Żadne z opisanych tutaj wydarzeń nie zdarzyło się naprawdę.
To jedynie fikcja literacka.

Strony

środa, 11 września 2013

9. Po „Muminkach” nie spałem tylko trzy noce!



Paulina:
- … Dziku – dokończyłam zdanie atakującego, który aktualnie nie grał z powodu bardzomisięniechcegraćPaulinapomóż! Wtem jakiś dureń zwany Winiarem niechcący tak jakby przez przypadek czaił się na mnie od początku treningu zaatakował mnie Mikasą trafiając prosto w moją głowę. Trochę mnie odrzuciło i uderzyłam się jeszcze w ścianę. – Winiar!! Ty głąbie!! – krzyknęłam chwytając piłkę i ruszając ku niemu. Ten zorientował sie szybko o co mi chodzi i uciekł chowając się. – Winiar gdzie ty do cholery jesteś?!
- E, e Paulina jesteśmy kulturalni nie przeklinamy – Igła pogroził mi palcem.
 - Pod drzewem!! – poszukiwany mi odkrzyknął.
- Gdzie do cholery jasnej jest Możdżon!?
- Nie no!!! – powiedział Marcin zakładając ręce na piersi i tupiąc jedną nogą. – 1.. 2.. 3.. FOCH!!
- Przepraszam cie Marcinku – powiedziałam podchodząc szybko do mojego rozmówcy – ale gdzie jest Winiar?
- No przecież słyszałaś – zaśmiał się. Spojrzałam na jego nogi i zauważyłam przytulającego się Michała. Założyłam ręce na biodra i zaczęłam tupać nogą.
- Khe, khe – odchrząknęłam czekając. Po chwili najpiękniejsze oczy całej reprezentacji raczyły na mnie spojrzeć. Uśmiechnął się przy tym słodko.
- No sorry. Miało być w Bartmana – wstał i przytulił mnie tak że zawisłam jakiś metr nad ziemią. Po kilku sekundach puścił mnie i mogłam wrócić na swoje miejsce. Chłopaki zaczęli trenować a Dzika jak nie było tak nie ma. W końcu mogłam się stamtąd wynieść. Zabrałam swoje rzeczy i poczekałam jeszcze na chłopaków aż skończą się pucować.
Znaleźliśmy się w końcu na naszym piętrze i kogo tam zastaliśmy? Dzika! Zapłakanego – chyba bo miał całe czerwone oczy – ale Dzika.
- Jesteście! – krzyknął podnosząc się z podłogi.
- Czemu cie nie było na treningu? – zapytał się Zibi.
- Babcia mi zginęła!! – krzyknął płaczliwym tonem.
- Coo ?! – krzyknął Zbyszek.
 - O boże! Misiek – podeszłam do niego ze łzami w oczach i przytuliłam. Trochę sceptycznie do tego podszedł ale dał się przytulić.
- Stary moje kondolencje – mruknął ponuro Cichy Pit i poklepał przyjaciela po plecach.
- Widział ją może ktoś? – spytał Misiek.
- No nie wiem? Może Zibi – powiedział Igła patrząc na kolegę.
- Weźcie się ode mnie odwalcie dobra! Nawet jego rodziców nie widziałem!
- A nie pamiętasz jak miałeś 15 lat i porzygałeś się na nowe buty mojej mamy.
- Tak tak pamiętam to – powiedział ocierając sobie jedną łzę z policzka i podszedł do przyjaciela po czym padli sobie w ramiona i obaj zaszlochali.
- To jak widział ją ktoś?- spytał w końcu odczepiając się od Zbyszka.
- No nie- odezwaliśmy sie wszyscy chórem. Na widok tak smutnego Michała zrobiło mi się go żal. Zastanawiałam się tylko dlaczego pytał się czy ktoś widział jego babcie. Tak na marginesie to co śmierć jego babci miała wspólnego z jej wyglądem.
- Może chodźmy do ciebie do pokoju, co będziemy tak stać na korytarzu- rzuciłam a reszta uznała mój pomysł za słuszny i za chwilę już wszyscy byliśmy u Michała w pokoju. Przez chwilę panowała cisza, ale Krzysiek zaczął rzucać swoje słynne suchary, co nieco poprawiło humor Kubiaka, zresztą nie tylko jego.
- Michał, co to jest?- spytał Ruciak, wyciągając spod łóżka dziwnego kształtu chyba pudełko, bo nie wiem jak można to nazwać.
- BABCIA!!!- krzyknął uradowany wyrywając z rąk Michała zgubę, mocno ją przytulając.
- I to nad tym tak rozpaczałeś?- zakpił sobie Guma. Zaśmiał się.
- Nooo, ja tu mam soczewki, wiecie ile bym stracił?- spytał otwierając pojemnik i sprawdzając zawartość.
- Domyślam się – odpowiedział Zbyszek który przewrócił oczami. Zaśmiałam się. Siedziałam obok Bartka, który co chwila spoglądał na mnie. Uśmiechnęłam, a ten odwzajemnił uśmiech i szepnął ciche „Przepraszam”. Oparłam się o jego ramię, na co odpowiedział buziakiem w czoło. Na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech, kiedy Bartek objął mnie ramieniem.
- Fuuj- rzucił Ziomek, który przyglądał się całej sytuacji. Wzroki wszystkich siatkarzy powędrowały na mnie.
- Ej, no nawet nie umiecie się opanować w miejscach publicznych, no co za wychowanie- przemądrzał się Cichy Pit, który od jakiegoś czasu nie był już taki cichy.
- Zakochani są wspaniali- powiedział Igła, który zrobił serduszko z dłoni i posłał je w naszym kierunku, tak że najprawdopodobniej znajdowaliśmy się w jego środku.
- Robimy jakąś bibe wieczorkiem?- spytał ni skąd ni z owąd Winiarski.
- Nie głupi pomysł- powiedziałam bo akurat dziś miałam ochotę na małą imprezkę, chociaż dobrze wiedziałam, że wczoraj też była.
- Jeszcze niedawno opieprzałeś Paulinę, że masz przez nią plamę na dywanie, wyganiałeś nas pod pretekstem tego że masz nas dość, a teraz chcesz robić kolejną imprezę?- spytał nieco zdezorientowany Jarosz.- Może być.
