Żadne z opisanych tutaj wydarzeń nie zdarzyło się naprawdę.
To jedynie fikcja literacka.

Strony

środa, 16 października 2013

12.Niee! Już nigdy nie zagram na skrzypcach!



Tak, to on. Andrea. Na szczęście nic nie powiedział tylko uśmiechnął się do nas i poszedł dalej, z drugim trenerem Andreą. Weszliśmy do sklepu, a Bartek wziął koszyk. Ale zaraz po tym szybko wyrwał mu go Igła, który szedł z Ziomkiem go działu ze słodyczami. Podobnie jak wszyscy. Nie boje się użyć określenia, że wkroczyli jak stado bydła i zachowywali się jak dzieci w przedszkolu, które pierwszy raz były w sklepie. Po chwili namysłu szybko pobiegłam za nimi, bo w końcu wszystko mi zabiorą! Oni są zdolni do wielu rzeczy. Szybko chwyciłam swoje ulubione żelki a chwilę potem razem z Gumą staliśmy już przy chipsach. Po chwili dołączyli do nas pozostali. Ustaliśmy wszyscy z rękoma założonymi na biodrach i rozmyślaliśmy które z chipsów mamy wybrać. Wyszło na to, że bierzemy kilka paczek paprykowych no i takich jeszcze innych. Nagle ze sklepowego radia zaczęło grać PSY „Gangam style”. Nagle Kubi spojrzał na nas z bardzo dziwnym, szerokim uśmiechem. Coś wymyślił.
- Diabełki, tańczymy!- powiedział, a wszystkie „Aniołki” wybuchły śmiechem.
- Nie, no Michał, przestań przecież jesteśmy w sklepie- powiedział, co raz to bardziej cichym głosem Zbyszek.
- Jesteśmy akurat w sklepie, a dział z alkoholami jest niedaleko- powiedział Rucek spoglądając w stronę działu. Zmierzyliśmy go wszyscy wzrokiem, a Kuba ruszył głową na znak tego, żebyśmy zaczęli. Niechętnie odsunęliśmy się od stoiska z chipsami i zaczęliśmy dzikie tańce. Jako, że piosenka miała swój własny taniec, właśnie go musieliśmy wykonać. Zaczęliśmy tańczyć, a chłopaki tarzali się ze śmiechu. Dosłownie. Pit tak zaczął się rechotać, że siedział na podłodze i nie mógł się podnieść. Chyba pierwszy raz widziałam go w tak dobrym humorze. Działamy cuda! Tłumy gapiów i gapiotłumów patrzyli na nas jak na debilów. Piosenka w końcu się skończyła. Ruszyliśmy dalej, a chłopaki w dalszym ciągu śmiali się w niebogłosy. Nie zdążyłam w ogóle ruszyć i nagle podeszła do mnie starsza pani z wizytówką w ręku. Pogłaskała mnie po ramieniu i w smutku odeszła. Zaskoczona spojrzałam na karteczkę. Myślałam, że chyba zapadnę się pod ziemię i tam pęknę ze śmiechu. Babcia dała mi wizytówkę od egzorcysty! Wybuchłam głośnym śmiechem nie mogąc się opanować. Chłopaki patrzyli na mnie jak na głupka i podeszli sprawdzić o co chodzi. Pierwszy podszedł Ziomek, ale podobnie jak ja zaczął się śmiać nie mogąc wydusić z siebie słowa. Potem Kurek, Igła, Pit, Kosa, Winiar, Zbyszek i tak dalej, i wszyscy reagowali tak samo. W końcu każdy z nas się nieco opanował i ruszyliśmy dalej. Doszliśmy do kas, a następnie wyszliśmy ze sklepu z pełnymi torbami zakupów. Nie powiem, rachunek był ogrooomny! Byliśmy już przy ośrodku kiedy to nagle… nie no co ja mówię, przecież to było wiadome że coś musi się stać- Winiar podbiegł do krzaków pełen zachwytu.
- Winiar, Dagmary tam nie znajdziesz!- krzyknął Guma, na co wszyscy ryknęli śmiechem.
- Guma morda!- wrzasnął a Guma, posłał mu środkowego palca, lecz Michał już tego nie widział.- Patrzcie, to jest pieczarka!
- A to nie jest grzyb?- spytał Możdżan kiedy Michał pokazał znalezisko.
- Nie to pieczarka!- krzyknął Żygadło przyglądając się grzybowi, pieczarce czy jak kto woli.
- Dobra ogar! To pieczarkowy-grzyb!- wrzasnął Winiar i znowu w śmiech.
- Pieczarkowy- grzyb? Naprawdę?- spytałam nadal się śmiejąc.
- A jak? Albo jak kto woli grzybowa-pieczarka - sam się zaśmiał i zaczął oglądać grzyba.
- I po co to zerwałeś? Tak to by jakaś syrenka zjadła, czy coś- powiedział oburzony Pit.
- Chyba sarenka- poprawił go Igła.
- No a jak powiedziałem?
- Sarenka.
- A to jest jakaś różnica?- face palm. Oni są tacy głupi, czy tylko udają?
- A wracając to, chcę zupę- powiedział dumnie Winiar.
