Żadne z opisanych tutaj wydarzeń nie zdarzyło się naprawdę.
To jedynie fikcja literacka.

Strony

sobota, 21 grudnia 2013

17. Jesteście skończonymi idiotami.


Bartek:
Przerażony pobiegłem za Michałem, który miał doprowadzić mnie do Pauliny. W końcu dobiegliśmy na wskazane przez Dzika miejsce.
- No przysięgam, że tu była- powiedział zakłopotany Michał rozglądając się wokół.
- To gdzie kurwa jest?!- krzyknąłem, nie mogąc powstrzymać emocji.- A tak w ogóle to co się jej stało?
- No nie wiem, leżała na ziemi, trzymała się za kostkę, no kurwa nie mogła nigdzie daleko odejść- powiedział łapiąc się za głowę. Na myśl nasuwało mi się jedno pytanie: Gdzie jest Paulina?

Julka:
Postanowiliśmy że pójdziemy w ślady Bartka. Po niecałej minucie byliśmy na miejscu. Chyba, po Pauli tam nie było, a chłopaki darli się na siebie.
- Chłopaki spokojnie, przecież…- powiedział Krzysiek, który podszedł do nich.
- Zamknij się Ignaczak!- krzyknął na niego Bartek, cały rozzłoszczony.
- A tobie kurwa co?
- Nie widzisz, ten idiota zostawił ją samą i nie ma jej tu!- krzyczeli przez cały czas na siebie.
- Zamknij mordę! Jak cię niby miałem zawołać? Krzyczałem ile czasu i co kurwa? Przyszedłeś?
- Spokojnie znajdzie się- uspokajał ich Krzysiek.
- Czy ty zawsze musisz być taki wszystkowiedzący?! Z nim kurwa rozmawiam to co się wtrącasz?!- krzyczał przez cały czas Bartek.
- A ty się kurwa gówniarzu ogarnij i zajmij się Pauliną, bo to wszystko przez ciebie idioto!- Krzysiek nie mógł się opanować, tak bardzo się zdenerwował.
- A ty kurwa znów wszystko wiesz.
- Po huja by do nas z pomocą nie przychodziła! Zastanów się baranie…
- Nie bądź zwykłą rozjebundą, żyłeś swoim życie olewając…
- Zamknij się Pit!- uspokoił go Zbyszek.
- Jeszcze mi dziewczynę chcesz zabrać?!
- Mam żonę frajerze!
- Ta twoja żona to taka suka jak ty- rzucił Bartek rozgniewany.
- Ty się kurwa odpierdol od mojej żony, skurwysynie!- krzyknął i rzucił się na Bartka. Zaczęli się szarpać, a później bić. Podbiegliśmy szybko do nich, odciągając od siebie.
- Pierdol się!- krzyknął Bartek, który trzymany był przez część siatkarzy.
- Zamknij ryja frajerze!- krzyknął Igła, który był odciągany przez druga część siatkarzy.
- Zamknijcie mordy!- krzyknęła Paulina, która nagle wyszła z zza krzaków. Szybko podbiegli do niej Igła z Bartkiem.
- Jesteście skończonymi idiotami. A zwłaszcza ty Bartoszu- szepnęła do nich.- Zbyszek chodź tu!- krzyknęła za chwilę i opadła na ziemię, z bezsilności.
- Ale…- powiedział rozpaczliwym głosem.
- Zbyszek!- krzyknęła ponownie.
- No dobra- podbiegł do niej i razem pomogliśmy jej wrócić do ośrodka, gdzie daliśmy ją pod opiekę Sokala.

