Żadne z opisanych tutaj wydarzeń nie zdarzyło się naprawdę.
To jedynie fikcja literacka.

Strony

sobota, 21 grudnia 2013

17. Jesteście skończonymi idiotami.


Bartek:
Przerażony pobiegłem za Michałem, który miał doprowadzić mnie do Pauliny. W końcu dobiegliśmy na wskazane przez Dzika miejsce.
- No przysięgam, że tu była- powiedział zakłopotany Michał rozglądając się wokół.
- To gdzie kurwa jest?!- krzyknąłem, nie mogąc powstrzymać emocji.- A tak w ogóle to co się jej stało?
- No nie wiem, leżała na ziemi, trzymała się za kostkę, no kurwa nie mogła nigdzie daleko odejść- powiedział łapiąc się za głowę. Na myśl nasuwało mi się jedno pytanie: Gdzie jest Paulina?

Julka:
Postanowiliśmy że pójdziemy w ślady Bartka. Po niecałej minucie byliśmy na miejscu. Chyba, po Pauli tam nie było, a chłopaki darli się na siebie.
- Chłopaki spokojnie, przecież…- powiedział Krzysiek, który podszedł do nich.
- Zamknij się Ignaczak!- krzyknął na niego Bartek, cały rozzłoszczony.
- A tobie kurwa co?
- Nie widzisz, ten idiota zostawił ją samą i nie ma jej tu!- krzyczeli przez cały czas na siebie.
- Zamknij mordę! Jak cię niby miałem zawołać? Krzyczałem ile czasu i co kurwa? Przyszedłeś?
- Spokojnie znajdzie się- uspokajał ich Krzysiek.
- Czy ty zawsze musisz być taki wszystkowiedzący?! Z nim kurwa rozmawiam to co się wtrącasz?!- krzyczał przez cały czas Bartek.
- A ty się kurwa gówniarzu ogarnij i zajmij się Pauliną, bo to wszystko przez ciebie idioto!- Krzysiek nie mógł się opanować, tak bardzo się zdenerwował.
- A ty kurwa znów wszystko wiesz.
- Po huja by do nas z pomocą nie przychodziła! Zastanów się baranie…
- Nie bądź zwykłą rozjebundą, żyłeś swoim życie olewając…
- Zamknij się Pit!- uspokoił go Zbyszek.
- Jeszcze mi dziewczynę chcesz zabrać?!
- Mam żonę frajerze!
- Ta twoja żona to taka suka jak ty- rzucił Bartek rozgniewany.
- Ty się kurwa odpierdol od mojej żony, skurwysynie!- krzyknął i rzucił się na Bartka. Zaczęli się szarpać, a później bić. Podbiegliśmy szybko do nich, odciągając od siebie.
- Pierdol się!- krzyknął Bartek, który trzymany był przez część siatkarzy.
- Zamknij ryja frajerze!- krzyknął Igła, który był odciągany przez druga część siatkarzy.
- Zamknijcie mordy!- krzyknęła Paulina, która nagle wyszła z zza krzaków. Szybko podbiegli do niej Igła z Bartkiem.
- Jesteście skończonymi idiotami. A zwłaszcza ty Bartoszu- szepnęła do nich.- Zbyszek chodź tu!- krzyknęła za chwilę i opadła na ziemię, z bezsilności.
- Ale…- powiedział rozpaczliwym głosem.
- Zbyszek!- krzyknęła ponownie.
- No dobra- podbiegł do niej i razem pomogliśmy jej wrócić do ośrodka, gdzie daliśmy ją pod opiekę Sokala.

Paulina:
Leżałam na łóżku u siebie w pokoju z bolącą kostką. Nic złego się nie stało i już za kilka dni mogłam wrócić do pracy. Krzysiek i Bartek już dużo razy próbowali ze mną rozmawiać, ale nie miałam na to ochoty. Jak oni mogli? Jeszcze jakby mało tego, musieli się pobić. Z rozmyśleń wyrwał mnie Zbyszek, który właśnie wszedł do pokoju.
- Jak się czujesz?- spytał siadając na łóżku.
- Lepiej, a ty nie na treningu?- spytałam, spoglądając na zegarek.
- Andrea mnie przysłał- powiedział uśmiechając się. Wiedziałam że oszukuje i sam wyrwał się z treningu, ale nie miałam nastroju się mu sprzeciwiać.
Gadaliśmy trochę, dużo. Zbyszek oznajmił że musi już iść, bo trener zacznie coś podejrzewać, że wcale nie jest w łazience. Kiedy miał już wychodzić, podszedł do mnie i musnął moje usta. Następnie wyszedł nic nie mówiąc. Z trudnością stwierdzam, że mi się podobało. Ale przecież to Julce podoba się Zbyszek. Miała wyrzuty sumienia? Trochę. Czy to oznacza że ze mną i z Bartkiem już koniec? Zbyszek jak nigdy zaczął mi się podobać. Ale Julka. Miałam mentlik w głowie. Lubiłam Bartka, ale już… nie kochałam, tak jak wcześniej. Zibi nie dawał mi spokoju. Przez cały czas krążył po mojej głowie. Próbowałam zasnąć. Bezskutecznie. Zbyszku Bartmanie, dlaczego ty musisz mnie tak pociągać?!