- Eee? Zupę? Z jednego grzyba?- spytał Zbyszek popijając Red Bulla.
- A co? A kto bogatemu zabroni?- odparł biorąc reklamówkę, kierując się do ośrodka do stołówki.
- Dzień dobry!!!- darł się na cały głos.- O witam pani Elżbieto! Przyniosłem pani, znaczy mi, ale pani grzybowego-pieczarka. I teraz niech pani z tego zrobi grzybowo-pieczarkową zupę!- powiedział podając kucharce zdobycz.
- Ale z jednego grzyba nie da się zrobić zupy, i potrzebne są inne składniki, których akurat nie posiadamy- powiedziała kucharka, łapiąc się za głowę. Taa, ta głupota nawet je boli.
- No to byłem przed chwilą w sklepie to nie mogła mi pani powiedzieć co było potrzebne?!
- Ale jak ja niby miałam to zrobić?
- Istnieje coś takiego jak telefon komórkowy!- pokazał swojego IPhona, pani Eli, wymachując jej tym przed nosem.- Nie to nie taki, co mocuje się do ściany, go się bierze ze sobą! Mogła mi panie SMS przysłać, a nie. A jak nie ma pani takiego, to można przecież, ze stacjonarnego! Kiedyś sobie nawet budzik na stacjonarnym ustawiłem i do dzisiaj nie wiem jak.
- Ale to nie było możliwe...
- Ja tu reprezentuje kraj w piłce siatkowej, a pani nawet nie chce się pieprzonej zupy pieczarkowej zrobić!- wydarł się ponownie, na cały głos.- Dobra, już nie chce mi się z panią, gadać, DOWIDZENIA!- powiedział i powrócił do nas. A my jak zwykle tarzaliśmy się ze śmiechu. Wróciliśmy do pokoi, a Winiarski w dalszym ciągu paplał że ta pani nie zrobiła mu zupy. Każdy z nas wszedł do naszego pokoju, no oprócz Kurka, który poszedł do Pauliny, która musiała zostać uzupełniać jakieś papiery.
- On tak zawsze?- spytałam, gdy tylko weszłam do pokoju.
- Ale że kto?- powiedział zdezorientowany Zbyszek, a po chwili sam wybuchł śmiechem.- Nie no co ty, tylko jak mu coś odwali.
- Czyli zawsze- podsumowałam wypowiedź Bartmana.
- Tsaa…
Przez chwilę panowała cisza, kiedy to atakujący podszedł do mnie i wziął na ręce, ta no chyba go powaliło.
-Głupi jesteś? Bo mnie upuścisz!- krzyczałam z przerażenia.
- Jeszcze nikogo nie puściłem spokojnie- uspokajał mnie, posyłając mi szeroki uśmiech. Nagle do pokoju wpadł Ziomek, a dziewiątka od razu mnie upuściła.
- Niee! Już nigdy nie zagram na skrzypcach!- krzyknęłam w dalszym ciągu na podłodze, rozcierając bolące plecy.
- Grasz na skrzypcach?- spytał Zbyszek, a ja odpowiedziałam szybkim „nie”.
- A tak właściwie to co wy w ogóle robicie?- spytał Ziomek, który najprawdopodobniej zaczął coś podejrzewać.
- Eee… no my… bawimy się w Shreka !- krzyknął Zbyszek. Taa, ten to jak coś wymyśli. Najpierw siostra, teraz to, co jeszcze?
- Wiesz, na serio przypominasz mi ogra!- zaśmiał się Ziomek, a ja razem z nim.
- A ty osła wiesz?- zmierzył go wzrokiem.- Czego chcesz?
- Idziecie do Pita i Winiara, wszyscy tam siedzą?
- No patrz jak się stęsknili. Dobra idziemy- zadecydował Zbyszek biorąc bluzę w rękę.
- Ej, no nie chce mi się!- powiedziałam, a Zibi pociągnął mnie za rękę.
- Mają chipsy.
- To idziemy? Na co czekasz!- popchnęłam go w kierunku korytarza, przy okazji zatrzaskując drzwi.
Szybko doszliśmy pod odpowiednie drzwi. Zanim jeszcze weszliśmy postanowiłam, że skoczę jeszcze na chwilkę, do Pauliny, a Zbyszek się uparł, że pójdzie ze mną. Ponownie dotarliśmy do drzwi pokoju Pauliny i bez wahania wtargnęłam do pomieszczenia. Paulina z Bartkiem, leżeli na łóżku i oczywista-oczywistość że nie robili nic innego jak całowanie się. Spojrzeli na nas oboje, a my na nich.
- Czy wy zawsze musicie wchodzić jak się całujemy?- przerwał ciszę Bartek, który nieco się zawstydził.
- Czy wy zawsze musicie się całować jak my wchodzimy?- odpowiedziałam, na co wszyscy we czwórkę wybuchliśmy śmiechem. Przekazaliśmy kochasiom gdzie przebywamy i że mamy chipsy, na co odpowiedzieli że za chwilę będą.
- Należało by zapukać- powiedział Zbyszek zaraz po tym jak wyszliśmy z pokoju.
- Taa…- odpowiedziałam ale tym razem już poszliśmy do pokoju Pita i Winiara.