Paulina:
Leżałam na łóżku u siebie w pokoju z bolącą kostką. Nic złego się nie stało i już za kilka dni mogłam wrócić do pracy. Krzysiek i Bartek już dużo razy próbowali ze mną rozmawiać, ale nie miałam na to ochoty. Jak oni mogli? Jeszcze jakby mało tego, musieli się pobić. Z rozmyśleń wyrwał mnie Zbyszek, który właśnie wszedł do pokoju.
- Jak się czujesz?- spytał siadając na łóżku.
- Lepiej, a ty nie na treningu?- spytałam, spoglądając na zegarek.
- Andrea mnie przysłał- powiedział uśmiechając się. Wiedziałam że oszukuje i sam wyrwał się z treningu, ale nie miałam nastroju się mu sprzeciwiać.
Gadaliśmy trochę, dużo. Zbyszek oznajmił że musi już iść, bo trener zacznie coś podejrzewać, że wcale nie jest w łazience. Kiedy miał już wychodzić, podszedł do mnie i musnął moje usta. Następnie wyszedł nic nie mówiąc. Z trudnością stwierdzam, że mi się podobało. Ale przecież to Julce podoba się Zbyszek. Miała wyrzuty sumienia? Trochę. Czy to oznacza że ze mną i z Bartkiem już koniec? Zbyszek jak nigdy zaczął mi się podobać. Ale Julka. Miałam mentlik w głowie. Lubiłam Bartka, ale już… nie kochałam, tak jak wcześniej. Zibi nie dawał mi spokoju. Przez cały czas krążył po mojej głowie. Próbowałam zasnąć. Bezskutecznie. Zbyszku Bartmanie, dlaczego ty musisz mnie tak pociągać?!


***
Witajcie! Dzisiaj sobota, więc kolejny rozdział ;) Krótki, wiem przepraszam.  I jeszcze chciałam przeprosić, za nadużywanie niecenzuralnych słów ;) Mam nadzieję że się podoba :) 
Pozdrawiam!
Ps.1 dziękuję serdecznie wszystkim, którzy nominowali mnie do Liebster Award, ale chyba nie skorzystam :)
Ps.2 Z okazji nadchodzących świąt, życzę wam, wszystkiego najlepszego, dużo prezentów, a zwłaszcza tych siatkarskich :)
 

sobota, 7 grudnia 2013

16.Walkom to Biedronka!


Paulina: 
Rozsiedliśmy się wszyscy po pokoju Winiara i Pita we wszystkich możliwych miejscach. Ignaczak zajął swoje dawne miejsce obok kwiatka, do którego przytulał się po wypitych kieliszkach smakowej wódki.
- No żeśmy się dawno nie widzieli, co?- powiedział Igła, obejmując roślinę, takim głosem jakby próbował ją poderwać, a wszyscy parsknęliśmy śmiechem.
- Dobra, to co robimy, zostało nam…- przerwał Kosa spoglądając na zegarek.- dokładnie godzina do treningu.
-Może tak karty?- zaproponował Winiar.
- Boże, czy wam nigdy nie znudzi się granie w karty?- spytałam, przypominając sobie jak chłopaki grają w ową grę.
- Nie- rzucili wszyscy chórem, a ja zaśmiałam się.
- Ale teraz nie chce mi się grać w karty. Poróbmy coś innego- odparł Zbyszek zsiadając z łóżka na podłogę, siadając przy okazji obok nie. Tak tylko lekko zerknęłam na Bartka. Trochę się zdenerwował. No ale to znaczy, że jak jestem z Kurkiem, to nie mogę już z nikim rozmawiać? Z rozmyśleń wyrwał mnie Zbyszek.
- A ty Paula co proponujesz?- spytał, lekko tykając mnie łokciem.- Co ty taka zamyślona?- dodał po chwili, a ja lekko się uśmiechnęłam.
- Tak jakoś. Nie, nie wiem może po prostu wrócimy do pokojów, bo ja szczerze mówiąc chce odpocząć po jedzeniu- zaśmiałam, się a chłopaki uznali ten pomysł za słuszny i wszyscy wróciliśmy do swoich pokoi.

