Tak, to on.
Andrea. Na szczęście nic nie powiedział tylko uśmiechnął się do nas i poszedł
dalej, z drugim trenerem Andreą. Weszliśmy do sklepu, a Bartek wziął koszyk.
Ale zaraz po tym szybko wyrwał mu go Igła, który szedł z Ziomkiem go działu ze
słodyczami. Podobnie jak wszyscy. Nie boje się użyć określenia, że wkroczyli
jak stado bydła i zachowywali się jak dzieci w przedszkolu, które pierwszy raz
były w sklepie. Po chwili namysłu szybko pobiegłam za nimi, bo w końcu wszystko
mi zabiorą! Oni są zdolni do wielu rzeczy. Szybko chwyciłam swoje ulubione
żelki a chwilę potem razem z Gumą staliśmy już przy chipsach. Po chwili
dołączyli do nas pozostali. Ustaliśmy wszyscy z rękoma założonymi na biodrach i
rozmyślaliśmy które z chipsów mamy wybrać. Wyszło na to, że bierzemy kilka
paczek paprykowych no i takich jeszcze innych. Nagle ze sklepowego radia
zaczęło grać PSY „Gangam style”. Nagle Kubi spojrzał na nas z bardzo dziwnym,
szerokim uśmiechem. Coś wymyślił.
- Diabełki,
tańczymy!- powiedział, a wszystkie „Aniołki” wybuchły śmiechem.
- Nie, no
Michał, przestań przecież jesteśmy w sklepie- powiedział, co raz to bardziej
cichym głosem Zbyszek.
- Jesteśmy
akurat w sklepie, a dział z alkoholami jest niedaleko- powiedział Rucek
spoglądając w stronę działu. Zmierzyliśmy go wszyscy wzrokiem, a Kuba ruszył
głową na znak tego, żebyśmy zaczęli. Niechętnie odsunęliśmy się od stoiska z
chipsami i zaczęliśmy dzikie tańce. Jako, że piosenka miała swój własny taniec,
właśnie go musieliśmy wykonać. Zaczęliśmy tańczyć, a chłopaki tarzali się ze
śmiechu. Dosłownie. Pit tak zaczął się rechotać, że siedział na podłodze i nie
mógł się podnieść. Chyba pierwszy raz widziałam go w tak dobrym humorze.
Działamy cuda! Tłumy gapiów i gapiotłumów patrzyli na nas jak na debilów.
Piosenka w końcu się skończyła. Ruszyliśmy dalej, a chłopaki w dalszym ciągu
śmiali się w niebogłosy. Nie zdążyłam w ogóle ruszyć i nagle podeszła do mnie
starsza pani z wizytówką w ręku. Pogłaskała mnie po ramieniu i w smutku
odeszła. Zaskoczona spojrzałam na karteczkę. Myślałam, że chyba zapadnę się pod
ziemię i tam pęknę ze śmiechu. Babcia dała mi wizytówkę od egzorcysty!
Wybuchłam głośnym śmiechem nie mogąc się opanować. Chłopaki patrzyli na mnie
jak na głupka i podeszli sprawdzić o co chodzi. Pierwszy podszedł Ziomek, ale
podobnie jak ja zaczął się śmiać nie mogąc wydusić z siebie słowa. Potem Kurek,
Igła, Pit, Kosa, Winiar, Zbyszek i tak dalej, i wszyscy reagowali tak samo. W
końcu każdy z nas się nieco opanował i ruszyliśmy dalej. Doszliśmy do kas, a
następnie wyszliśmy ze sklepu z pełnymi torbami zakupów. Nie powiem, rachunek
był ogrooomny! Byliśmy już przy ośrodku kiedy to nagle… nie no co ja mówię,
przecież to było wiadome że coś musi się stać- Winiar podbiegł do krzaków pełen
zachwytu.
- Winiar,
Dagmary tam nie znajdziesz!- krzyknął Guma, na co wszyscy ryknęli śmiechem.
- Guma
morda!- wrzasnął a Guma, posłał mu środkowego palca, lecz Michał już tego nie
widział.- Patrzcie, to jest pieczarka!
- A to nie
jest grzyb?- spytał Możdżan kiedy Michał pokazał znalezisko.
- Nie to
pieczarka!- krzyknął Żygadło przyglądając się grzybowi, pieczarce czy jak kto
woli.
