
- Zbyszek…- wyjąkałam po chwili ze łzami w oczach i weszłam szybko do łazienki, gdyż ten puścił drzwi. Wypłakałam się, ogarnęłam, odświeżyłam i wyszłam.
- Zbyszek!- krzyknęłam gdy tylko wyszłam, a Zibi aż podskoczył z przerażenia.
- Co się stało?- spytał zdziwiony.
- Nic takiego, tylko lubię cię i nawet bardzo, ale zachowujmy się taka jak wcześniej, jak przyjaciele, dobrze? Już nie róbmy z siebie poszkodowanych przez los i te inne, bo chłopaki zaczną coś podejrzewać, okej?- wydusiłam wszystko na jednym wydechu, a ten zszokowany spojrzał na mnie. Posłałam mu ciepły uśmiech.
- Okej- powiedział, a ja szybko do niego podleciałam i pociągnęłam za rękę, za sobą.
- Hej, to jest porwanie?- zapytał kiedy go ciągnęłam po korytarzu.
- Tak jakby, idziemy do Winiara.
- Why?- spytał i się zatrzymał, a ja odrzucona o mało co się nie wywaliłam.
- Nie szpanuj angielszczyzną! Po treningu mieliśmy do niego iść, przecież uzgadnialiśmy, ale ty byłeś tak bardzo zamyślony, że pewnie nie usłyszałeś.
- Zgadnij kim- charakterystycznie poruszył brwiami, a ja popchnęłam go i zaczęliśmy z powrotem iść.
- Głupek!-
rzuciłam jeszcze i dotarliśmy do właściwego pokoju. Wtargnęliśmy i usiedliśmy
na wolne miejsca. Pogadaliśmy dość długo, aż w końcu przyszedł czas obiadu.
- Idziem na
obiad?- spytał Jarosz.- Szczerze? Nie chce mi się iść na obiad. Chodźmy na miasto powpierdalać tyle rzeczy, na które nie powinniśmy w ogóle nawet patrzeć- rzucił Guma, a wszyscy najpierw zszokowani, uznali pomysł za zgodny.
- Nie! Nie zgadzam się! Jako wasz fizjoterapeuta, który od sekundy przejął również rolę waszego dietetyka zabraniam wam na to!- krzyknęła Paulina przeciwna wszystkiemu.
- Kupię ci watę cukrową- rzucił Winiar, a Paulina uśmiechnęła się.
- To idziemy!
Wyszliśmy z pokoju i poszliśmy do swoich po kasę. Za chwilę, każdy z nas miał przy sobie pieniądze. Wyszliśmy z budynku i spacerowaliśmy zwartą grupą. W końcu doszliśmy do ulubionego sklepu: „Biedronka”.
- Walkom to Biedronka- krzyknął do nas Krzysiek, kiedy tylko drzwi się otworzyły.- A więc tak, po mojej prawej stronie znajduje się pieczywo, a po lewej owoce.
- Zbyszek! Zrobimy sobie z nimi zdjęcie?- spytałam podekscytowana, a ten również się ucieszył. Potem doszli do nas jeszcze inni i zrobiliśmy sobie grupowe zdjęcie z owocami, a głównie bananami.
- A ty proszę państwa mamy lodówki, z różnymi produktami, które… które… które… muszą być w lodówce- wysłowił się w końcu Krzysiek.
- Oooooo…- „podziwiała” cała grupa, za każdym razem gdy Krzysiek coś pokazywał. Oczywiście robiliśmy w miarę normalne zakupy. Doszliśmy do działu ze słodyczami i każdy z nas coś sobie wybrał.
- Dobra to co mamy?- zapytał za chwilę Bartek.
- Hmm… żelkowe owoce, piankowe ciastka, owocowe żelki i ciasteczkowe pianki- powiedział uradowany Pit.- Czekajcie chyba coś pomyliłem.