***
Witajcie! Dzisiaj sobota, więc kolejny rozdział ;) Krótki, wiem przepraszam.  I jeszcze chciałam przeprosić, za nadużywanie niecenzuralnych słów ;) Mam nadzieję że się podoba :) 
Pozdrawiam!
Ps.1 dziękuję serdecznie wszystkim, którzy nominowali mnie do Liebster Award, ale chyba nie skorzystam :)
Ps.2 Z okazji nadchodzących świąt, życzę wam, wszystkiego najlepszego, dużo prezentów, a zwłaszcza tych siatkarskich :)
 

sobota, 7 grudnia 2013

16.Walkom to Biedronka!


Paulina: 
Rozsiedliśmy się wszyscy po pokoju Winiara i Pita we wszystkich możliwych miejscach. Ignaczak zajął swoje dawne miejsce obok kwiatka, do którego przytulał się po wypitych kieliszkach smakowej wódki.
- No żeśmy się dawno nie widzieli, co?- powiedział Igła, obejmując roślinę, takim głosem jakby próbował ją poderwać, a wszyscy parsknęliśmy śmiechem.
- Dobra, to co robimy, zostało nam…- przerwał Kosa spoglądając na zegarek.- dokładnie godzina do treningu.
-Może tak karty?- zaproponował Winiar.
- Boże, czy wam nigdy nie znudzi się granie w karty?- spytałam, przypominając sobie jak chłopaki grają w ową grę.
- Nie- rzucili wszyscy chórem, a ja zaśmiałam się.
- Ale teraz nie chce mi się grać w karty. Poróbmy coś innego- odparł Zbyszek zsiadając z łóżka na podłogę, siadając przy okazji obok nie. Tak tylko lekko zerknęłam na Bartka. Trochę się zdenerwował. No ale to znaczy, że jak jestem z Kurkiem, to nie mogę już z nikim rozmawiać? Z rozmyśleń wyrwał mnie Zbyszek.
- A ty Paula co proponujesz?- spytał, lekko tykając mnie łokciem.- Co ty taka zamyślona?- dodał po chwili, a ja lekko się uśmiechnęłam.
- Tak jakoś. Nie, nie wiem może po prostu wrócimy do pokojów, bo ja szczerze mówiąc chce odpocząć po jedzeniu- zaśmiałam, się a chłopaki uznali ten pomysł za słuszny i wszyscy wróciliśmy do swoich pokoi.

Julka:
Usiadłam na łóżku, a Bartman naprzeciwko. Spojrzał się na mnie.
- Nie uważasz, że powinniśmy porozmawiać?- zaczął niepewnie rozmowę.
- Tak. Zbyszek słuchaj…
- To co się wtedy stało, to było…- przerwał mi niespodziewanie.
- Zapomnijmy o tym- rzuciłam, a atakujący zamilkł.
- Chcesz to tak zostawić?- ciągnął dalej.
- A co mam innego zrobić? Zbyszek, czy ty widzisz co tu się dzieję? Nie uważasz, że to by nie wypaliło?
- Bylibyśmy ostrożni, wyszłoby- nieustannie nalegał Zbyszek.