- Ale wiesz nie mówię, że to będzie u mnie. U Pauliny. O, a propo ciebie Paulina, to nigdy nie wybaczę ci tej plamy na dywanie- powiedział smutno Misiek, spuszczając głowę.
- Oj no przepraszam! A z jakiej racji u mnie?
- Bo tak- poparł zdanie przyjaciela Bartek.- Mi pasuje- w zamian usłyszałam przytakiwania innych siatkarzy.
- To co do sklepu?- zaproponował Misiek, na co wszyscy ruszyli do swoich pokoi po pieniądze. Za niecałe dziesięć minut wszyscy byliśmy gotowi do wyjścia. Szliśmy zwartą grupą, ja oczywiście z Bartkiem za rękę. Kiedy dotarliśmy na miejsce chłopaki wzięli koszyk i weszliśmy do sklepu. Ja ze Zbyszkiem wybieraliśmy chipsy w czasie gdy reszta siatkarzy wybierała inne produkty potrzebne na imprezę.
- Solone czy Fronage?- spytał Zbyszek rozglądając się, trzymając ręce- zresztą jak ja- na biodrach. Spojrzeliśmy na siebie równocześnie.
- Paprykowe- odpowiedzieliśmy chórem i sięgnęliśmy po dwie paczki, chociaż Bartman był święcie przekonany, że to za mało. Kiedy znaleźliśmy chłopaków, koszyk był wypełniony po brzegi, a niektórzy trzymali jeszcze w ręku butelki piwa. Zaśmiałam się sama do siebie i nagle poczułam czyjąś rękę przytulającą mnie w pasie. Spojrzałam w górę i zobaczyłam uśmiechniętą twarz Bartka. Kątem oka zobaczyłam, że w drugiej ręce trzymał kilka puszek piwa. Znów oddalił się, bo chłopaki go wołali. Nagle Zibi szarpnął mnie za rękę i pobiegliśmy w stronę lodówek w której mieściły się lody. Otworzył lodówkę i wyciągnął dwa truskawkowe lody solo. Posłał mi szeroki uśmiech, patrząc mi prosto w oczy.
- Mam nadzieję, że lubisz- powiedział i spojrzał w stronę Winiara, który rozmawiał przez telefon.- Dobra, idziemy bo zimno.- dodał i ponownie pociągnął mnie za rękę. Puścił dopiero kiedy znaleźliśmy się przy kasie. Po zapłaceniu i wyjściu ze sklepu, Zbyszek wyjął jeden lód i podał go mnie. Zajęłam się lodem, podobnie jak on. Bartek podszedł do mnie i przytulił w pasie. Szliśmy w ciszy, kiedy nagle usłyszałam głośny krzyk Zibiego. Wszyscy skupiliśmy wzrok na nim.
- Ruciak downie! Wylałeś mi sok! Zginiesz śmiercią tragiczną!- krzyczał goniąc kolegę, który zaczął uciekać.
- Ale przypadkowo no, potknąłem się!- powiedział zdyszany, zatrzymując się, ponieważ Zbyszek przestał go gonić. Zaśmiałam się i ruszyliśmy w dalszą drogę. Dotarliśmy do ośrodka w porę obiadową. Chłopaki szybko wrócili do pokoi i odłożyli reklamówki z zakupionymi rzeczami i wrócili na stołówkę.
Po zjedzonym posiłku chłopaki poszli na trening, a ja zostałam w pokoju bo musiałam wypełnić jakieś papiery. Zrobiłam to w mgnieniu oka, bo zadanie nie było trudne. Odniosłam Sokalowi, za co bardzo mi podziękował, bo tak naprawdę to była jego robota. Wyświadczyłam mu przysługę. Kiedy szłam do pokoju, na korytarzu spotkałam chłopaków, którzy właśnie wracali z treningów. Chyba przy papierach spędziłam trochę więcej czasu niż myślałam. Pomachali mi i oznajmili, że za moment pojawią się w moim pokoju. Super. Taa, za szkody nie odpowiadam. Weszłam do pokoju i rzuciłam się na łóżku. Spokój nie potrwał długo ponieważ za chwilę, do pokoju wszedł Bartek, który położył się obok mnie. Na jego twarzy- jak zawsze zresztą- gościł szeroki uśmiech. Pogadaliśmy trochę, a po kilkunastu minutach do pomieszczenia weszli siatkarze. Rozsiedli się gdzie tylko można, a Bartek postawił przed nami laptopa i wybierał film.
-To co oglądamy?- spytał nie odrywając wzroku od ekranu.
- Niedawno wyszło „Obecność” możemy obejrzeć- powiedziałam, spoglądając na Kurka, który sądząc po jego minie nie był zachwycony.
- Weź przestań nie będę potem po nocach słuchać jęków Pita, że się boi- powiedział, a wzrok wszystkich skupiły się na Nowakowskim. Ten tylko splótł ręce na piersi.
- Nieprawda! Ja już się prawie niczego nie boję. Po „Muminkach” nie spałem tylko trzy noce- pochwalił się, na co wszyscy odpowiedzieli face-palmem. Bartek wzruszył ramionami i puścił film. Dopiero po paru minutach Genialny Zibi zorientował się, że nie poszliśmy na kolacje bo w gruncie rzeczy nikt nie był głodny, a jedzenie mieliśmy również w pokoju. Chłopaki rozdali wszystkim po puszcze piwa a seans się zaczął. W nieco strasznych sytuacjach spoglądałam na Piotrka, który o dziwo nie wyglądał jakby się za bardzo bał, za to Bartek wyglądał jakby zaraz miał zaczął krzyczeć ze strachu.
- Nie pijcie za dużo bo jutro idziemy biegać nową ścieżką- oznajmiłam nagle, bo przypomniało mi się że trener prosił mnie abym przekazała chłopakom a oni spojrzeli na mnie wzrokiem WTF?- No jakąś taką dłuższą, więcej zakrętów, można się zgubić więc uważajcie jutro.- ostrzegłam ich.
- Weź uspokój się kto mógłby zgubić się w lesie i to jeszcze biegnąc taką grupką- zakpili jednocześnie Winiar z Julką.