Julka:
Usiadłam na łóżku, a Bartman naprzeciwko. Spojrzał się na mnie.
- Nie uważasz, że powinniśmy porozmawiać?- zaczął niepewnie rozmowę.
- Tak. Zbyszek słuchaj…
- To co się wtedy stało, to było…- przerwał mi niespodziewanie.
- Zapomnijmy o tym- rzuciłam, a atakujący zamilkł.
- Chcesz to tak zostawić?- ciągnął dalej.
- A co mam innego zrobić? Zbyszek, czy ty widzisz co tu się dzieję? Nie uważasz, że to by nie wypaliło?
- Bylibyśmy ostrożni, wyszłoby- nieustannie nalegał Zbyszek.

- Zibi, słuchaj, to nie wyjdzie. Bardzo mi przykro, ale nic na to nie poradzę- rzuciłam, a w oku zakręciła mi się łza. Julka, co ty robisz? Przecież go kochasz! Wiele dziewczyn na twoim miejscu krzyczałoby z radości!- Przepraszam.- powiedziałam wkładając słuchawki do uszu słuchając swojego ulubionego zespołu Linkin Park. Po kilkudziesięciu minutach, przebrałam się w strój i zeszłam na dół na salę.
Trening się zaczął. Trening jak trening, nic specjalnego. Kiedy się skończył wróciliśmy ponownie do pokoi. Sięgnęłam go ubranie i już otwierałam drzwi, kiedy to Zbyszek zamknął je jednym ruchem ręki. Spojrzałam na niego.
- Julka nie mogę przestać o tobie myśleć, proszę- powiedział błagalnym głosem.
- Zbyszek…- wyjąkałam po chwili ze łzami w oczach i weszłam szybko do łazienki, gdyż ten puścił drzwi. Wypłakałam się, ogarnęłam, odświeżyłam i wyszłam.
- Zbyszek!- krzyknęłam gdy tylko wyszłam, a Zibi aż podskoczył z przerażenia.
- Co się stało?- spytał zdziwiony.
- Nic takiego, tylko lubię cię i nawet bardzo, ale zachowujmy się taka jak wcześniej, jak przyjaciele, dobrze? Już nie róbmy z siebie poszkodowanych przez los i te inne, bo chłopaki zaczną coś podejrzewać, okej?- wydusiłam wszystko na jednym wydechu, a ten zszokowany spojrzał na mnie. Posłałam mu ciepły uśmiech.
- Okej- powiedział, a ja szybko do niego podleciałam i pociągnęłam za rękę, za sobą.
- Hej, to jest porwanie?- zapytał kiedy go ciągnęłam po korytarzu.
- Tak jakby, idziemy do Winiara.
- Why?- spytał i się zatrzymał, a ja odrzucona o mało co się nie wywaliłam.
- Nie szpanuj angielszczyzną! Po treningu mieliśmy do niego iść, przecież uzgadnialiśmy, ale ty byłeś tak bardzo zamyślony, że pewnie nie usłyszałeś.
- Zgadnij kim- charakterystycznie poruszył brwiami, a ja popchnęłam go i zaczęliśmy z powrotem iść.