- Zibi, słuchaj, to nie wyjdzie. Bardzo mi przykro, ale nic na to nie poradzę- rzuciłam, a w oku zakręciła mi się łza. Julka, co ty robisz? Przecież go kochasz! Wiele dziewczyn na twoim miejscu krzyczałoby z radości!- Przepraszam.- powiedziałam wkładając słuchawki do uszu słuchając swojego ulubionego zespołu Linkin Park. Po kilkudziesięciu minutach, przebrałam się w strój i zeszłam na dół na salę.
Trening się zaczął. Trening jak trening, nic specjalnego. Kiedy się skończył wróciliśmy ponownie do pokoi. Sięgnęłam go ubranie i już otwierałam drzwi, kiedy to Zbyszek zamknął je jednym ruchem ręki. Spojrzałam na niego.
- Julka nie mogę przestać o tobie myśleć, proszę- powiedział błagalnym głosem.
- Zbyszek…- wyjąkałam po chwili ze łzami w oczach i weszłam szybko do łazienki, gdyż ten puścił drzwi. Wypłakałam się, ogarnęłam, odświeżyłam i wyszłam.
- Zbyszek!- krzyknęłam gdy tylko wyszłam, a Zibi aż podskoczył z przerażenia.
- Co się stało?- spytał zdziwiony.
- Nic takiego, tylko lubię cię i nawet bardzo, ale zachowujmy się taka jak wcześniej, jak przyjaciele, dobrze? Już nie róbmy z siebie poszkodowanych przez los i te inne, bo chłopaki zaczną coś podejrzewać, okej?- wydusiłam wszystko na jednym wydechu, a ten zszokowany spojrzał na mnie. Posłałam mu ciepły uśmiech.
- Okej- powiedział, a ja szybko do niego podleciałam i pociągnęłam za rękę, za sobą.
- Hej, to jest porwanie?- zapytał kiedy go ciągnęłam po korytarzu.
- Tak jakby, idziemy do Winiara.
- Why?- spytał i się zatrzymał, a ja odrzucona o mało co się nie wywaliłam.
- Nie szpanuj angielszczyzną! Po treningu mieliśmy do niego iść, przecież uzgadnialiśmy, ale ty byłeś tak bardzo zamyślony, że pewnie nie usłyszałeś.
- Zgadnij kim- charakterystycznie poruszył brwiami, a ja popchnęłam go i zaczęliśmy z powrotem iść.

- Głupek!- rzuciłam jeszcze i dotarliśmy do właściwego pokoju. Wtargnęliśmy i usiedliśmy na wolne miejsca. Pogadaliśmy dość długo, aż w końcu przyszedł czas obiadu.
- Idziem na obiad?- spytał Jarosz.
- Szczerze? Nie chce mi się iść na obiad. Chodźmy na miasto powpierdalać tyle rzeczy, na które nie powinniśmy w ogóle nawet patrzeć- rzucił Guma, a wszyscy najpierw zszokowani, uznali pomysł za zgodny.
- Nie! Nie zgadzam się! Jako wasz fizjoterapeuta, który od sekundy przejął również rolę waszego dietetyka zabraniam wam na to!- krzyknęła Paulina przeciwna wszystkiemu.
- Kupię ci watę cukrową- rzucił Winiar, a Paulina uśmiechnęła się.
- To idziemy!
Wyszliśmy z pokoju i poszliśmy do swoich po kasę. Za chwilę, każdy z nas miał przy sobie pieniądze. Wyszliśmy z budynku i spacerowaliśmy zwartą grupą. W końcu doszliśmy do ulubionego sklepu: „Biedronka”.
- Walkom to Biedronka- krzyknął do nas Krzysiek, kiedy tylko drzwi się otworzyły.- A więc tak, po mojej prawej stronie znajduje się pieczywo, a po lewej owoce.
- Zbyszek! Zrobimy sobie z nimi zdjęcie?- spytałam podekscytowana, a ten również się ucieszył. Potem doszli do nas jeszcze inni i zrobiliśmy sobie grupowe zdjęcie z owocami, a głównie bananami.
- A ty proszę państwa mamy lodówki, z różnymi produktami, które… które… które… muszą być w lodówce- wysłowił się w końcu Krzysiek.
- Oooooo…- „podziwiała” cała grupa, za każdym razem gdy Krzysiek coś pokazywał. Oczywiście robiliśmy w miarę normalne zakupy. Doszliśmy do działu ze słodyczami i każdy z nas coś sobie wybrał.
- Dobra to co mamy?- zapytał za chwilę Bartek.
- Hmm… żelkowe owoce, piankowe ciastka, owocowe żelki i ciasteczkowe pianki- powiedział uradowany Pit.- Czekajcie chyba coś pomyliłem.
- Wiesz, tylko wszystko- uśmiechnął się Winiar.- Ej, Jarosz rzuć mi kisiel- powiedział do kolegi, a ten mu go podał.- Pojebało cię? Daj mi Winiary!
- Dlaczego akurat ten? Ten jest tańszy i…
- Dasz mi do cholery te Winiary?! Bo… bo tak!- krzyknął, a Kuba podał mu właściwy. Zaczęliśmy iść dalej, aż w końcu dotarliśmy do kas.
- Czekajcie, czekajcie!- wepchnął się przed nas Piotrek.- To jest regał…- powąchał go.- wjezdny!- krzyknął a wszyscy przybili sobie face-palma głośno się przy tym śmiejąc. Przyszła kolej na zakupy Michała W.
- Ej!- krzyknął i przeskoczył nad regałem, siadając kasjerce na kolanach, robiąc dziubek i wystawiając kciuk w górę. Kasjerka była równie zaskoczona jak my.
- Róbcie mi zdjęcie na pamiątkę!- rzucił, a my wybuchliśmy śmiechem, robiąc mu zdjęcia.
- Dawaj…- przerwał na chwilę, czytając jak nazywa się sprzedawczyni.- Wiesia inna poza!- krzyknął i zaczęli robić inne pozy. Cała reprezentacja sikała ze śmiechu. W końcu ledwo co podniósł się z jej kolan i podziękował jej podaniem ręki za współpracę, po czym zabrał zakupy i wyszedł, jak wszyscy.
- Wiecie? Pachnie ładniał ten regał- powiedział Pit, a wszyscy ponownie w pompę.
- Co?- spytała Paulina, która już nie wyrabiała.- Nie wytrzymam idę w las!- po tych słowach odbiegła, a wszyscy ponownie zaczęli się śmiać i jeszcze parę osób poszło w ślady Pauliny. W dalszym ciągu nie mogliśmy opanować się ze śmiechu. Nagle zza drzew wyskoczył przerażony Michał.
- BARTEK! CHODŹ SZYBKO, PAULINIE COŚ SIĘ STAŁO!- krzyknął Dziku, a uśmiech od razu znikł nam z twarzy. Przerażony Kurek szybko pobiegł za Kubiakiem, a cała reprezentacja stała jak wryta.