***
Witajcie! Przepraszam Was znowu zresztą, że rozdział pojawia się dopiero dzisiaj, ale nauki wcale nie jest mało, a na dodatek jeszcze mam treningi ;/ A propo blogów to wszystkie czytam tylko nie zawsze zostawiam komentarz :) ale to chyba z czystego lenistwa.  A jeśli chodzi o babcie z opowiadania, to jest to taki pojemnik w kształcie babci, w którym trzyma się kosmetyki itp. W przypadku Dzika to soczewki. Jak uda mi się wstawić zdjęcie, to będziecie mogli ją zobaczyć. Albo jakby co to piszcie na asku to wstawie zdjęcie :) 
http://ask.fm/Marion512

I zapraszam na bloga koleżanki. Świetny :)
http://the-feeling-you-can-know-so-much.blogspot.com/
 

5 komentarzy:

  1. Hue hue hue :D. Pamiętam te nasze zastanawianie się nad kupnem chipsów xd
    Biedny Misiek babcia mu zginęła ale się znalazła o lol głupek.
    RUCIAK JAK MOGŁEŚ WYLAĆ SOK Z SOLO ZIBIEMU !! Nie chciałabym być teraz w skórze Michałka :D
    Wow jaka reklama dzięki ;).
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Świeeetny rozdział *.*
    Ahh.. te Muminki :D

    OdpowiedzUsuń
  3. MUMINEK TO I JA SIĘ BAŁAM XD
    coś czuje ze właśnie oni się zgubią ;p
    rozdział świetny *.*
    czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział świetny :D
    Czekam z niecierpliwością na kolejny :P

    Pozdrawiam,
    MalinowaSłodycz :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na rozdział XIV http://volleyball-is-my-word.blogspot.com/ :)
      Pozdrawiam,
      MalinowaSłodycz :*

      Usuń