- Dobra
ogar! To pieczarkowy-grzyb!- wrzasnął Winiar i znowu w śmiech.
-
Pieczarkowy- grzyb? Naprawdę?- spytałam nadal się śmiejąc.
- A jak?
Albo jak kto woli grzybowa-pieczarka - sam się zaśmiał i zaczął oglądać grzyba.
- I po co to
zerwałeś? Tak to by jakaś syrenka zjadła, czy coś- powiedział oburzony Pit.
- Chyba
sarenka- poprawił go Igła.
- No a jak
powiedziałem?
- Sarenka.
- A to jest
jakaś różnica?- face palm. Oni są tacy głupi, czy tylko udają?
- A wracając
to, chcę zupę- powiedział dumnie Winiar.
- Eee? Zupę?
Z jednego grzyba?- spytał Zbyszek popijając Red Bulla.
- A co? A
kto bogatemu zabroni?- odparł biorąc reklamówkę, kierując się do ośrodka do
stołówki.
- Dzień
dobry!!!- darł się na cały głos.- O witam pani Elżbieto! Przyniosłem pani,
znaczy mi, ale pani grzybowego-pieczarka. I teraz niech pani z tego zrobi
grzybowo-pieczarkową zupę!- powiedział podając kucharce zdobycz.
- Ale z
jednego grzyba nie da się zrobić zupy, i potrzebne są inne składniki, których
akurat nie posiadamy- powiedziała kucharka, łapiąc się za głowę. Taa, ta
głupota nawet je boli.
- No to
byłem przed chwilą w sklepie to nie mogła mi pani powiedzieć co było
potrzebne?!
- Ale jak ja
niby miałam to zrobić?
- Istnieje
coś takiego jak telefon komórkowy!- pokazał swojego IPhona, pani Eli,
wymachując jej tym przed nosem.- Nie to nie taki, co mocuje się do ściany, go
się bierze ze sobą! Mogła mi panie SMS przysłać, a nie. A jak nie ma pani
takiego, to można przecież, ze stacjonarnego! Kiedyś sobie nawet budzik na
stacjonarnym ustawiłem i do dzisiaj nie wiem jak.
- Ale to nie
było możliwe...
- Ja tu
reprezentuje kraj w piłce siatkowej, a pani nawet nie chce się pieprzonej zupy
pieczarkowej zrobić!- wydarł się ponownie, na cały głos.- Dobra, już nie chce
mi się z panią, gadać, DOWIDZENIA!- powiedział i powrócił do nas. A my jak
zwykle tarzaliśmy się ze śmiechu. Wróciliśmy do pokoi, a Winiarski w dalszym
ciągu paplał że ta pani nie zrobiła mu zupy. Każdy z nas wszedł do naszego
pokoju, no oprócz Kurka, który poszedł do Pauliny, która musiała zostać
uzupełniać jakieś papiery.
- On tak
zawsze?- spytałam, gdy tylko weszłam do pokoju.
- Ale że
kto?- powiedział zdezorientowany Zbyszek, a po chwili sam wybuchł śmiechem.-
Nie no co ty, tylko jak mu coś odwali.
- Czyli
zawsze- podsumowałam wypowiedź Bartmana.
- Tsaa…
Przez chwilę
panowała cisza, kiedy to atakujący podszedł do mnie i wziął na ręce, ta no
chyba go powaliło.
-Głupi
jesteś? Bo mnie upuścisz!- krzyczałam z przerażenia.
- Jeszcze
nikogo nie puściłem spokojnie- uspokajał mnie, posyłając mi szeroki uśmiech.
Nagle do pokoju wpadł Ziomek, a dziewiątka od razu mnie upuściła.
- Niee! Już
nigdy nie zagram na skrzypcach!- krzyknęłam w dalszym ciągu na podłodze,
rozcierając bolące plecy.
- Grasz na
skrzypcach?- spytał Zbyszek, a ja odpowiedziałam szybkim „nie”.
- A tak
właściwie to co wy w ogóle robicie?- spytał Ziomek, który najprawdopodobniej
zaczął coś podejrzewać.
- Eee… no
my… bawimy się w Shreka !-
krzyknął Zbyszek. Taa, ten to jak coś wymyśli. Najpierw siostra, teraz to, co
jeszcze?