***
I oto jest 16 ;> chciałam Wam bardzo podziękować, za ponad 10000 wyświetleń! Jesteście kochani! Końcówka trochę "dramatyczna". Jak myślicie co się stało Paulinie?
A więc to chyba tyle ;> Życzę miłego czytania ;)
Pozdrawiam!

niedziela, 24 listopada 2013

15. Tak się bawimy? Dobra.



- Baby! Baby! Baby! Oooooo- usłyszałam śpiewy siatkarzy, odbijających piłkę, kiedy tylko weszłam na halę. Boże, idioci!
-Nie teraz Love Me!- krzyknął Bartek i zaraz wszyscy zaczęli śpiewać tekst piosenki. Niespodziewanie obok mnie znalazł się Andrea.
- Boże, a ci znowu- powiedział, a parsknęłam śmiechem. Poszedł do chłopków i nieco ich ogarnął. I zaczęli biegać. Hehehe… dobrze im tak. Usiadłam na stałym swoim miejscu. Przyglądałam się chłopakom. Piotrek zatrzymał się zawiązać buta i oczywiście nie zszedł na bok. Zajęci rozmową siatkarze po kolei przewracali się o biednego Piotrka, który zaraz po tym zaczął się z nich nabijać, podobnie jak ja i Andrea. Jedynym któremu udało się uniknąć przeszkody, był Winiar, który w ostatniej chwili przeskoczył Cichego.
- Tak! Przeskoczyłem!- krzyknął unosząc ręce do góry, w geście wygranej. Podbiegł do mnie i mocno mnie uścisnął. Następnie powrócił do rozgrzewki, a reszta podnosiła się z podłogi opieprzając biednego Piotrka.
- Zamknąć się i kontynuować trening!- krzyknęłam a wszyscy posłusznie wykonali moje polecenie. Niedługo potem zaczęli grać krótki meczyk.
- Paula chodź do nas!- krzyknął Zbyszek a ja spojrzałam na niego wzrokiem WTF?!
- Trenerze niech Paulina z nami zagra!- wykrzykiwali chłopaki, a Andrea kiwnął głową, żebym weszła na boisko.
Ustałam… No tam gdzie było miejsce obok Winiara i Bartka.
- Michał ratuj mnie jakby co- powiedziałam, a Michał zaśmiał się i odpowiedział krótkim „OK”.
- Ej, a to przecież ja jestem twoim chłopakiem!- wrzasnął oburzony Bartek.
- I co?- zaśmiałam się a Bartek pokiwał głową.
Na zagrywce Bartman. Piłka poleciała nie gdzie indziej niż na mnie. Boże przecież ona mnie zabije! Odbiłam sposobem dolnym, piłka do Ziomka, a Winiar zaatakował na drugą stronę, trafiając w boisko.
- O kur…- krzyknęłam z bólu, a wszyscy spojrzeli się w moją stronę.- Cze. Moja ręka!
- Przyzwyczaisz się- zaśmiał się Zbyszek, a ja założyłam ręce na biodrach.
Zagrywa Bartek i… w siatkę.
- Ale to zwaliłeś- zaśmiałam się, a Bartek pogroził mi palcem.
Kolejna zagrywka przeciwnej drużyny, a piłka znowu poleciała na mnie. Tym razem nie odbiłabym, więc do mnie szybko podleciał Michał i odbił za mnie, przy okazji dostałam łokciem w głowę. Upadłam na podłogę, trzymając się za głowę.
- Paula nic ci nie jest? Przepraszam!- krzyknął Misiek, który zaraz znalazł się obok mnie.
- Dostałam od Winiarskiego, już nigdy się nie umyje w tym miejscu!- rzuciłam. Zaraz zaraz… Czy ja to powiedziałam na głos?
- Powodzenia Bartek- powiedział Jarosz, a wszyscy zaczęli się śmiać, łącznie ze mną. No to akurat było śmieszne. Michał podał mi rękę i pomógł wstać. Gra potoczyła się dalej. W końcu okazało się, że nasza drużyna wygrała 3:1.
- Leszcze!- krzyknęłam i przybiłam swojej głupie piątki.- Ty!- wskazałam na Zbyszka.- Usiadłeś na moim miejscu!- Zbyszek zaśmiał się.
- Nie chce mi się przesiadać, jestem wykończony. Obok jest wolne.