- Wiesz, tylko wszystko- uśmiechnął się Winiar.- Ej, Jarosz rzuć mi kisiel- powiedział do kolegi, a ten mu go podał.- Pojebało cię? Daj mi Winiary!
- Dlaczego akurat ten? Ten jest tańszy i…
- Dasz mi do cholery te Winiary?! Bo… bo tak!- krzyknął, a Kuba podał mu właściwy. Zaczęliśmy iść dalej, aż w końcu dotarliśmy do kas.
- Czekajcie, czekajcie!- wepchnął się przed nas Piotrek.- To jest regał…- powąchał go.- wjezdny!- krzyknął a wszyscy przybili sobie face-palma głośno się przy tym śmiejąc. Przyszła kolej na zakupy Michała W.
- Ej!- krzyknął i przeskoczył nad regałem, siadając kasjerce na kolanach, robiąc dziubek i wystawiając kciuk w górę. Kasjerka była równie zaskoczona jak my.
- Róbcie mi zdjęcie na pamiątkę!- rzucił, a my wybuchliśmy śmiechem, robiąc mu zdjęcia.
- Dawaj…- przerwał na chwilę, czytając jak nazywa się sprzedawczyni.- Wiesia inna poza!- krzyknął i zaczęli robić inne pozy. Cała reprezentacja sikała ze śmiechu. W końcu ledwo co podniósł się z jej kolan i podziękował jej podaniem ręki za współpracę, po czym zabrał zakupy i wyszedł, jak wszyscy.
- Wiecie? Pachnie ładniał ten regał- powiedział Pit, a wszyscy ponownie w pompę.
- Co?- spytała Paulina, która już nie wyrabiała.- Nie wytrzymam idę w las!- po tych słowach odbiegła, a wszyscy ponownie zaczęli się śmiać i jeszcze parę osób poszło w ślady Pauliny. W dalszym ciągu nie mogliśmy opanować się ze śmiechu. Nagle zza drzew wyskoczył przerażony Michał.
- BARTEK! CHODŹ SZYBKO, PAULINIE COŚ SIĘ STAŁO!- krzyknął Dziku, a uśmiech od razu znikł nam z twarzy. Przerażony Kurek szybko pobiegł za Kubiakiem, a cała reprezentacja stała jak wryta.
***
I oto jest 16 ;> chciałam Wam bardzo podziękować, za ponad 10000 wyświetleń! Jesteście kochani! Końcówka trochę "dramatyczna". Jak myślicie co się stało Paulinie?
A więc to chyba tyle ;> Życzę miłego czytania ;)
Pozdrawiam!
Cudowny jak zwykle...
OdpowiedzUsuńMam tylko nadzieję, że Pauli nie stało się nic złego...
Noo.. nie mam pojęcia co jej się mogło stać!
OdpowiedzUsuńOgólnie rozdział mega pozytywny, tylko ta końcówka..
Czekam na kolejny ;*
Regał WJEZDNY ile razy mam ci to mówić ;p
OdpowiedzUsuńWiniar i kasjerka przebili wszystko xD
Obstawiam, że złamała paznokieć xD albo dzik ją zaatakował
Pozdrawiam!
Czytam twojego bloga i bardzo go lubię, dlatego nominowałam Cię do LBA :)
OdpowiedzUsuńSzczegóły tutaj:
http://domnikavolley16.blogspot.com/2013/12/liebster-blog-award.html
Jezu ale się uśmiałam xDD
OdpowiedzUsuńjak nigdy ;p tak kocham za nominowałam cie u mnie :
http://szalonezyciezsiatkarzami.blogspot.com/2013/12/liebster-blog-award.html
Nominowałam Cię do nagrody Liebster Award.
OdpowiedzUsuńSzczegóły znajdziesz tutaj pod rozdziałem:http://mojasiatkarskaprzygoda.blogspot.com/2013/12/rozdzia-22-umowa-transportowa.html?m=0