- Wiesz, na
serio przypominasz mi ogra!- zaśmiał się Ziomek, a ja razem z nim.
- A ty osła
wiesz?- zmierzył go wzrokiem.- Czego chcesz?
- Idziecie
do Pita i Winiara, wszyscy tam siedzą?
- No patrz
jak się stęsknili. Dobra idziemy- zadecydował Zbyszek biorąc bluzę w rękę.
- Ej, no nie
chce mi się!- powiedziałam, a Zibi pociągnął mnie za rękę.
- Mają
chipsy.
- To
idziemy? Na co czekasz!- popchnęłam go w kierunku korytarza, przy okazji
zatrzaskując drzwi.
Szybko
doszliśmy pod odpowiednie drzwi. Zanim jeszcze weszliśmy postanowiłam, że
skoczę jeszcze na chwilkę, do Pauliny, a Zbyszek się uparł, że pójdzie ze mną.
Ponownie dotarliśmy do drzwi pokoju Pauliny i bez wahania wtargnęłam do
pomieszczenia. Paulina z Bartkiem, leżeli na łóżku i oczywista-oczywistość że
nie robili nic innego jak całowanie się. Spojrzeli na nas oboje, a my na nich.
- Czy wy
zawsze musicie wchodzić jak się całujemy?- przerwał ciszę Bartek, który nieco
się zawstydził.
- Czy wy
zawsze musicie się całować jak my wchodzimy?- odpowiedziałam, na co wszyscy we
czwórkę wybuchliśmy śmiechem. Przekazaliśmy kochasiom gdzie przebywamy i że
mamy chipsy, na co odpowiedzieli że za chwilę będą.
- Należało
by zapukać- powiedział Zbyszek zaraz po tym jak wyszliśmy z pokoju.
- Taa…- odpowiedziałam
ale tym razem już poszliśmy do pokoju Pita i Winiara.
***
Siemka :) Tak a więc, mamy rozdział 12 :) Mam nadzieję, że fajnie się będzie czytało ;D Tak szczerze mówiąc to ten rozdział jest jak na razie moim ulubionym :) I musicie mi wybaczyć, że ten i poprzedni są krótkie, ale szkoła robi swoje ;/ Życzę miłego czytania!
Pozdrawiam!
Świeetny *.*
OdpowiedzUsuń+ już nigdy nie zagram na skrzypcach xD
+ gangam style! xD
Meeega, mam nadzieję, że kolejne będą dłuższe :) Czeekam na następny! Pozdrawiam ;*
Jakbym się udusiła zupą, którą właśnie jem to posłałabym cię do sądu ;p
OdpowiedzUsuńHahahhah pamiętam to z tą pieczarką. "A jest wgl taka zupa pieczarkowa?" "Nie wiem ale wiem że nie lubię grzybowej" czy coś w ten deseń XD. Wiesz czego mi jeszcze brakowało? Zdanie zaczynało się na " O k......" ;p
Do egzorcysty to ja ich bym już dawno posłała. Dziwię się że Andrea jeszcze tego nie zrobił :D.
Pozdrawiam!
Ps. Są wgl wizytówki do egzorcystów?
Ta akcja w sklepie z gangam style mistrzostwo świata ;d
OdpowiedzUsuńOgólnie cały rozdział genialny i już nie mogę doczekać się kolejnego ;d
Czekam niecierpliwie na dalsze części ;d
Pozdrawiam,
MalinowaSłodycz :*
12 to moja ulubiona liczba i ten rozdział jest dla mnie ciekawy :)
OdpowiedzUsuńa gangam style wymiata :D
Zapraszam na nowy michasiowy odcinek: http://brak-ciebie.blogspot.com/. Pozdrawiam, Kajdi :*
boże leże i nie wstaje XDD
OdpowiedzUsuńto jest boskie <333
ohhh masakra :p
pisz szybko kolejny :3
Jedno słowo: b e z n a d z i e j n e
OdpowiedzUsuńAh ten taniec w sklepie <3 Po prostu nie można się nie śmiać, czytając :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do Siebie na kolejny rodział :)
http://forever-like-a-dream.blogspot.com/2013/10/rozdzia-3.html
Pozdrawiam Kukulka :D
Zapraszam na kolejny rozdział :
Usuńhttp://forever-like-a-dream.blogspot.com/2013/10/rozdzia-4.html
:)