- Nie! Ja tu zawsze siadam!- upierałam się, a Zbyszek pokazał żebym usiadła mu na kolana. A co? Usiadłam, w końcu to moje miejsce i nikt nie będzie siadał na moim miejscu! Uradowany Zbyszek obiął mnie rękoma.
- Bież te łapy!- rzuciłam w tym samym momencie co Bartek. Spojrzałam na niego, a ten słodko się uśmiechnął. Zeszłam z jego kolan i wyszłam z hali podobnie jak inni. Weszłam do swojego pokoju i już miałam iść do łazienki, kiedy to nagle do pokoju wkroczył Bartek. Był nieźle wkurzony.
- Powiedz mi co to teraz było? Co ty za scenki odwalasz?- spytał zdenerwowany.
- Ale o co ci chodzi? A teraz przepraszam, porozmawiamy później, ale idę do łazienki.
- Nie, teraz rozmawiasz ze mną- powiedział zatrzymując mnie, pokazując żebym usiadła na łóżko. Wykonałam polecenie.
- Co ty odwalasz?- spytał ponownie, a jego zdenerwowanie nie minęło.
- O co ci chodzi?
- Co to za ściskanie z Winiarskim i siadanie na kolana Bartmanowi?!
- Ja mu tylko usiadłam na kolanach. A Winiara przytuliłam, bo przeskoczył Cichego. Przecież my się tylko przyjaźnimy. Nie rozumiem cię.
- Nie wiesz że oni to mogą inaczej odebrać? Chyba jeszcze nie wiesz jaki jest Zbyszek. Zastanów się co robisz.
- Ja? Winiar ma żonę, a Zbyszek… też ma kogoś na oku. Temat skończony, to tylko moi przyjaciele!- krzyknęłam i weszłam do łazienki. Usłyszałam jak Bartek w coś kopnął i zaraz głośny trzask drzwiami. Odświeżyłam się i powróciłam na łóżko. Poleżałam parę minut i wyszłam z pokoju do Igły i Ziomka.
- Cześć mała, co tam?- spytał Igła gdy tylko weszłam do ich pokoju.
- A nic. Krzysiek możemy porozmawiać?- spytałam niepewnie.
- Dobra, ale Łukasz zostaje z nami, bo wiesz, otwieramy zakład psychiatryczny i Ziomek jest na okresie próbnym.
- Ok.
- A więc. O czym chciałaś z nami porozmawiać?- zaczęli, podpierając ręką brodę.
- Bartek zawsze jest taki zazdrosny?- spytałam, a chłopaki spojrzeli na siebie.
- No wiesz. Jak ci to powiedzieć…- zaczął Igła.
- Tak, jest choler nie zazdrosny. Ale nie przejmuj się zaraz mu przejdzie i do ciebie przyjdzie, cię przeprosi, zawsze coś kupi i wiesz, jest miłość- dokończył Ziomek, który się trochę rozmarzył. Spojrzeliśmy na Łukasza z Igłą.- No co?
Zaśmiałam się, a chłopaki wiedzieli, że jestem smutna, dlatego zaczęli mnie rozśmieszać. Wspaniali są. Przytuliłam mocno każdego z nich.
- Dzięki, jesteście świetni.
- Wiemy- rzucili, a ja się zaśmiałam.
- A jacy skromni- wszyscy się zaśmialiśmy, a Igła obiął mnie ramieniem.
- Słuchaj, idź do Zbyszka, oni od jakiegoś czasu zaczęli się bardziej kolegować, może on będzie wiedział coś więcej- powiedział Libero.
- Żartujesz? To w końcu tak jakby przez niego pokłóciłam się z Bartkiem!
- Pokłóciłaś się z Bartkiem? Myślałem że masz wyrzuty sumienia!- krzyknął Ziomek, a ja wybuchłam śmiechem.
- Dobra dzięki, przemyślę to jeszcze. Idziemy na obiad?- zapytałam, a chłopaki pokiwali głowami. Jeszcze zanim wyszliśmy chłopaki zażyczyli sobie zapłaty, w postaci buziaka w policzek. Cmoknęłam każdego z nich i wyruszyliśmy na stołówkę. Siedziałam obok Bartka. Nie odzywał się do mnie. Ignorował mnie. Aha, czyli foch. Tak się bawimy? Dobra. Obiad się zakończył i wszyscy poszliśmy pokoju Winiara. 