***
Siemka :) Tak a więc, mamy rozdział 12 :) Mam nadzieję, że fajnie się będzie czytało ;D Tak szczerze mówiąc to ten rozdział jest jak na razie moim ulubionym :) I musicie mi wybaczyć, że ten i poprzedni są krótkie, ale szkoła robi swoje ;/ Życzę miłego czytania!
Pozdrawiam!

8 komentarzy:

  1. Świeetny *.*
    + już nigdy nie zagram na skrzypcach xD
    + gangam style! xD
    Meeega, mam nadzieję, że kolejne będą dłuższe :) Czeekam na następny! Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakbym się udusiła zupą, którą właśnie jem to posłałabym cię do sądu ;p
    Hahahhah pamiętam to z tą pieczarką. "A jest wgl taka zupa pieczarkowa?" "Nie wiem ale wiem że nie lubię grzybowej" czy coś w ten deseń XD. Wiesz czego mi jeszcze brakowało? Zdanie zaczynało się na " O k......" ;p
    Do egzorcysty to ja ich bym już dawno posłała. Dziwię się że Andrea jeszcze tego nie zrobił :D.
    Pozdrawiam!
    Ps. Są wgl wizytówki do egzorcystów?

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta akcja w sklepie z gangam style mistrzostwo świata ;d
    Ogólnie cały rozdział genialny i już nie mogę doczekać się kolejnego ;d
    Czekam niecierpliwie na dalsze części ;d

    Pozdrawiam,
    MalinowaSłodycz :*

    OdpowiedzUsuń
  4. 12 to moja ulubiona liczba i ten rozdział jest dla mnie ciekawy :)
    a gangam style wymiata :D

    Zapraszam na nowy michasiowy odcinek: http://brak-ciebie.blogspot.com/. Pozdrawiam, Kajdi :*

    OdpowiedzUsuń
  5. boże leże i nie wstaje XDD
    to jest boskie <333
    ohhh masakra :p
    pisz szybko kolejny :3

    OdpowiedzUsuń
  6. Jedno słowo: b e z n a d z i e j n e

    OdpowiedzUsuń
  7. Ah ten taniec w sklepie <3 Po prostu nie można się nie śmiać, czytając :)
    Zapraszam do Siebie na kolejny rodział :)
    http://forever-like-a-dream.blogspot.com/2013/10/rozdzia-3.html
    Pozdrawiam Kukulka :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na kolejny rozdział :
      http://forever-like-a-dream.blogspot.com/2013/10/rozdzia-4.html
      :)

      Usuń