- Głupek!- rzuciłam jeszcze i dotarliśmy do właściwego pokoju. Wtargnęliśmy i usiedliśmy na wolne miejsca. Pogadaliśmy dość długo, aż w końcu przyszedł czas obiadu.
- Idziem na obiad?- spytał Jarosz.
- Szczerze? Nie chce mi się iść na obiad. Chodźmy na miasto powpierdalać tyle rzeczy, na które nie powinniśmy w ogóle nawet patrzeć- rzucił Guma, a wszyscy najpierw zszokowani, uznali pomysł za zgodny.
- Nie! Nie zgadzam się! Jako wasz fizjoterapeuta, który od sekundy przejął również rolę waszego dietetyka zabraniam wam na to!- krzyknęła Paulina przeciwna wszystkiemu.
- Kupię ci watę cukrową- rzucił Winiar, a Paulina uśmiechnęła się.
- To idziemy!
Wyszliśmy z pokoju i poszliśmy do swoich po kasę. Za chwilę, każdy z nas miał przy sobie pieniądze. Wyszliśmy z budynku i spacerowaliśmy zwartą grupą. W końcu doszliśmy do ulubionego sklepu: „Biedronka”.
- Walkom to Biedronka- krzyknął do nas Krzysiek, kiedy tylko drzwi się otworzyły.- A więc tak, po mojej prawej stronie znajduje się pieczywo, a po lewej owoce.
- Zbyszek! Zrobimy sobie z nimi zdjęcie?- spytałam podekscytowana, a ten również się ucieszył. Potem doszli do nas jeszcze inni i zrobiliśmy sobie grupowe zdjęcie z owocami, a głównie bananami.
- A ty proszę państwa mamy lodówki, z różnymi produktami, które… które… które… muszą być w lodówce- wysłowił się w końcu Krzysiek.
- Oooooo…- „podziwiała” cała grupa, za każdym razem gdy Krzysiek coś pokazywał. Oczywiście robiliśmy w miarę normalne zakupy. Doszliśmy do działu ze słodyczami i każdy z nas coś sobie wybrał.
- Dobra to co mamy?- zapytał za chwilę Bartek.
- Hmm… żelkowe owoce, piankowe ciastka, owocowe żelki i ciasteczkowe pianki- powiedział uradowany Pit.- Czekajcie chyba coś pomyliłem.
- Wiesz, tylko wszystko- uśmiechnął się Winiar.- Ej, Jarosz rzuć mi kisiel- powiedział do kolegi, a ten mu go podał.- Pojebało cię? Daj mi Winiary!
- Dlaczego akurat ten? Ten jest tańszy i…
- Dasz mi do cholery te Winiary?! Bo… bo tak!- krzyknął, a Kuba podał mu właściwy. Zaczęliśmy iść dalej, aż w końcu dotarliśmy do kas.
- Czekajcie, czekajcie!- wepchnął się przed nas Piotrek.- To jest regał…- powąchał go.- wjezdny!- krzyknął a wszyscy przybili sobie face-palma głośno się przy tym śmiejąc. Przyszła kolej na zakupy Michała W.
- Ej!- krzyknął i przeskoczył nad regałem, siadając kasjerce na kolanach, robiąc dziubek i wystawiając kciuk w górę. Kasjerka była równie zaskoczona jak my.
- Róbcie mi zdjęcie na pamiątkę!- rzucił, a my wybuchliśmy śmiechem, robiąc mu zdjęcia.
- Dawaj…- przerwał na chwilę, czytając jak nazywa się sprzedawczyni.- Wiesia inna poza!- krzyknął i zaczęli robić inne pozy. Cała reprezentacja sikała ze śmiechu. W końcu ledwo co podniósł się z jej kolan i podziękował jej podaniem ręki za współpracę, po czym zabrał zakupy i wyszedł, jak wszyscy.
- Wiecie? Pachnie ładniał ten regał- powiedział Pit, a wszyscy ponownie w pompę.
- Co?- spytała Paulina, która już nie wyrabiała.- Nie wytrzymam idę w las!- po tych słowach odbiegła, a wszyscy ponownie zaczęli się śmiać i jeszcze parę osób poszło w ślady Pauliny. W dalszym ciągu nie mogliśmy opanować się ze śmiechu. Nagle zza drzew wyskoczył przerażony Michał.
- BARTEK! CHODŹ SZYBKO, PAULINIE COŚ SIĘ STAŁO!- krzyknął Dziku, a uśmiech od razu znikł nam z twarzy. Przerażony Kurek szybko pobiegł za Kubiakiem, a cała reprezentacja stała jak wryta.


***
I oto jest 16 ;> chciałam Wam bardzo podziękować, za ponad 10000 wyświetleń! Jesteście kochani! Końcówka trochę "dramatyczna". Jak myślicie co się stało Paulinie?
A więc to chyba tyle ;> Życzę miłego czytania ;)
Pozdrawiam!