***
Witajcie ;) Miałam dodawać rozdziały w soboty, ale wczoraj nie było mnie w domu i tak jakoś nie dodałam. Tak mnie korciło, żeby dzisiaj dodać dlatego jest :) Od razu mówię, że rozdział nie wyszedł, bo mam totalny rozpierdziel. Wybaczcie mi ;c
Rozdział dedykuję volleyy która, zmotywowała mnie do dalszego działania :) Przepraszam, że taki nieudany ;c
Życzę miłego czytania :)

sobota, 9 listopada 2013

14.No to żeśmy się pośmiali, a teraz won na trening!


Julka:

Obudziłam się następnego dnia w swoim pokoju, a obok mnie leżał Zbyszek. Niby nic wczoraj nie piliśmy, ale mimo wszystko dokładnie nie pamiętam co się wczoraj stało. Zaraz… zaraz? Co Bartman robił w moim łóżku? Szybkim ruchem zepchnęłam go z niego, a atakujący z hukiem wylądował na podłodze, przy okazji budząc się.
- A tobie co?- spytał dość spokojnie.
- Mogę wiedzieć, co ty robiłeś u mnie na łóżku? Ty wiesz jak to mogłoby wyglądać jakby weszli chłopaki? Jak tym razem byś się wytłumaczył?- zasypywałam go pytaniami, nieco wściekła na siatkarza.
- Ale Julka, to jest moje łóżko- odpowiedział, a ja otworzyłam szeroko usta i podniosłam brwi do góry. Nie wierzyłam mu. Rozejrzałam się po pokoju. Faktycznie.
- Przepraszam cię bardzo- zeszłam z łóżka i kucnęłam przy Zbyszku, który nadal leżał na podłodze, opierając głowę ręką. Patrzyłam mu prosto w oczy, a on mi. Trwało to kilka sekund. Położył mi rękę, na policzku i usiadł tak, że nasze twarze były naprzeciwko siebie. Uśmiechnął się, a po chwil lekko musnął moje usta. Byłam zdziwiona, nawet bardzo. Znieruchomiałam, a Zbyszek oddalił się trochę.- Czuję się gejem- powiedział po chwili opierając się o łóżko obok. Ja nic nie powiedziałam, tylko szybko wstałam z podłogi i pognałam do łazienki. Przygotowałam się do dzisiejszego dnia i przez cały czas uświadamiałam sobie co się przed chwilą stało.
- Ja pierdolę, chyba się zakochałam- szepnęłam do siebie najciszej jak tylko mogłam. Już ogarnięta wyszłam z łazienki i sięgnęłam po swój „dopalacz”. Jest coś czego już się nie da zmienić. Papierosy. Wyszłam na balkon i zapaliłam jednego. Oparłam się o ścianę.
- Nie możesz- powiedział Zbyszek, który niespodziewanie znalazł się obok mnie. Zabrał mi go i trzymał nadal w ręku nie gasząc. Nie odzywałam się.- Nie rób tego. Przepraszam.- dodał po chwili gasząc papierosa, wyrzucając go do kosza. Znikł. Zostałam sama, wiatr wiał jak nigdy dotąd. Usiadłam opierając się o ścianę. Na myśl nasuwało mi się tylko jedno pytanie : Co teraz będzie?

Paulina:
Leżałam na łóżku, obok obowiązkowo Bartek. Zbliżała się para śniadaniowa. Pierwszy raz jestem wyspana, o tak wczesnej godzinie! Bartek w dalszym ciągu rozmasowywał bolący mięsień łydki, po wczorajszym ataku Piotrka. Sam ledwo w to uwierzył, że środkowy tak mocno go uderzył. W końcu czego się nie robi dla świętej pamięci zjedzonego przyjaciela.
Na korytarzu było dość cicho. Zawsze o tej porze wszyscy się kręcili i byli głośno. Kto by pomyślał że nawet taka bezalkoholowa impreza może uśpić tyle ludu. Bartek spał ze mną, błagając mnie pod pretekstem tego, że Piotrek przyjdzie do jego pokoju i udusi go podczas spania. Szóstka poszła do siebie, a ja postanowiłam że przejdę się do Julki. Wkroczyłam do pokoju, gdy tylko dotarłam pod odpowiednie drzwi. W pomieszczeniu, na swoim łóżku leżał tylko Zbyszek.
- Heej- przywitałam się, a atakujący pomachał mi.- Gdzie Julka?- Zibi wskazał na otwarty balkon. Podziękowałam i przyszłam we wskazane miejsce. Julka siedziała na krzesełku patrząc przed siebie.
- Cześć- powiedziałam siadając obok niej. Uśmiechnęła się lekko, a później znów powróciła do pokerowej twarzy.- Hej, co się stało?- spytałam przyglądając się siatkarce. Pokiwała głową.- Co wy zapomnieliście języka w gębie? Przecież widzę, że coś się stało. Gadaj mi tu jak na spowiedzi.
- Ja… i Zbyszek… my…- przerywała, co chwilę, ale dałam jej dokończyć.- My się pocałowaliśmy- wydusiła wreszcie, a ja myślałam, że się przesłyszałam. Julka nie była smutna, to było coś innego. To był stan…- Ja go kocham.- wytrzeszczyłam oczy. W życiu nie wierzyłam, że może do tego dojść. Julka zawsze mówiła, że Zbyszek jej się nie podoba, że to zwykły podrywacz i że nawet jakby był ostatnim chłopakiem na ziemi, nie umówiłaby się z nim, gdyby miała taką możliwość. Nigdy nie oceniała ludzi po wyglądzie, ale do tego człowieka, miała dystans.
- Przepraszam, nie rozumiem? Co w tym złego?- spytałam w końcu, przerywając głuchą ciszę.
- Ty się jeszcze pytasz co w tym złego? Ty widzisz kim ja teraz jestem?- spytała, a w oku zakręciła jej się łza. Niestety miała rację, udawała kogoś innego niż jest, spędzała z nim dużo czasu. Nie była sobą. Ten związek w takich warunkach nie byłby możliwy. Przytuliłam mocno przyjaciółkę.
- Wszystko się ułoży, zobaczysz- szepnęłam jej do ucha, nadal trzymając w objęciach.- Chodźmy na śniadanie.- oderwałam się od niej, uśmiechając się. Odwzajemniła uśmiech i razem wyszłyśmy na śniadanie. Na korytarzu spotkałam Bartka, a ten od razu objął mnie ramieniem.
- Szukałem cię, gdzie byłaś?- spytał posyłając mi szeroki uśmiech.
- A wiesz, byłam u Michała- powiedziałam, a Bartek zaśmiał się.
- Mam się czuć zazdrosny?- zadał pytanie, już dość poważnym głosem, chociaż wiedziałam, że i tak traktuje to jako żart.
- Tak- zaśmiałam się chwytając jego rękę. Popatrzyłam na Julkę. Szła z Marcinem, a jej humor najwyraźniej się nieco poprawił.
- Znowu to zrobiłaś- rzucił nagle Bartuś patrząc na mnie uważnie.
- Ale o co ci chodzi?- spytałam nie wiedząc.
- Patrzysz na niego- odparł poważnym tonem. Zaśmiałam się.
- Ty jesteś zazdrosny!- oskarżyłam go nie przestając rechotać.
- Wcale nie! Albo może trochę- powiedział po czym dotarliśmy na stołówkę. Usiedliśmy przy stole i zabraliśmy się do jedzenia posiłku.
- Wiecie, ręce mi jadą octem od tych pieczarek- powiedział Winiarski, gdy tylko zajęliśmy swoje miejsca.
- Co?- spytałam patrząc na przyjmującego. Podobnie jak wszyscy.
- No co? Ale naprawdę, to jest ocet. Masz powąchaj- podłożył rękę przed nosem siedzącemu obok Zagumnemu.
- Bierz mi te łapska!- krzyknął odpychając dłoń kolegi.
Zaczęliśmy jeść, a posiłek przebiegł po staremu. Suchary Krzyśka, głośne śmiechy, dławienie się jedzeniem przez chłopaków i tak dalej. Śniadanie się zakończyło i wszyscy powróciliśmy do swoich pokoi. Godzinka wolnego i na trening. Rzuciłam się na łóżko, a niewiadomo skąd zaraz obok mnie powalił się Bartek.
- Idź do Kubiaka bo teraz pewnie płacze że ciebie nie ma- rzuciłam, a szóstka parsknęła śmiechem.
- Nawet nie wiesz ile on by dał, żeby nie być ze mną w pokoju- zażartował.
- Właśnie się dziwie, jak on z tobą wytrzymuje- zaśmiałam się, a mój kochany Bartuś zaczął mnie łaskotać. Wspominałam że mam straszne łaskotki?
- Bartek dość już, proszę!- krzyczałam przez śmiech. Chłopak w końcu przestał i powrócił do poprzedniej pozycji. Ja podniosłam się z podłogi na którą upadłam podczas napadu i tym razem to ja rzuciłam się na siatkarza. Za bardzo łaskotek to on nie miał, więc przygniatałam go swoim ciężarem. Nie zrobiło to na nim większego wrażenia, oprócz tego, że się ze mnie śmiał. W końcu mu odpuściłam i usiadłam na podłodze obok łóżka w razie gdyby Kurkowi znowu coś odwaliło.
- No dobrze, już nie będę, no chodź tutaj!- zawołał mnie leżąc wygodnie na łóżku.
- Nie, teraz cierp!- krzyknęłam zakładając ręce na piersi, robiąc dziubek i odwracając głowę w stronę okna.
- To nie! Całe łóżko dla mnie!- zawołał uradowany rozwalając się jeszcze bardziej.
- A proszę bardzo. Ja pójdę do Kubiaka, może od mnie przyjmie!- powiedziałam, wstając kierując się w stronę drzwi. Bartek szybko podleciał za mną, złapał mnie w pasie i przeciągnął na łóżko. Pocałował mnie i przygniótł swoim ciężarem.
- Nigdzie nie pójdziesz jesteś moja!- zawołał i powtórnie pocałował.
- Nie!- krzyknęłam, a Bartek zamknął moje usta swoimi, czyli pisząc po polsku, znowu mnie pocałował.
- Dobra, ja już się chyba zbieram, bo trening niedługo- powiedział, ze smutną miną.- Chyba że chcesz mi jakoś pomóc i w pewnym sensie uszkodzić, żebym nie ćwiczył- dodał charakterystycznie poruszając brwiami.
- Spadaj!- rzuciłam wyrywając się z uścisku.- Mogę cię pobić jak chcesz. Chodź i tak to chyba nie zrobi na tobie większego wrażenia- zażartowałam, a Bartek lekko się uśmiechnął.
- Nie o to mi chodziło. A ty myślisz że co ja? Wieloryb?
- Masą to może nie, ale wielkością przypominasz- rzuciłam, a kochany Bartuś znowu maltretował mnie łaskotkami. Tym razem udało mi się go wybłagać aby przestał.
- No to żeśmy się pośmiali, a teraz won na trening!- wydarłam się, a Kurek tym razem posłusznie wyszedł z pokoju. Nie miałam nic lepszego do roboty dlatego postanowiłam, że wybiorę się z nimi. Uczesałam ponowie włosy bo wyglądały okropnie po tym jak tarzałam się po podłodze przez Bartka. Wyszłam z pokoju, przy okazji zamykając go na klucz. Na korytarzu spotkałam Zbyszka.
- Co was tak długo nie było? Graliśmy w karty myślałem że przyjdziecie- zaczął gdy tylko mnie zauważył, czekając przy okazji aż dojdę.
- A wiesz. Mieliśmy lepsze zajęcia- rzuciłam, a Zbyszek wybuchł śmiechem. Przy okazji sama się zaśmiałam.- Ale na pewno nie to o czym myślisz.
- Wiem, bo Bartek nie mógłby chodzić, a widziałem jak biegł- powiedział i zaczął rechotać. Z jego głupoty nawet sama zaczęłam się śmiać. Walnęłam go w ramię.
- No wiesz ty co? Ty i te twoje zboczone teksty.
- Witaj w świecie siatkarzy!- powiedział gdy tylko znaleźliśmy się przed wejściem na salę.


***
Witajcie! I oto czternastka :) Chciałam dodać w zeszłym tygodniu, ale plany nie wypaliły ;c Więc tak jak obiecałam rozdział jest :) Zachęcam do czytania!
Pozdrawiam!
Asseco Resovia Rzeszów przegrała z PGE Skrą Bełchatów 3:2 ;c MVP meczu został Stephany Antiga :) Jak myślicie? Nowy selekcjoner reprezentacji Polski w piłce siatkowej mężczyzn dobrze się spisał? Moim zdaniem tak, chodź od samego początku jestem za Resovią :) Nie powiem, trener zrobił na mnie duże wrażenie :) 
P.S a tak przy okazji, to przepraszam za błędy, jeśli się pojawiły :)